Czekałam aż Draco zapłaci za moje zakupy. Ciekawa byłam, ile na to wszystko wyda, ile wyda na mnie. Myślę, że nasze relacje poprawią się w ciągu paru tygodni, a może nawet dni? Jeżeli nie byłby taki upierdliwy, to bym go normalnie go traktowała tak jak sobie by zażyczył. Zauważyłam jak wreszcie wychodzi z dwoma torbami, które były wypełnione moimi ubraniami i też mieściło się tam parę kosmetyków. Uśmiechnęłam się lekko i już miałam pytać, ile zapłacił.
— Zapłaciłem za te szmaty... Kurwa całe 3 tysiące.
— Przecież mówiłeś, że nie będziesz zły. — Ręce mi odpadły wzdłuż ciała.
— No, bo nie jestem zły? Mówiłem, że masz sobie coś wybrać, więc sobie wybrałaś, a razem z tą bielizną... — Wyjął Z kieszeni paragon — razem z tym wszystkim wyszło 3127 złotych. Mało jak na to wszystko...
— Dziękuję za to wszystko, myślałam, że będziesz bardziej surowy, Daddy. — zbliżyłam się i pocalowalam go w policzek. Merlinie, co ja zrobiłam...
Uśmiechnął się, pokazując swoje białe zęby. — Nie przylizuj się tak i... — Zaciął się na chwilę, kiedy spojrzał w dół i zacisnął szczękę.
— Co jest?
Oddał wielkie siatki ochroniarzom i spowrotem podszedł do mnie, łapiąc moją rękę. — Nie będziesz tego cholerstwa nosić. — zdjął pierścionek zaręczynowy z mojego palca i schował do kieszeni swojej marynarki. — Ślub też się nie odbędzie i już nigdy nie zobaczysz tego... Johnsona. — Zastanawiało mnie tylko, czemu zezłościł się na widok pierścionka na mojej dłoni... po chwili nasze wzroki się spotkały, lecz ja swój przeniosłam na jego usta w ciękiej linii.— A teraz do samochodu. — Syknął z jadem w głosie.
— Dobra, dobra. Spokojnie — podniosłam lekko onie ręce po czym je opuściłam, wychodząc z galerii.
CZTERY DNI PÓZNIEJ
Od dnia zakupów nic się pomiędzy mną, A Malfoyem nie zmieniło. Może traktowałam go bardziej z szacunkiem, bo trochę na moje rzeczy wydał i ogólnie stara się tak samo mnie dobrze traktować, ale Malfoy jak to Malfoy, troszkę mu nie wychodzi.
Veronica praktycznie cały czas siedzi w pokoju I przez połowę dnia z niego nie wychodzi, więc zostaje sam na sam z blondynem... Szczerze, Theodor już chyba dla mnie nie istnieje. Z jego głupoty wpakował mnie w takiej coś i jeszcze do tego nie potrafi mnie znaleźć. Jest mi na ten czas tutaj dobrze, a tam? Siedziałabym w pokoju, albo kuchni, słuchając wiecznie odgłosów z telewizora, kiedy Theo ogląda pornosy.Obudziłam się poraz kolejny na nawet wygodnej kanapie. Promienie słońca już zaczęły razić mnie w oczy, więc odwróciłam się w drugą stronę i przykryłam bardziej kocem. I tak znowu nie mogłam zasnąć, bo mogłam usłyszeć chrapanie.
— Malfoy.
Nic nie dalo... kolejny raz wymruczałam jego nazwisko i... nic.
— Kurwa, Malfoy! — Uniosłam głos na tyle glosno, że powinien się obudzić.
Podniósł się szybko i zaczął rozglądać się po pomieszczeniu ze zmróżonymi oczami po chwili ten wzrok zatrzymując na mojej osobie. — Ja pierdole... — Padl spowrotem na łóżko. — Czego.
— Mógłbyś przestać chrapać, proszę. Chce jeszcze pospać — Poprosiłam cicho.
Spojrzał na zegarek w telefonie i zrobił duże oczy. — Kobieto, jest po dziesiątej. — Spowrotem zostawił swój telefon na szafce nocnej i wstał, ukazując swoje ciało w samych bokserkach.
Nie patrz się tam, Kath...
— Idę do łazienki na chwilę — Powiedział, wychodząc z pokoju.
— Okej. — wstałam i odsłoniłam okna, żeby światło słoneczne bardziej oświetliło wielki pokój. — Ale piździ słońcem. — Odwrocilam się szybko, żeby mnie tak nie raziło i mój wzrok szybko spotkał się z telefonem Dracona. Pierwsze co przyszło mi do głowy, to zadzwonienie na policję, ale z drugiej strony nie za bardzo chciałam, żeby Veronica i Draco siedzieli w pierdlu. Trzymałam telefon w dłoni patrząc na czarny ekran i myślałam nad tym, żeby się z kimś skontaktować, np. Theodorem? Nie. Miałam już odłożyć telefon, ale usłyszałam jego głos. Cholera
— Co ty robisz? Chcesz uciec, prawda? — Stał oparty o zamknięte drzwii, nawet nie wiem, kiedy wszedł , a tym bardziej zamknął drzwii bez hałasu. No to po mnie. — Odpowiadaj.
