Rozdział 7

3.7K 142 50
                                    

-Nie wiem czy to dobry rozmiar.- Powiedziała Marie, mama Marlene i Alkione patrząc na brunetkę.

-Jest piękna mamo.- Powiedziała Ally widząc czarną sukienkę którą dostała na święta od rodziców.- Dziękuję.

-Na dole czeka na ciebie więcej prezentów więc zejdź jak będziesz gotowa.- Dodała blondynka i zaraz jej nie było.

Alkione odłożyła prezent od rodziców do szafy notując sobie w głowie że musi ubrać ją na dzisiejszą kolację kiedy jej wzrok padł na małe pudełeczko stojące na toaletce.

Brunetka zmarszczyła brwi i sięgnęła po pakunek. Otworzyła wieczko i jej oczom ukazała się karteczka z dopiskiem.

Nigdy go nie zdejmuj.

Dziewczyna obróciła papier z każdej strony ale nie znalazła podpisu, nie znała też pisma. Po chwili jej wzrok padł resztę zawartości pudełka i prawie aż dostała czkawki widząc naszyjnik w kształcie półksiężyca z jakimś kamykiem w środku.

Normalnie od razu powiedziałaby rodzicom że jakaś dziwna przesyłka znalazła się w jej pokoju ale tym razem czuła że to należy do niej i nie zrobi jej krzywdy. Wzięła ozdobę do rąk i niemal od razu kamyk w środku zaświecił niebieskim światłem.

Gryfonka pewnie spędziłaby kolejną chwilę na wpatrywaniu się w naszyjnik gdyby nie Marlene która wparowała do jej pokoju.

-DOSTAŁAM TO OD GEORGA!- Krzyknęła do brunetki i wystawiła jej stronę kolczyki w kształcie wiśni.

-Wiśnie.- Zauważyła Ally szybko zakładając naszyjnik przez głowę.

-Kocham go.- Westchnęła krukonka teatralnie waląc się na łóżko.

Alkione popatrzyła na nią zawadiackim wzrokiem.

-Mam udawać że tego nie słyszałam?- Zapytała ze śmiechem.

-Co?- Marlene przestała wpatrywać się w prezent i dopiero do niej doszło co powiedziała.- Nie znaczy nie. Ja kocham wiśnie.

-Tłumacz tak to sobie.- Mruknęła śmiejąc się gryfonka za co dostała poduszką w głowę.

-Ups.

I tak właśnie zaczęła się wojna na poduszki w stylu Shepardów.
---------------------

-Wyglądacie okropnie.- Powiedział George patrząc na siostry kiedy po świętach spotkali się w przedziale.

-Masz rację.- Dodał Lee.- Co wyście robiły?

Alkione spojrzała na Marlene i obydwie wybuchły śmiechem.

-Bo my się waliłyśmy poduszkami...- Śmiała się Ally ocierając łzy spadające po twarzy.- I wtedy tata wszedł i...

Dziewczyna nie zdołała dokończyć gdyż drzwi do przedziału otworzyły się i weszła przez nie Angelina.

Ally pamiętając ich wymianę zdań tuż przed świętami od razu przyjęła swoją poker face i zgromiła brunetkę wzrokiem.

-Ta dziewczyna mnie przeraża.- Powiedział szeptem Lee patrząc na dziewczynę.

-Czeeść wszystkim.- Powiedziała czarnoskóra która od razu podeszła do Freda i usiadła koło niego.

Marlene rzuciła siostrze pocieszające spojrzenie ale ta to zignorowała.

-Angelina.- Fred od razu zerwał się ze swojego miejsca.- Przyszłaś.

-Nie mogłam się doczekać aż cię zobaczę.- Szepnęła do niego ale na tyle głośno że wszyscy to zrozumieli.

-Przepraszam ale zaraz zwymiotuje.- Powiedziała Ally i od razu wyszła z przedziału.

Pleiad.- Fred Weasley. |ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz