Był już środek nocy, a ja dalej nie mogłam zasnąć. Wszyscy oprócz mnie chyba już spali i nie sądzę, żebym w najbliższym czasie zasnęła. Cicho wstałam, żeby nie obudzić Theodora, bo pewnie był zmęczony tą całą pracą. Ubrałam szlafrok i poszłam w storne schodów z telefonem w ręku. Wcisnęłam palcem przycisk, żeby telefon się włączył. Świeciłam sobie drogę do kuchni, która była po drugiej stronie domu. Rodziców jeszcze nie było, a mówili, że wrócą w nocy i co? Dalej ich nie ma, A zaraz będzie się robić jasno. Kolejna połowa nocy nie przespana...
Dotarłam do kuchni idąc na palcach, myśląc, że nikogo nie obudzę, chociaż i tak to się stało. Słyszałam różne dźwięki, ale nie miałam pojęcia skąd, a może rodzice wreszcie wrócili?
Otworzyłam lodówkę i zaczęłam szukać czekolady. Nie było jej, więc pewnie Theodor całą opierdolił, ale jeszcze mam chyba jakieś ciastka w górnej szafce, więc zamknęłam lodówkę i odwróciłam się do szafek.
Gdzie one są...
W pewnym momencie światło w kuchni zgasło. Odskoczyłam od szafek przestraszona i zaczęłam się rozglądać, chociaż nic nie było widać
- Ym... jest tu ktoś? - Powiedziałam łamiącym głosem. - H-Hal... - jakąś przyciśnjęta dłoń ze szmatką do moich ust i nosa, nieumozliwiła mi dokończenie słowa.
- No kochana... łatwo było. - Był to kobiecy głos. No to dziękuję Theodor, zajebistą sprzątaczkę znalazłeś.
Szarpałam się z kobietą, która nadal przytrzymywała mi jakąs szmatę, która dość nieprzyjemnie pachniała i za każdą sekundą czułam jak moje powieki robią się ciężkie i powoli się przymykają...
||Rozdział najkrótszy ze wszystkich, ale rodział piąty będzie o wiele dłuższy ||
CZYTASZ
ONLY HIS || D.M
FanfictionKatherine Blunt, pochodzi z bardzo bogatej rodziny. Wychowała się na wsi, lecz kiedy podrosła, rodzice postanowili kupić wielki dom w mieście, gdzie poznała pewnego chłopaka o imieniu Theodor Johnson. Po ukończeniu nauki, zaręczyli sie i planowali...