Wyszłam niepewnie z pokoju Veronicy, poprawiając sukienkę. Powoli zeszłam po schodach, słuchając rozmowę rodzeństwa Malfyów, raczej kłutnię... ddziewczya się najwięcej wydzierała. Coś, że ma mnie lepiej traktować i w ogóle. Co by było, gdyby nie było tutaj Veronicy? Napewno Malfoy bo mnie już zgwałcił od razu. Pewnie tylko o to mu chodzi, żeby się tylko zabawiać. Do końca zostało tylko parę schodków, więc już mogłam zauważyć w salonie dwójkę rodzeństwa. Pierwszy zwrócił na mnie uwagę blondyn, lekko szturchając swoją siostrę, a ona się do mnie odwróciła i podeszła.
- Już jest okej? - położyła dłonie na moich ramionach i się uśmiechnęła - Pojedziecie teraz na zakupy, rozmawiałam z nim i nic już Ci nie zrobi.
- Dziękuję, Veronico - Przytuliłam kobietę i spojrzałam na Dracona, który zrobił dziwną mine do mnie. Cicho zachichotałam.
- Dam Ci jeszcze buty, chodź. - Wzięła mnie delikatnie za nadgarstek i poprowadziła do wyjścia, gdzie stała szafka z butami. - Weź te czarne na małym obcasie. Będą pasować do sukienki
Przymierzyłam czarne, błyszczące buty. - Są w sam raz.
- To super. Ja już idę do siebie, więc tam miłych i udanych zakupów.
- Dziękujęmy, a teraz idziemy. - Odpowiedział Draco, poprawiając garnitur. Otworzył po chwili drzwii i puścił mnie pierwszą.
Wyszłam z domu i zauważyłam od razu przy schodach samochód, w którym siedział już kierowca. Wyszedł i otworzył nam drzwii.
- Jedziemy na zakupy. Wiesz dobrze gdzie, tak? - Zapytał mężczyzna.
- Tak, panie Malfoy. - Odpowiedział i ruszył samochodem, wyjeżdżając już na ulicę.
Draco tak jak wtedy, położył dłoń na moim udzie. Przeszedł mnie lekki dreszcz i na chwilę zamknęłam oczy. Nie trwało to długo, bo blondyn się odezwał i bardziej zacisnął dłoń. - Myszko, nie zrobię Ci juz nic bez twojej zgody. Prz... Prze.. kurwa. Przepraszam za tamto. - Z trudnością wymówił te słowo.
- Rozumiem I wybaczam. Zdarza się... nie wiem czym Cię sprowokowalam.
Wziął głęboki oddech... i już więcej się nie odezwał.
THEODOR
Strasznie martwiłem się o nią. Katherine... zniknęła tak nagle z tą pieprzoną sprzątaczką. Rodzice Kath, martwią się tak samo jak ja i myślą o tym czy po prostu nie zgłosić zaginięcia mojej narzeczonej. Jeżeli ktoś ją kurwa porwał, albo co kolwiek zrobił... nie ma ze mną szans.
- Kurwa. - Klnąłem pod nosem, zastanawiając się, gdzie może teraz się znajdować. - rano jej już nie było...
- Theo, może po prostu gdzieś poszła załatwić sprawy czy coś. Wolałbym poczekać do wieczora, może wróci. - Odezwał się mój teść, Fernando.
- Ojciec ma rację... - potwierdziła starsza kobieta.
- Och, ale tak to by odebrała telefon czy co kolwiek. Dała by nam znać, że jest wszystko w porządku! - Wstałem energicznie z kanapy i kopnąłem w fotel.
- Spokojnie, wszystko się wyjaśni. Zgłosimy jej zaginięcie i ją znajdą... - uspokajał mnie.
- Oby...
7 ROZDZIAŁÓW MIAŁAM W ROBOCZYCH, WIĘC TERAZ BĘDĘ PISAŁA ROZDZIAŁY CODZIENNIE, ALBO CO DWA DNI. DZIĘKUJĘ ZA JUŻ PRAWIE 1K POD KSIĄZKĄ I 50 GŁOSÓW!
Z OKAZJI ŚWIĄT WIELKANOCNYCH, ŻYCZĘ WSZYSTKIEGO DOBREGO, ZDROWIA, DOBREGO JAJECZKA I MIŁEGO SPĘDZONEGO CZASU Z RODIZNĄ 🐣🐥💕
(Zmieniłam ppostać Kath!)
CZYTASZ
ONLY HIS || D.M
FanfictionKatherine Blunt, pochodzi z bardzo bogatej rodziny. Wychowała się na wsi, lecz kiedy podrosła, rodzice postanowili kupić wielki dom w mieście, gdzie poznała pewnego chłopaka o imieniu Theodor Johnson. Po ukończeniu nauki, zaręczyli sie i planowali...