ONE

981 42 11
                                    

Minęły już prawie 4 miesiące od moich zaręczyn z Theodorem zajścia w ciąże. Ustaliliśmy, że ślub odbędzie się razem z weselem w lato, A dokładniej 7 lipca następnego roku. Pochodzę z bogatej rodziny, a mój narzeczony tak samo. Myślę, że nasz związek z jednej strony jest z powodu bogatstwa, A z drugiej strony z miłości. Kocham go i myślę, że on również odwzajemnia moje uczucia.

Siedzę sobie teraz w kuchni przy stole, pijąc herbatę i rozmyślając nad tym wszystkim. Szczerze, To nie jestem jeszcze gotowa na bycie mamą i żałuję, że się zgodzilam na to. Nigdy nie widziałam Theodora z dzieckiem i mam nadzieję, że kiedy przyjdzie na świat, to również będzie się nim opiekował i kochał.

- Jestem wykończona... - Zamknęłam oczy i odetchnęłam cicho.

- Niby czym? - Theodor wszedł do kuchni i podszedł do kuchenki.

Przestraszyłam się, bo była późna godzina i myślałam, że wszyscy już śpią. - Wszystkim, Theo. - Mruknęłam.

- Wszystkim? - Cicho i krótko się Zaśmiał. - Nie pracujesz, tylko siedzisz w domu, kochanie. - Nalał sobie jeszcze ciepłej wody z czajnika i zrobił herbatę.

- Rodzice na długo wyjechali i skoro Ty pracujesz, to chyba jasne, że Ja muszę ogarniać w domu, co? - Powiedziałam z irytacją.

- Oh, nie przemęczaj się tak, skarbie. Jesteś w ciąży - Ruszył w moją stronę, biorąc łyk picia.

- Samo się nie posprząta.

- To znajdziemy sprzątaczkę i tyle. Załatwię to jutro, dobrze? I się tak nie przemęczaj, połóż się już - Uśmiechnął się i odszedł.

- Mhm... - Wywróciłam oczami i wyszłam z kuchni chwilę po nim , kierując się na górę do sypialni.

Weszłam do pokoju i położyłam się na wielkim łóżku, przykrywając kołdrą po szyję.
Leżałam na plecach , patrząc na sufit, ale nie trwało to długo, bo do pokoju wszedł Theodor. Spojrzałam na niego i lekko sie Uśmiechnęłam, a on to odwzajemnił.

Zgasił światło i zapalił lampkę na jego stoliczku nocnym po czym położył się na łóżku. - Jutro mam jednak na 10 do pracy.

- No i? To idź spać, bo jest już... - Spojrzałam na zegarek. - Zaraz druga w nocy.

Przesunął się bliżej mnie i położył swoją rękę na mój brzuch. - Nie jestem jeszcze śpiący.

- Theo, kocham Cię.. ale weź się kurwa zamknij. Chcę spać. - Odwrocilam się do niego plecami i zamknęłam oczy.

- Też Cię kocham. - mruknął pod nosem i również się ode mnie odwrócił.

No ja myślę...

NASTĘPNEGO DNIA
RANO

Obudziłam sie i otworzyłam oczy, podnosząc się do siadu. Theodora już nie było, czyli był już w pracy. Było już po dwunastej, więc wstałam i skierowałam się w stronę szafy z ubraniami. Wzięłam dużą, czarną koszulkę i szare, krótkie spodenki po czym poszłam do łazienki na przeciwko sypialni. Wzięłam szybki prysznic i się ubrałam. Nie miałam zamiaru się malować, bo dzisiaj siedzę w domu i mam dzień lenia. Związałam szybko włosy w kucyka i poszłam na dół do kuchni. Rodzice wyjechali sobie do innego kraju i zostawili mnie w takiej wielkiej chacie samą. Theodora praktycznie cały dzień nie ma w domu z powodu spraw w pracy itd... za dużo wymieniać. Czyli dzieckiem będę się tylko ja opiekować, skoro na tygodniu cały czas praca, praca i praca...

W pewnej chwili usłyszałam pukanie do drzwii. Nie spodziewałam się gości, a Theodor nic mi nie mówił, że ktoś ma zamiar nas odwiedzić. Rodziców nie ma, bo wyjechali razem z moimi przyszłymi teściami. Moi znajomi i przyjaciele też pracują, albo nie mają czasu. Harry, Hermiona, Ron, Ginny, Astoria i Blaise. Moi dobrzy znajomi ze szkoły, którą niedawno ukończyłam.

Postanowiłam po krótkim czasie otworzyć drzwi.

Zdziwiłam się, kiedy za drzwiami zauważyłam moich rodziców z teściami. - Dzień dobry - Uśmiechnęłam się i wpuściłam ich do środka. - Czemu tak szybko wrociliście?

- A co, nie chcesz nas tutaj? - Powiedziała moja teściowa bez żadnych uczuć, wyrazu twarzy. Nie przepadałam za nią. Upierdliwy babsztyl.

- Skądże! Bardzo się cieszę, że mnie odwiesizlisce. - Tym razem Uśmiechnęłam sie sztucznie i poszłam razem z nimi do salonu. - Kawy, herbaty? - zapytałam.

- Nie przemęczaj się tak, skarbie. Zrobię nam wszystkim ciepłą herbatę - Przerwała mi szybko mama. Jest czasami... Za bardzo nadopiekuńcza.

- Mamo, robienie herbaty czy innych takich domowych obowiązków mi nie zaszkodzi. - Wywróciłam ledwo widocznie oczami.

- Nasza córka ma rację, usiądź. - Wreszcie odezwał się mój ojciec i poklepał miejsce obok siebie i teścia.

- No dobrze. - Wymruczała i usiadła.

- Ile słodzić? - Zapytałam.

- Ja i żona dwie łyżeczki. - Odpowiedział Fernando. To jest mój przyszły teść, bardzo go lubię w porównaniu do jego żony.

- To nam córciu też dwie łyżeczki. - Moja mama zawsze, ale to zawsze robi wszystko, żeby jakimś sposobem się przylizać do rodziny Johnsonów.

- Zaraz wracam - Kiedy oni zaczęli rozmawiać na jakiś temat, szybko pobiegłam na górę ubrać coś eleganckiego. Mój ubiór w porównaniu do ich był... po prostu taki sobie. Mama by się mnie uczepiła, że przy nich chodzę właśnie tak ubrana. Krótkie spodenki i bluza. Ale co poradzić, że przyszli do mnie w odwiedziny bez zapowiedzi?

Szybko ubrałam białą, luźną sukienkę do połowy ud. Była trochę dłuższa, ale mój brzuch przez ciąże jest już trochę większy, bo to już początek pierwszego miesiąca. Sukienka miała różne ozdoby, więc jeszcze dodałam do mojej stylówki złotą biżuterię.

Byłam gotowa, więc szybko zeszłam na dół do kuchni, biorąc się za robienie herbaty dla gości.

ONLY HIS || D.M Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz