Rozdział 11

2.6K 144 16
                                    

Atmosfera w przedziale jak i w całym pociągu była okropna i nikt nie chciał tego ukrywać. Pojawienie się Śmierciożerców na Mistrzostwach rozchwiało równowagę w magicznym świecie i wszyscy czuli tą samą niepewność.

Ally po tym co się stało też była rozchwiana i nie było niczym dziwnym że sobie z tym nie radziła.

Fred uznał że powie reszcie o tym co się stało jeżeli będzie chciała a na razie będą to ukrywać w tajemnicy. I przynosiło jej to pewnego rodzaju komfort że mogła na nim polegać i nie myślał o niej jako córce mordercy która była taka sama jak ojciec.

Ale to była jedyna pozytywna rzecz w całej tej sytuacji.

Alkione spała jeszcze mniej niż zazwyczaj, prawie w ogóle się nie odzywała i co najgorsze wpadła w nowy nałóg.

Dodatkowo nie przyznałaby tego innym ale pocałunek Freda podobał się jej bardziej niż powinien zważywszy na to że był to jej pierwszy w życiu.

Dziewczyna zapatrzyła na się na krajobraz za oknem i z cichym westchnięciem wzięła do ręki papierosa.

-Nie wierzę.- Odezwała się Marlene która nagle znalazła się na korytarzu.- Palisz? Masz piętnaście lat do cholery.

-Muszę odreagować.- Mruknęła brunetka nie za bardzo interesując się opinią siostry.

-Nie wiem co się stało wtedy na Mistrzostwach ale możesz mi przecież powiedzieć.- Jęknęła blondynka.

-Nic się nie stało.- Ally wzruszyła ramionami.- A nawet jeśli to nie twoja sprawa.

W takich chwilach wychodziło z gryfonki to co najgorsze i nienawidziła się za to. Nie chciała ranić siostry ale to było coś z czym musiała sobie poradzić sama.

Sama odkąd Fred siedział w przedziale za nią śmiejąc się z żartu który opowiedziała mu Angelina.

Po chwili brunetka przycisnęła niedopałek do parapetu i wyszła z pociągu od razu kierując się w stronę zamku. Jej przyjaciele zostali daleko w tyle ale nie przeszkadzało jej to bo do powozu trafiła z jakimiś ślizgonami którzy nie chcieli za nic do niej odzywać a to było dokładnie to czego potrzebowała.

Uczta jak zwykle była nudna. A przynajmniej do czasu kiedy Dumbledore wstał ze swojego miejsca i powiedział że w tym roku nie odbędą się mecze Quidditcha.

-To nie możliwe.- Powiedział George widocznie wkurzony.

-Możliwe panie Weasley.- Odparł Albus.- Gdyż w tym roku odbędzie się w naszej szkole Turniej Trójmagiczny.

I kolejny raz cała Wielka Sala zadrżała.

 -Czy to nie ten Turniej w którym umierali ludzie?- Zapytała Ally Hermionę.

-Chyba tak.- Brunetka spojrzała zmartwiona na Harrego.

-Trzej uczniowie z trzech największych szkół z Europy- Hogwartu Beauxbaton i Durmstrangu- będą rywalizować ze sobą w trzech śmiertelnie trudnych zadaniach.- Kontynuował Drops.- Od połowy września będziemy gościć u siebie uczniów tych szkoł.

-Myślisz o tym samym George?- Zapytał Fred.

-No jasne.- Wyszczerzyli się.

Ally wiedziała że na pewno chcą się zgłosić i poczuła wewnętrzny niepokój. W końcu nie bez powodu zabroniono organizować ten głupi Turniej.

-Jest jednak jeden haczyk.- Głowy wszystkich znowu zwróciły się ku dyrektorowi.- Zgłaszać mogą się tylko osoby które ukończyły 17 lat.

Dziewczyna odetchnęła z ulgą. Nikt z jej przyjaciół nie miał wystarczająco lat więc nie musiała się martwić że Harry albo bliźniacy odwalą jakąś głupotę którą będą potem żałować.

Pleiad.- Fred Weasley. |ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz