Rozdział 20

2.4K 125 82
                                    

-Wyglądasz okropnie.

Ally spojrzała na swój dres który przyniosła jej poprzedniego wieczora McGonagall po tym jak ten pierwszy został całkowicie zniszczony podczas pierwszego zadania.

-Nie wyspałam się.- Odmruknęła patrząc na Thomasa.

Ominęła część prawdy z czym od razu poczuła się źle.

Miała okropny problem z zaśnięciem i rzucała się po łóżku kilka godzin myśląc o wszystkim co zajęło jej pół nocy.

Natomiast kiedy udało się jej już zasnąć znowu miała ten sam koszmar o pucharze którego kolor zmienia się w czarny.

A teraz chciała mieć już to wszystko za sobą i wyjechać nie patrząc wstecz.

-Będzie dobrze.- Odparł Bułgar patrząc na sowę która do nich przyleciała.- Chyba do ciebie.

Dziewczyna szybkim uchem porwała w dłonie zwitek i przeczytała kilka słów na nim.

Grimmauld Place 12

Łapa.

Uniosła brew widząc pierwszą od miesięcy wiadomość od ojca ale od razu także poczuła ulgę że on i Lupin żyją.

Obejrzała kartkę z kilku stron ale nie było na niej nic więcej.

-Syriusz ma taki sam talent do pisania listów co Remus.- Stwierdziła lekko zawiedziona.

-Czy to nie jest przypadkiem jakiś adres?- Spytał chłopak.

Ally przypomniała sobie o tym jak Black mówił jej o szukaniu domu dla nich i może...

Może to miał być ich dom.

Ale teraz miała na głowie ostatnie zadanie Turnieju Trójmagicznego.

Chwyciła gumkę do włosów nauczona doświadczeniem ale szybko ją odłożyła. W końcu już straciła te włosy które miała.

-Odrosną.- Szepnął Bułgar widząc jej minę.

-Pewnie.- Wzięła głęboki wdech.

Cholernie się denerwowała.

Za dużo rzeczy się na nią zlało w ostatnim czasie i nie miała nawet czasu odpocząć.

A kiedy już mogła to męczyły ją koszmary.

-Jak to wszystko się skończy bierzesz mnie na Karaiby.- Zaśmiała się.

Chwilę później już w lekko lepszym humorze weszła do Wielkiej Sali. Usiadła przy stole Gryffindoru i nałożyła sobie pełen talerz jedzenia.

-Powodzenia.- Rzuciła do Harrego.

-Tobie też.- Uśmiechnął się.

I to było na tyle z ich rozmowy.

Ally szybko zjadła śniadanie i ulotniła się z Sali zanim ktoś ją zobaczył.

A przynajmniej miała taką nadzieję.

-Ally...- Usłyszała dobrze znany głos kiedy była już na korytarzu.

Zdziwiona zatrzymała się w pół kroku i aż lekko otworzyła usta.

-Fred.- Powiedziała odwracając się.- Muszę sobie zapisać w kalendarzu że w końcu się do mnie odezwałeś.

Chłopak włożył ręce do kieszeni i nawet na nią nie spojrzał.

-Chciałem przeprosić.- Mruknął.- Zrobiłem z igły widły przepraszam.

Pleiad.- Fred Weasley. |ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz