Rozdział 3

3K 179 51
                                    

 Pierwsze dni roku szkolnego były- mimo kilku małych nieporozumień- na pewno udane dla Ally. Jednak jak każdy uczeń nawet jeżeli chodził do Hogwartu miała już dość robienia bezsensownych zadań i wkuwania receptur eliksirów więc kiedy przyszła sobota w którą starsze roczniki mogły odwiedzić Hogsmeade potraktowała to jak błogosławieństwo i wyciągnęła bliźniaków i swoją siostrę na piwo kremowe do Trzech Mioteł i małe zakupy w innych sklepach.

-Nie martw się.- Powiedziała na odchodnym do Harrego który niestety nie dostał pozwolenia na wyjście od jego opiekunów.- Załatwimy ci coś w Miodowym Królestwie.

Później rzeczywiście spełniła swoją obietnicę i kupiła chłopakowi kilka słodyczy których na pewno jeszcze nie jadł.

-Dziewczynki my pójdziemy do Zonka.- Rzucił do nich Fred i później bliźniaków już nie było.

Zostały same.

Korzystając że chłopaki zniknęli Marlene pociągnęła siostrę do drogerii gdzie spędziły całe dwie godziny próbując różnego rodzaju kosmetyki.

-Co sądzisz?- Zapytała krukonka dając Ally perfumy do powąchania.

-Strasznie wiśniowe.- Stwierdziła brunetka lekko się krzywiąc.

-A te.- Blondynka podłożyła jej następne.

-Tak samo wiśniowe tylko jeszcze bardziej.- Ally aż musiała zasłonić łokciem nos po to żeby kichnąć.- Czemu tak strasznie się uparłaś na ten zapach?

-Ymm no wiesz...- Mruknęła blondynka.- Ostatnio George powiedział że lubi aromat wiśni i tak jakoś mi też się spodobał.

Ally podniosła swoją brew bardzo wysoko słysząc jej słowa.

-George?- Zapytała z zawadiackim uśmiechem takim jaki często na swoich ustach nosiła Marlene.

-Oh nie przesadzaj.- Krukonka zapłaciła za ich zakupy i obydwie wyszły ze sklepu.- Lubię wiśnie przez niego ale to nie znaczy że lubię go.

-Gdyby to usłyszał poczułby się zraniony.- Zaśmiała się gryfonka.

-O Merlinie ale ty uwielbiasz łapać za słówka.- Marlene przekręciła oczami, a jej siostra złapała ją pod ramię i razem w świetnych humorach weszły do Trzech Mioteł.

-No już myślałem że was coś zjadło po drodze.- Powiedział do nich Fred kiedy zobaczył dwie roześmiane dziewczyny w progu.

-To tylko rutynowe zakupy w drogerii Freddie.- Powiedziała do niego Ally i zniknęła złożyć zamówienie.

-Czy ona do mnie powiedziała Freddie?- Zapytał rudzielec zszokowany zachowaniem dziewczyny.

-Tak.- Zaśmiała się Marlene która cieszyła się że jej siostra w końcu otworzyła się na ludzi.

 -Czuję piękny aromat wiśni.- Wtrącił George na co Marlene spłonęła rumieńcem.

W duchu dziękowała że Ally nie ma w pobliżu bo najpewniej palnęłaby jakimś głupim komentarzem.

Chwilę później do stolika przyszła gryfonka z czterema kremowymi piwami w ręce. Fred od razu pomógł jej położyć je na stole i zrobił miejsce koło siebie na ławce.

-Mieliśmy szczęście że Snape nigdy się nie dowiedział o tej farbie.- Zaczął George popijając piwo.

-Przyznaj że Severus z różowymi włosami przez dwa dni to stan umysłu.- Zaśmiała się Ally.

-Zbrodnia idealna.- Dodał Fred.

-Gryffindor stracił przez was już na sam początek 100 punktów.- Odezwała się Marlene.

-I tak wygramy ten puchar przecież mamy Harrego i Dumbledora.- Znowu się zaśmiali.

Godzinę później stwierdzili że pójdą już do zamku gdyż zbliżała się pora obiadu.

-Idźcie beze mnie.- Stwierdziła Alkione zostając trochę w tyle.- Mam coś jeszcze do załatwienia.

Marlene już chciała dołączyć do siostry ale ta ją zatrzymała.

-Widzimy się w zamku.- Rzuciła tylko i popędziła z powrotem do drogerii.

Czuła się lekko winna że tak naśmiewała się z blondynki gdy ta chciała kupić te wiśniowe perfumy więc postanowiła kupić jej cały wiśniowy zestaw razem z szamponem perfumami i płynem do kąpieli.

Wyszła zadowolona że szybko udało się jej to załatwić i zdąży na obiad jak się pospieszy.

Jej wzrok jednak padł na czarnego psa czającego się w krzakach.

-Hej mały.- Powiedziała podchodząc do niego.

Alkione zawsze chciała mieć zwierzę ale Marlene miała uczulenie na sierść.

-Zabrałabym cię ze sobą ale niestety nie mogę.- Powiedziała głaszcząc zwierzę.

Pies tylko mruknął coś po swojemu i pyskiem pogłaskał jej szalik Gryffindoru.

-Ładny co nie?- Zapytała.- To barwy mojego domu w Hogwarcie.

Po krótkiej chwili dziewczyna stwierdziła ze pies jest bezpański.

Poczuła ostre ukłucie w sercu gdy zobaczyła jak bardzo chude to zwierzę jest i na pewno jest mu zimno.

 -Miało być dla Harrego ale myślę że się nie obrazi jak dostanie mniej.- Wyjęła jakieś pierwsze lepsze słodycze i podała mu. Ściągnęła tez z siebie szaliki okryła nim psa.- Może powinieneś spróbować dostać coś od skrzatów w Hogwarcie.

Chwilę później ogarnęła że nie zdąży już na obiad ale nie czuła się jakoś zła z tego powodu.

Pożegnała się ze zwierzęciem i jak gdyby nigdy nic ruszyła do zamku. 

Pleiad.- Fred Weasley. |ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz