-Cholera.- Mruknęła Ally kiedy po raz kolejny prawie skręciła sobie kostkę.
Ten dzień naprawdę zaczął się źle.
Najpierw wstała niewyspana i lekko spóźniona przez co nie zdążyła sobie dobrze pojeść na śniadanie. Dodatkowo droga na Mistrzostwa była strasznie długa a akurat dzisiaj musiało w Anglii świecić słońce.
-Dasz rady.- Zaśmiała się Ginny.- Tato ile jeszcze?
-Prawie tam jesteśmy.- Odparł Arthur patrząc na zegarek.
Chwilę później na horyzoncie pojawiła się sylwetka jakiegoś mężczyzny.
-Amosie!- Krzyknął Weasley i przywitał się z nowo przybyłym.
-To wszystko twoje dzieci?- Spytał Amos.
-Tylko te rude.- Zaśmiał się Arthur.- To Harry, Hermiona, Marlene i Ally.
Wszyscy powiedzieli głośne dzień dobry.
-A twój syn gdzie?- Kontynuował rozmowę Weasley kiedy ktoś spadł z nieba.
Dosłownie.
-Dzień dobry.- Powiedział brunet którego Ally dobrze znała.
-Cedric.- Nastąpiły kolejne przywitania.
Puchon gdy podszedł do brunetki mocno ją przytulił na co Hermiona, Ginny i Marlene rzuciły sobie znaczące spojrzenia.
-Jak tam młoda?- Zapytał Cedric kiedy w końcu ruszyli dalej.
-Nie nazywaj mnie tak.- Mruknęła Ally.
-Okej.- Brunet kiwnął głową.- Jak tam Alkione?
Dziewczyna popatrzyła na niego morderczym wzrokiem i lekko uderzyła go torbą.
-Dobra, dobra już nie będę.- Zaśmiał się.
W tym samym czasie kilka metrów za nimi jeden ciekawski rudzielec wgapiał w parę swoje brązowe oczy.
-Jak nie mrugniesz to ci gałki oczne wypadną.- Powiedział George patrząc na brata.
-Myślisz że są razem?- Zapytał Fred.
-Oczywiście że nie.- Bliźniak przekręcił oczami.- Ally pomagała mu poderwać Cho Chang.
-Co jak to?- Weasley spojrzał zdziwiony na brunetkę.
-Wiedziałbyś gdybyś nie spędzał tyle czasu z Angeliną.- Mruknął George.- Mówiła mi to jakieś siedem miesięcy temu.
Zaskoczenie nie omijało Freda aż do momentu kiedy świstoklikiem przenieśli się na łąkę. Oczywiście wszyscy wylądowali na ziemi oprócz trzech najstarszych osób w całej ich ekipie.
Rudzielec od razu poderwał się widząc że Ally leży kilka kroków od niego ale niestety dotarł tam w tym samym czasie co Cedric.
Ally leżała pomiędzy dwoma chłopakami którzy rzucali sobie poirytowane spojrzenia i wyciągali do niej rękę żeby pomóc jej wstać.
-Dziękuję chłopcy.- Powiedziała gryfonka.- Ale nie jestem damą w opałach.
Zaraz po tych słowach wstała o własnych siłach, otrzepała jeansy z ziemi i z wielkim uśmiechem ruszyła do śmiejących się kilka metrów dalej dziewczyn które przybiły jej piątkę.
W tym samym czasie Cedric razem z Fredem patrzyli zaskoczeni na całą sytuację. Kiedy otrząsnęli się z szoku bez słowa odwrócili się od siebie.
Chwilę później wszyscy byli w swoich namiotach i ogarniali się do wieczornego meczu.
Marlene spojrzała na bliźniaków którzy trzymali w rękach jakieś pieniądze i rozmawiali przyciszonymi głosami.
CZYTASZ
Pleiad.- Fred Weasley. |ZAKOŃCZONE|
FanficAlkione to czarownica czystej krwi która nigdy nie poznała swoich prawdziwych rodziców. W ciągu całego swojego życia tułała się po niezliczonej liczbie rodzin zastępczych tylko po to żeby skończyć z dopiskiem dziecka przy którym ,,zdarzają się dziwn...