Zjeżdżaliśmy już windą na dół. Dlaczego znów winda? Myślę, że zejście po schodach w naszym stanie źle by się skończyło, A znów nie chce spać ze schodów, bo to był bolesny upadek...
Drzwii od windy się odsuneły i wyszliśmy z niej, trzymając się za ręce. Zauważyłam różne dziewczyny, które siedziały przy stolikach zapłakane. Dziewczyny na scenie... były całkiem rozebrane i trzęsły pośladkami w stronę widowni, które była wypełniona samymi chłopakami. Szkoda mi było tych zapłaknych dziewczyn.
Zasłoniłam ręką oczy Dracona. — Dobrze, że chociaż ja potrafię Cię ustawić. — Westchnęłam, a blondyn parsknął pod nosem.
— Już idziesz, Kath?
Usłyszałam głos Lucasa i stanęłam naprzeciwko niego. — My idziemy. — Wskazałam palcem na mnie i Dracona.
— Co tak wcześnie? Jest dopiero 23! — Zaśmiał się.
— Lucas, myślałeś, że nas skłucisz?... Powiem Ci tyle, nie masz u mnie szans. — Warknęłam.
Zmarszczył brwii i patrzył jak odchodzimy. — Jeszcze się przekonamy... — Powiedział do siebie.
Draco mnie ostatnio zaczął zaskakiwać. Nie poznaje go... nie odezwał się ani słowem i nie wybuchnął złością w stronę Lucasa, ale to w sumie dobrze.
Draco otworzył mi drzwii do samochodu, a ja wsiadłam po czym on za mną. Samochód od razu szybko ruszył i pojechaliśmy w stronę domu.
•
Obudziłam się z okropnym bólem głowy, ale oczywiście u boku mojego blondaska. Jeszcze spał, więc nie chciałam to budzić, A wystarczy tylko cichy jaki kolwiek odgłos, obudzi się... właśnie to zrobił, bo zadzwonił mu telefon. Podniósł się i Syknął cicho, łapiąc się za głowę.
— Cholera... — wziął telefon i przyłożył do ucha. — Słucham...?
— Przyjedź o 11 z dziewczyną.
— Jasne szefie, a dlaczego z nią? — Spytał.
— Zaczyna od dzisiaj ćwiczenia, Malfoy. Trzy razy w tygodniu. Wtorek, czwartek i sobota o 11, zrozumiano?
— Mhm, przyjedziemy. —Rozłączył się i jęknął cicho, padając na łóżko. — Masz trening dzisiaj z szefem...
— No to fajnie.
— Cieszysz się z tego powodu? — podniósł brew, patrząc na moją twarz. Bardziej skupił swój wzrok na ustach.
— Tak jakby. Jeżeli dołączę do was, to będziemy się jeszcze częściej widywać. — Uśmiechnęłam się lekko.
— Też mnie to cieszy. — Wyciągnął rękę w moją stronę i delikatnie przyłożył dłoń do mojego policzka, gładząc go kciukiem. — Ciekawe co twoi rodzice na to, że pieniądze wróciły na ich konto.
— Chcę, żeby nie myśleli, że mnie porwano. Jak mogłabym im przekazać wiadomość, że jest u mnie wszystko okej i nie mam zamiaru wracać?
— Jeżeli się dowiedzą gdzie jesteś, to będziemy mieć przesrane. — Zaczął macać moje włosy.
— Kurwa, ale przecież policja już mnie nie szuka. Mówiłeś mi tak.
— No tak, ale... no w sumie... napisz do nich list, ale ani słowa szefowi.
— Jasne, tatusiu. — Uśmiechnęłam się flirciarsko i ledwo co podniosłam się z łóżka, żeby pójść do szafy, wziąść ubrania po czym wziąść poranny prysznic.
Ogarnęłam się w miarę. Włosy spięte w koka, makijaż lekki. Pomalowałam brwii, rzęsy i usta błyszczykiem, A ubrania byłam w czarne jeansy z wysokim stanem i czerwony golf. Dzisiaj było trochę chłodniej, więc ubrałam ten golf, A tak to był nałożyła krótki top.
Zeszłam na dół do kuchni, a Pani Thomas już nam przyszykowała śniadanie. Tosty. Draco już oczywiście zaczął jeść i siedział przy stole rozwalony. Usiadłam i zaczęłam jeść.
— Państwo gdzieś dzisaj jedzie? — Zapytała starsza kobieta.
