Rozdział 4

2.8K 163 12
                                    

-Nie musiałaś.- Powiedziała Marlene widząc co kupiła jej siostra.

-Przestań.- Alkione przekręciła oczami.

-Dziękuję.- Blondynka uśmiechnęła się i schowała prezent do plecaka.

Siostry odwróciły się do bliźniaków i Lee którzy siedzieli na kanapie i dołączyli do nich.

-Wow patrzcie.- Powiedział Fred.- Syriusz Black widziany w Hogsmeade.

Ally przeniosła wzrok na rudzielca i wzięła od niego gazetę.

-Myślicie że przyjdzie do Hogwartu?- Spytała krukonka która usiadła na podłodze opierając się o nogi Georga.

-Na pewno.- Odparła Al która wpatrywała się w niewyraźne zdjęcie rzekomego Syriusza Blacka.- Mówiłaś że to on zdradził Potterów więc pewnie teraz chce dopaść Harrego.

-Biedak.- Westchnął Lee.

-Możemy pogadać o jakiś przyjemniejszych rzeczach?- Fred wziął gazetę z rąk gryfonki.- Dawno nie było żadnych kawałów George.

Bliźniak od razu się rozświetlił i zaczęli planować.

-Biegunka u Flicha?- Zapytała Ally która przysłuchiwała się ich rozmowie.- To już było.

-Biegunka u McGonagall?- Odparł George na co wszyscy się zaśmiali.

Chwilę później do Pokoju Wspólnego wszedł Harry na co Alkione poderwała się ze swojego miejsca.

-Hej młody.- Rzuciła do niego brunetka.-To dla ciebie.

Twarz Wybrańca rozświetlił uśmiech.

-Dzięki Ally.- Powiedział.- Zaraz oddam ci kasę.

-Nie przejmuj się.- Odparła.- Naprawdę współczuję ci że musiałeś zostać.

 Uśmiechnęli się jeszcze do siebie i dziewczyna wróciła do swojej paczki.

-Co tak patrzycie?- Zapytała widząc że bliźniacy się w nią wpatrują.

-Pomyślałeś o tym samym Fred?- George ją zignorował.

-Tak George.- Odparł rudzielec i zaraz potem obydwoje gdzieś zniknęli.

-Okeeej?- Powiedziała zdziwiona Marlene.

Zaraz potem krukonka stwierdziła że będzie wracać do siebie a brunetka zdecydowała jej towarzyszyć, obydwie pożegnały się z Jordanem i ruszyły korytarzem.

-Dzisiejszy dzień był świetny.- Blondynka wzięła głęboki wdech.

-Tak.- Potwierdziła gryfonka.

Przez chwilę szły w ciszy ale to się zmieniło gdy na horyzoncie pojawił się Cedric Diggory który miał już normalne włosy.

-Cześć dziewczyny.- Powiedział do nich z perfekcyjnie białym uśmiechem.

-Hej Cedric.- Przywitała się Marlene, a Alkione tylko kiwnęła głową.

-W sobotę widzimy się na meczu.- Brunet spojrzał na gryfonkę.

-Myślałam że Gryffindor gra ze Slytherinem.- Powiedziała zamyślona.

-Slytherin wycofał się z meczu bo Malfoy jest ranny.- Wytłumaczył im szybko.

-A co mu się stało?- Zapytała Marlene.

-Hardodziob go dziabnął bo ten idiota nie wie że z hipogryfami trzeba uważać.- Westchnął puchon.- No nic do zobaczenia na meczu.

Pożegnali się ze sobą i chwilę później Alkione samotnie wracała do Wieży Gryffindoru.

Gryfonka znała Hardodzioba miała z nim zajęcia kiedy jeszcze Hagrid nie uczył ONMS i lubiła zwierzę dlatego od razu dopadł ją zły humor.

-Ally mamy pewien plan.- Od razu zaczepili ją bliźniacy kiedy weszła do Pokoju Wspólnego.

Brunetka uniosła zaskoczona brew ale kiwnęła głową i nachyliła się do rudzielców.

-Chcemy przekazać mapę Huncwotów Harremu.- Szepnął Fred.

-Wow.- Odszepnęła mu gryfonka.- To świetnie.

-Naprawdę tak myślisz?- Spytał George.

-Pewnie że tak.- Ally uśmiechnęła się naprawdę zadowolona z pomysłu przyjaciół.

Może nie znała ich długo ale czuła że w końcu znalazła swoje miejsce i czuła się w nim naprawdę komfortowo a pomysł bliźniaków był naprawdę świetny. Dlatego kilka dni później przed meczem szła roześmiana z Fredem korytarzem po tym jak ten oblał Snapea przez przypadek Amortencją.

-I co padł u twoich stóp i błagał żeby je pocałować?- Zaśmiała się Ally słysząc jego historię.

-Niestety nie.- Rudzielec zrobił smutną minę.- Za to dał mi szlaban na cały miesiąc.

Brunetka znowu roześmiała się, a Weasley stwierdził w myślach że miała piękny śmiech.

Już miał jej to powiedzieć gdy zza zakrętu wypadł nikt inny jak Cedric Diggory.

-Cześć Cedric.- Przywitała się brunetka.

-Ally.- Puchon skinął głową.- I... eee George?

-Fred.- Odparł rudzielec lekko wkurzony że brunet przerywa im konwersację i myli go z jego bliźniakiem.

-No tak Fred.- Chłopak uraczył ich swoim najpiękniejszym uśmiechem.- Cóż prosiłbym cię Ally o trzymanie kciuków podczas meczu ale chyba masz już za kogo trzymać.

Dziewczyna już miała coś powiedzieć ale bliźniak koło niej przyciągnął ją do siebie i objął ramieniem.

-Tak ma.- Odparł zabijając bruneta wzrokiem.

Alkione zdziwiona zachowaniem przyjaciela lekko go odepchnęła na co ten spojrzał na nią zranionym wzrokiem.

Zignorowała go jednak.

-Zobaczę kto będzie wygrywał.- Stwierdziła po czym odeszła wyczuwając że znalazła się w samym środku starcia samców alfa.

Chwilę później Fred dogonił ją.

-Co to ma znaczyć Ally?- Zapytał zatrzymując dziewczynę.- Masz zamiar mu kibicować?

-Oczywiście że nie.- Przekręciła oczami.- Po za tym to ja powinnam pytać co to miała być za akcja?

-Broniłem twojej cnoty.- Stwierdził poważnie.

Alkione spojrzała na niego z niedowierzaniem po czym z całej siły walnęła go książką do transmutacji.

-Jesteś idiotą.- Powiedziała i zostawiła roześmianego Freda samego.

Oczywiście nie przyznałaby tego nigdy ale na jej twarzy też pojawił się lekki uśmiech. 

Pleiad.- Fred Weasley. |ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz