Rozdział 8

1.1K 143 39
                                    

Oczyszczenie





Ostatnie tygodnie przyniosły ze sobą zmiany. Fleur wraz z Billem wyjechali kilka dni temu do Francji, aby nieco odpocząć, zostawiając Muszelkę do dyspozycji Złotej Trójki. Ginny postanowiła wrócić do domu, do rodziców, aby pomóc mamie w zakupach podręczników szkolnych i doczekać ostatnich dwóch tygodni wakacji w izolacji od Harry'ego, dając mu tym samym nieco przestrzeni i spokoju. Oboje potrzebowali głębszego przemyślenia swojej relacji, jednak ich pożegnanie było czułe i szczere. Nawet Ron i Hermiona przestali skakać sobie do gardeł i wydawać by się mogło, że w końcu zaczynają ze sobą normalnie rozmawiać. Poniekąd było to spowodowane tym, że coraz częściej zostawali sami w domu, ponieważ w ostatnim czasie Harry nader często pojawiał się w Hogwarcie. Byli ciekawi powodu jego wizyt w szkole, próbowali dopytywać, jednak za każdym razem wybraniec enigmatycznie odpowiadał, że pomaga w odbudowie i ucinał szybko temat. Zauważyli też, że gdy oferowali swoją pomoc, ich przyjaciel z nutką lekkiego spięcia odpowiadał, że oni mają, co odbudowywać, a rąk do pomocy nie brakuje.


Tydzień przed rozpoczęciem roku szkolnego Harry jak zwykle wrócił nieco spięty z Hogwartu. Było piękne, słoneczne popołudnie. Hermiona wraz z Ronem nakrywali do stołu w ogrodzie, aby zjeść wspólnie obiad. Ron w ostatnim czasie musiał znosić mugolskie sposoby na prace domowe, ponieważ Hermionę wyraźnie to odprężało. A zresztą, przynajmniej tyle mogli zrobić razem.


Harry wyszedłszy z kominka, poszedł do kuchni i nalał sobie szklankę wody. Był zmęczony, może nie tyle fizycznie, ile psychicznie. Zbyt dużo w ostatnim czasie znowu się wydarzyło, zaczął nawet myśleć, że w jego życiu nie może być miejsca na nudę. Zobaczył przez okno Hermionę i przez chwilę pomyślał, jak bardzo chciałby jej się zwierzyć. Nie wiedział tylko, czy mógł... Otarł dłońmi twarz, upił łyk wody. Może warto zaryzykować...?


- Cześć, Harry. Akurat trafiłeś, zaraz będzie obiad. - powitała go Hermiona, podchodząc do kuchenki i mieszając zupę w garnku. - Jak tam w Hogwarcie?


- Wszystko dobrze, dziś wieczorem ekipa definitywnie skończy prace i od jutra szkoła będzie jak nowa. Co dobrego? - spytał, siląc się na uśmiech i próbując ukryć zmęczenie.


- Nadal jestem nieco zła, że miałam tak nikły udział w pomocy w odbudowaniu szkoły... - Nadąsała się. - Ale zrobiłam krem z dyni, twój ulubiony.


- Dzięki. - uśmiechnął się szczerze. - Chciałem, żebyście mieli z Ronem trochę czasu dla siebie. - wybrnął gładko.


- No dobrze, nie dopytuje. - odparła, przelewając zupę z garnka do porcelanowej misy. - Ale wiedz, że uważam, że coś ukrywasz. Harry, gdybyś chciał porozmawiać...


- To mogę na ciebie liczyć, wiem. - dokończył. - Daj, ja wezmę. - dodał, odbierając jej naczynie. - Chodź, umieram z głodu.


Harry uśmiechnął się krzywo do Hermiony, szybko ją minął i wyszedł do ogrodu. Dziewczyna spojrzała na niego podejrzliwie. Czuła, że coś ukrywa i musiała się dowiedzieć, co. Jego zachowanie mocno ją niepokoiło i bardzo chciała mu pomóc w strapieniu.


- O, Harry. - powitał go Ron, kiedy ten postawił zupę na stole. - Jak w szkole?


- W porządku, jutro będzie jak nowa. - odparł. - McGonagall coś wspominała, że chce nas zaprosić na rozpoczęcie roku jako jakichś gości honorowych, czy coś, to sami zobaczycie.

ProcesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz