Rozdział 12

2.5K 140 28
                                    

-Wiedział Pan?- Zapytała Ally siedząc w gabinecie Dumbledora.- Że Syriusz Black to mój ojciec?

-Tak.- Przyznał.- Ale chciałem żebyś dowiedziała się od niego.

Dziewczyna kiwnęła głową rozumiejąc jego punkt widzenia.

-Słyszałem że ostatnio podpaliłaś biurko.- Zmienił temat.- Czary na własną odpowiedzialność bez wcześniejszego szkolenia są niebezpieczne nie tylko dla innych ale także dla ciebie samej. Dlatego mam to.

W jego ręce pojawiła się stara wyniszczona księga.

-Twoja matka się z niej uczyła.- Dodał.- Masz jej talent ale najpierw musisz ją dokładnie przestudiować. Nie wstydź się spróbuj zaklęcie z pierwszej strony.

Ally co prawda nie wstydziła się swojej mocy ale nie chciała żeby komuś przez to stała się krzywda.

Po chwili jednak otworzyła księgę i przeczytała całą stronę.

Nie było to nic trudnego jedynie zaklęcie przywołujące podobne do zwykłego accio.

-Malires.- Powiedziała patrząc na jedną z książek na półce.

Lektura wystrzeliła z regału i dała dziewczynie w twarz.

-Okej może po prostu najpierw ją przeczytaj.- Stwierdził Drops z lekkim uśmiechem.

Brunetka z niezadowoloną miną przekręciła oczami ale postanowiła się zastosować do zadania więc kilka godzin później siedziała w bibliotece.

-Malires.- Szepnęła patrząc na jedną z książek na półce.

Chwilę później lektura cała i zdrowa znalazła się w jej ręce.

Gryfonka uśmiechnęła się do siebie zwycięsko i przekręciła na następną stronę. Ta cała magia bezróżdżkowa nie była wcale taka zła.

Była akurat w czasie wypowiadania następnego zaklęcia ktoś usiadł naprzeciwko niej.

Ally westchnęła widząc Marlene.

-Nic nie mów.- Przerwała jej blondynka widząc że siostra chce coś powiedzieć.- Wiem dlaczego Malfoy się tak na ciebie gapił.

-Serio?- Alkione uniosła brew.

-Jest twoim kuzynem.- Odparła podekscytowana na co bibliotekarka od razu ją uciszyła.- Przestudiowałam dokładnie powiązania rodzinne rodzin czystych krwi i Narcyza Malfoy matka Malfoya jest kuzynką Syriusza! Macie wspólnych pradziadków.

Ally była przyzwyczajona do dowiadywania się coraz to nowszych rzeczy o swojej rodzinie wzruszyła jedynie ramionami.

Nie znała Malfoya wiedziała o jego istnieniu tylko dlatego że był popularny, a to że byli dalszą rodziną nie miało żadnego znaczenia.

Przecież każdy myślał o niej jako o córce mordercy.

-Ale to nie wszystko.- Kontynuowała krukonka po następnym upomnieniu od bibliotekarki.- Twoja matka też pochodziła ze starego rodu Bennetów. Co oznacza ze ty też masz czystą krew.

Brunetka skrzywiła się.

Nienawidziła tych podziałów na krew.

Przecież to była jakaś czerwona ciecz która nie miała żadnego znaczenia.

-Było też zdjęcie.- Marlene zagryzła wargę.- To twoi rodzice trochę starsi od nas.

Brunetka spojrzała na fotografię.

-Na Godryka ale mój ojciec był hot.- Stwierdziła patrząc na bruneta.- Z resztą moja matka to samo.

Nagle palce dziewczyny prześlizgnęły się do szyi brunetki gdzie znalazła wisiorek.

Pleiad.- Fred Weasley. |ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz