Wesołych Świąt kochani! Od razu mówię że nie wiem kiedy będzie następny rozdział ale na pewno napiszę w ogłoszeniach, więc wyczekujcie- Autorka.
----------------------
Ally obudziła się w całkowitej ciemności.
Nie wiedziała gdzie była ani co się dokładnie stało ale czuła jak na jej rękach zaciskają się dobrze znane łańcuchy tamujące jej moc.
I wtedy fala wspomnień zalała jej mózg.
Wesele, walka, poświęcenie się za Marlene.
Brunetka próbowała się podnieść i boleśnie odczuła jak bardzo obolała jest. Jej ciemno zielona sukienka była cała brudna ale wyglądała na całą. Jej kości tez były wszystkie na swoim miejscu.
Ally odetchnęła także widząc że jej naszyjnik jest dobrze schowany pomiędzy jej piersiami. Być może jeszcze nikt go nie rozpoznał i będzie mieć szansę uratować go przed Voldemortem.
Dziewczyna nie wiedziała ile czasu minęło od tego gdy śmierciożercy ją porwali ale musiało nie minąć go wiele zważywszy na to że jeszcze nie spotkała się ze swoim wujkiem.
Nie miała jednak ona czasu o tym myśleć gdyż rzeczywiście- drzwi do środka się otworzyły i przez jasną smugę światła gryfonka zauważyła że znajduje się w całkiem przytulnej więziennej celi.
Przynajmniej wiedziała że na pewno znajduje się pośród żywych.
W tym samym momencie zza drzwi wyłoniła się znajoma twarz od której krew w żyłach nastolatki aż zawrzała.
Peter Pettigrew.
Mężczyzna podszedł bliżej do celi i otworzył ją różdżką po czym zaklęciem stworzył obrożę ze smyczą na jej szyi i pociągnął ją do wyjścia.
Cały czas zachowywał dystans i nie umknęło to Ally.
-Podejdź bliżej to zobaczymy czy masz się czego bać.- Warknęła.
Peter nie zareagował i wyciągnął ją górą po schodach do sali obrad w której aż roiło się od śmierciożerców.
Brunetka otaksowała wzrokiem zebrane osoby ale nie przywiązywała dużej uwagi do osób które się tu znajdowały.
To ona była tutaj Dziedzicem Slytherina i miała moc od której oni mogli co najwyżej zginąć.
-Popatrzymy kto tu z nami jest.- Zasyczał Voldemort.- Córka Maji Bennet.
Dziewczyna została zmuszona do opadnięcia na krzesło które od razu skuło jej ręce i nogi tak że nie mogła się poruszyć.
Grono śmierciożerców w tym samym momencie zaczęło rechotać.
-Jak wszyscy się już dowiedzieliśmy jej matka była bezużyteczna ale ty Alkione...- Czarny Pan zwrócił się do niej.- Ty masz coś co ja chcę.
-Nic ci nie dam więc możesz mnie od razu zabić.- Powiedziała od razu brunetka.- I raczej nie spodziewaj się usłyszeć ode mnie czegokolwiek więcej.
Śmierciożercy znowu zarechotali.
-Jaka odwaga.- Dodał mężczyzna.- Wielka strata dla domu Salazara Slytherina.
Ally szarpnęła się na krześle ale ono tylko ścisnęło jej kończyny mocniej.
-Dasz mi to.- Stwierdził Tom Riddle siadając na swoim krześle.- Wcześniej czy później. Ale dasz.
Black podniosła głowę zaalarmowana.
Voldemort nie wiedział wcale nic o naszyjniku.
CZYTASZ
Pleiad.- Fred Weasley. |ZAKOŃCZONE|
FanfictionAlkione to czarownica czystej krwi która nigdy nie poznała swoich prawdziwych rodziców. W ciągu całego swojego życia tułała się po niezliczonej liczbie rodzin zastępczych tylko po to żeby skończyć z dopiskiem dziecka przy którym ,,zdarzają się dziwn...