Niewinny flirt
Levente odczekał bezpieczną ilość czasu, aby nie osaczyć panny Granger swoją obecnością. Wolał również porozmawiać z nią, gdy zajmie się pracą w Ministerstwie, ponieważ nie chciał zakłócać jej szkolenia. Wobec tego, miesiąc później w pewien piątkowy wieczór, ubrany w swój najlepszy, złoty surdut stanął przed drzwiami jej biura, zapukawszy dwukrotnie. Gdy usłyszał zaproszenie z zewnątrz, pewnie wszedł do środka, zamykając za sobą drzwi.
W pomieszczeniu panował lekki półmrok, ponieważ na dworze było już ciemno a jedynym źródłem światła była lampka stojąca na biurku. Hermiona siedziała nad stosem papierów. Włosy miała ściśnięte w kok, z którego uciekło kilka loków. Na nosie spoczywały okulary z czarnymi oprawkami.
- Dobry wieczór, panno Granger. - przywitał się Stark, kłaniając jej się lekko, po czym obnażył śnieżnobiałe zęby, mrużąc oczy.
Hermiona podniosła na niego zdziwione spojrzenie, po czym wstała, przyglądając mu się uważnie.
- Dobry wieczór, panie profesorze. - odparła z lekką rezerwą.
Stark podszedł do niej, na co kobieta wyciągnęła rękę w jego stronę, którą ucałował z galanterią. Następnie gestem dłoni wskazała mu miejsce w fotelu naprzeciwko swojego biurka.
- Co pana do mnie sprowadza, sir? - spytała ze szczerym zaskoczeniem. - Muszę przyznać, że jestem nieco zdziwiona pańską wizytą.
- Nie chciałem zakłócać pani szkolenia, więc zdecydowałem zjawić się, kiedy wszystko sobie pani uporządkuje i wejdzie w rytm pracy. - zaczął, składając ręce w wieżyczkę. - Pragnę pani złożyć moje najszczersze gratulacje i wyrazy uznania. Ponoć pierwszorzędnie poradziła sobie pani na szkoleniu.
- To nic wielkiego, proszę pana. - odparła, machając ręką. - Po prostu robiłam, co mi kazano i poszerzałam swoją wiedzę. Za bardzo zależy mi na tym stażu, aby popełnić błąd.
- Nie mniej jednak rzadko zdarza się pracownik tak rozumny. - powiedział, na co Hermiona spojrzała na niego podejrzliwie. - Och, tak, fama o pani niezwykłej spostrzegawczości zdążyła się już rozejść w kuluarach. Wprowadza pani niezwykły powiew świeżości, zwłaszcza w trudnych, wymagających sprawach.
- Muszę przyznać, że od dziecka widziałam siebie w roli prawnika a poznanie Harry'ego tylko mnie w tym utwierdziło.
- Och tak, pan Potter. Słyszałem, że równie wybitnie radzi sobie na swoim stanowisku. Doprawdy, mamy niezwykłe szczęście, że możemy mieć waszą dwójkę w Ministerstwie.
- Dziękuję. To bardzo uprzejme z pana strony. - odparła, jednak Levente wyczuł, że wciąż nie do końca się odprężyła.
Stark w pewnym momencie postanowił zaryzykować i, patrząc jej głęboko w oczy, pochylił się w jej stronę, po czym założył jej zbłąkany lok za ucho. Blondwłosy czarodziej uśmiechnął się tajemniczo i ponownie obnażył idealnie białe zęby. Dziewczyna wyraźnie się zarumieniła i wciągnęła głęboko powietrze. Coś bardzo jej nie pasowało w jego podejrzanym zachowaniu.
Mam cię. - pomyślał.
- Przepraszam, po prostu zauważyłem, że nosi pani okulary, więc nie chciałbym, aby pani opadające włosy, mimo, że wyglądały, proszę wybaczyć mi tę uwagę, zniewalająco. - kontynuował, bacznie obserwując jej reakcję i powiększający się rumieniec. - To jednak, pogorszyły pani wzrok.
CZYTASZ
Proces
FanfictionPo wojnie Złota Trójka staje w obliczu nowych wyzwań oraz istotnych dla ich dorosłego życia decyzji. Będą musieli odnaleźć się w na pozór bezpiecznej rzeczywistości oraz wybrać, w którą stronę pójdzie każde z nich. Severus Snape w tajemniczych okol...