— W-Własnie miałam odłożyć. — Odpowiedziałam niepewnie.
— Łżesz, suko. — Z zaciśniętą szczęką, zaczął się powolnymi krokami zbliżać do mnie. Stałam w miejscu, wiedząc, że i tak nie mam gdzie uciec. — Niegrzeczna dziewczynka powinna dostać karę
— Nic złego nie zrobiłam, uwierz mi! — Wykrzyczalam mu prosto w twarz, kiedy był już centralnie na przeciwko mnie.
— Nie takim tonem do mnie, laluniu. — złapał moje ramiona i poprowadził w stronę ściany, do której mnie przycisnął, A dłonie mężczyzny powędrowały na moją szyję. — Nic złego Ci nie zrobię, myszko. Proszę tylko, żebyś padła przede mną na swoje pieprzone kolana
— Marzenia... — Wywróciłam oczami.
— Blunt, padnij na kolana i ssij mojego penisa! — Warknął.
— Nie jestem dziwką, a tym bardziej twoją. — Uśmiechnęłam się wrednie, jeżdżąc wzrokiem po jego twarzy, z której aż parowała złość.
— Koniec tego. — Załapał energicznie moje ramiona pchając moje ciało w dół i udało mu się to, upadłam boleśnie na kolana, patrząc w dół. Dwoma palcami uniósł podbródek, zmuszając mnie do popatrzenia mu w oczy. — Coś mi się za te ostatnie zakupy należy, co? Moment, a mój fiut znajdzie się w twoich ustach. — Po chwili, uśmiechnął się cwaniacko— Rozpinaj pasek.
Pokiwałam głową i drzącymi ze strachu rękami, zaczęłam rozpinać jego pasek, który po krótkiej chwili wylądował na podłodze. Potem rozsunęłam rozporek od jego jeansow, które zapewnie tak szybko ubrał w łazience i zsunęłam jego spodnie do kolan. Kurwa. Wielkie wybrzuszenie już mogłam zauważyć przez bokserki blondyna. Założę się, że z 20-25 cm napewno ma...
Złapałam za gumkę od bokserek i powoli je zsówałam w dół, a jego faktycznie wielki członek wyskoczył z materiału mi przed oczy. Racja... jakieś około 25 cm na oko.— Otwieraj usta.
Posłusznie wykonałam jego polecenie i po chwili mogłam poczuć jak główka penisa jeździ po moich ustach w kółko. Wystawiłam lekko język, żeby dotknąć nim członka, a Draco ledwo słyszalnie sapnął. Wykonywałam ruchy głową w przód i tył, sprawiając tym blondynowi wielką przyjemność, więc pomyślałam, że dodam do zabawy jeszcze moją dłoń, która zaczęła jeździć w ten sam rytm co głowa. Z ust Dracona mogłam jeszcze usłyszeć coraz głośniejsze jęki co dawało mi znać, że jest blisko. Zabrałam rękę.
— Kurwa.. naprawdę myślałaś, że nie specjalnie zostawiłem tutaj telefon? Wiedziałem, że weźmiesz go do ręki, więc wykorzystałem sytuację, żeby Cię ukarać. Głupia... — Załapał garść moich włosów i wepchnął mi całego penisa do gardła aż po jądra. Pomógł sobie, opierając się jedną ręką o ścianę. Łzy napłynęły mi do oczu, bo zaczęłam się dławić.
— Blunt.. — jęknął, dochodząc w moich ustach. — połknij. — wyjął członka z moich ust.
Wykonałam kolejne jego polecenie, krzywiąc się na słony smak spermy. Dalej siedziałam na podłodze, kiedy blondyn ubierał spodnie. Zaczęłam płakać, głośno płakać z mojej głupoty.
— Ejej, myszko. Nie płacz mi tu tylko. Następnym razem to Ty bedziesz wić się na moim łóżku z przyjemności — i wyszedł zadowolony.
•
MUSZĘ SIE BARDZIEJ PRZYZWYCZAIC DO PISANIA TAKICH ROZDZIAŁÓW XD
(Sorki, że nie było w dzień, ale gości miałam na święta i jednocześnie moje urodziny, więc melanż z kuzynem taki potajemny był ahhdjdjdkshfjdj)
CZYTASZ
ONLY HIS || D.M
FanfictionKatherine Blunt, pochodzi z bardzo bogatej rodziny. Wychowała się na wsi, lecz kiedy podrosła, rodzice postanowili kupić wielki dom w mieście, gdzie poznała pewnego chłopaka o imieniu Theodor Johnson. Po ukończeniu nauki, zaręczyli sie i planowali...