— Jedziemy do miasta załatwić parę spraw. Niech pani wybierze nam pościel i założy jakąś nową. — Powiedział, nawet na nią nie patrząc.
— Dobrze.
Zjadłam szybko tosty i wypiłam kawę, a powoli zbliżała się 11.00.
Draco miał na sobie czarny garnitur, ale tym razem trochę inny niż ten co zawsze nosił do pracy. Poprawił krawat i włosy lo czym podszedł do mnie i ułożył ręce na mojej talii.— Nie bój się szefa i wykonuj jego polecenia. Szybko Cię polubi i zdobędzie zaufanie, a jeżeli już coś ogarniesz, to jedziesz z nami się bawić.
— bawić? — skrzywiłam się.
— W sensie misja. — Zaśmiał się i przybliżył bliżej. — Ale pobawić się też możemy wieczorem. — wyszeptał, a po moim ciele przeszedł dreszcz.
— Pomyślę, blondasku. — pstryknęłam go w nos i ubrałam sportowe buty.
Zmarszczył brwii. — Jak mnie nazwałaś?
— blondasek.
Przycisnął mnie do ściany, a dłoń lekko zacisnął na szyji. — Nie nazywaj mnie blondaskiem, a co dopiero słodkim. — Warknął, ale po chwili się chytrze uśmiechnął i zaczął całować moją szczękę, a potem szyję. — Jestem cholernie napalony, Kath... — Złapał mnie mocno w talii i przyciągnął bardziej do swojego ciała, a drugą dłonią podniósł moje lewe udo.
— Spóźnimy się, Draco... — Szepnęłam, zamykając oczy z przyjemności.
— Dokonczymy wieczorem?... Tak czy nie. — odsunął się i popatrzył mi w oczy, czekając na moją odpowiedź.
— Nie wiem
— Tak czy nie? — Powtórzył.
Wywróciłam oczami i Uśmiechnęłam się lekko. — Tak.
Odwzajemnił uśmiech i poprowadził mnie za rękę w storne drzwii I wyszliśmy razem na dwór po czym do samochodu. Dzisiaj samochodem kierował sam blondasek. Kierowca miał wolne, więc mogłam się napatrzeć na jego dłonie, kiedy prowadzi.
•
Po godzinie dojechaliśmy na miejsce i właśnie weszliśmy do pomieszczenia. Nie było tam nikogo, oprucz nas i szefa.
— Zwracaj się do mnie "szefie". Zaraz zaczynamy trening, chodź. — Porpowadził mnie do wielkiej sali, podobnej do piwnicy Dracona. — Draco zaraz przyprowadzi dla Ciebie taką osobę, do której masz strzelić. Zobaczymy co Ciebie nasz Malfoy nauczył. Potem bedzieszz strzelać do manekina. — Wytłumaczył mi jeszcze i usiadł na krześle.
Mam strzelać do osoby?!...
— Katherine, chodź do mnie. — Zawołał Draco. — Strzelisz do niego, pamiętasz jak Cię uczyłem? — Pokazał mi na jakiegoś mężczyznę.
— P-Pamiętam. — Zająkalam się i przygotowałam broń do strzału. Mężczyzna patrzył bez uczuć na twarzy, nie bał się, że zaraz zginie.
Wycelowalam w niego i pociągnęłam za spust... trafiłam w jego brzuch, a na twarzach dwóch mężczyzn siedzących obok siebie na krzesłach, było widać zadowolenie.
— świetnie. Zaraz umrze, więc nim się nie przejmuj, a teraz przejdziemy dalej.
Jeszcze godzinę trenowałam różne rzeczy, A Draco siedział i obserwował mnie. Czasami przegryzał wargę, A przez to nie mogłam się czasami skupić. Byliśmy już w drodze powrotnej, więc zaraz czeka nas zajebisty wieczór. Jednak Draco skręcił w inną stronę niż do domu, a w stronę miasta. Po chuj jeszcze tam jedzie?
*Zapraszam na reklamę* :D
POLSAT ☆
CZYTASZ
ONLY HIS || D.M
FanfictionKatherine Blunt, pochodzi z bardzo bogatej rodziny. Wychowała się na wsi, lecz kiedy podrosła, rodzice postanowili kupić wielki dom w mieście, gdzie poznała pewnego chłopaka o imieniu Theodor Johnson. Po ukończeniu nauki, zaręczyli sie i planowali...