Rozdział 38

845 123 102
                                    

 To tylko przyjaźń







Był ciepły, czerwcowy wieczór. Szedł w zamyśleniu jedną z Londyńskich uliczek. Minął kilka przecznic, szybkim krokiem pokonał przejście dla pieszych, po czym stanął przed małym, uroczym barem. Wszedł do środka i zajął swoje stałe miejsce w rogu pomieszczenia, przy oknie. Zamówił dwie kawy i po kawałku jej ulubionego ciasta. Nerwowo ruszał pod stołem nogą, zerkając co jakiś czas na zegarek. Kiedy usłyszał dzwonek przy drzwiach, podniósł wzrok i uśmiechnął się szeroko. Dziewczyna od razu poszła w jego stronę z równie promiennym uśmiechem.

- Cześć, Ron. Długo czekasz? - spytała Padma, siadając naprzeciwko niego.

- Nie, w sumie przyszedłem przed chwilą. - odparł, lustrując ją wzrokiem. - Co słychać, jak w pracy?

- Wszystko dobrze, choć szef nieźle daje popalić, zwłaszcza przed urlopem, ale jakoś dajemy radę.

- Słuchaj, myślałem o naszej ostatniej rozmowie i podjąłem pewną decyzję. - zaczął poważnie, sięgając do wewnętrznej kieszeni marynarki i wyjmując z niej kopertę. - Pożyczę wam te pieniądze.

- Wykluczone. - oburzyła się. - Odkąd Parvati znalazła pracę, radzimy sobie lepiej, niż kiedykolwiek.

- Przestań zgrywać bohaterkę. - odparł z powagą. - Potrzebujecie tej kasy, a skoro i tak obie już pracujecie, to oddacie mi szybciej, niż myślałem. - dodał, przesuwając po stole kopertę w jej stronę. - Po prostu to weź. Trzy tysiące galeonów, tyle, ile trzeba. Wasza mama nie może czekać.

Padma przełknęła głośno ślinę i nieco się zmieszała. Do jej oczu napłynęły łzy, jednak starała się być silna i za nic nie miała zamiaru się rozpłakać. Chwyciła kopertę do ręki i włożyła ją do torebki.

- Ron... Nawet nie wiesz, jak bardzo jestem ci wdzięczna. - rzekła po chwili z wyczuwalnym wzruszeniem. - Jutro zadzwonię do jej lekarza i umówię termin operacji. - dodała, chwytając chłopaka za rękę. - Naprawdę, bardzo ci dziękuję. - powiedziała, patrząc mu głęboko w oczy i głaszcząc kciukiem jego dłoń.

Ron lekko się spiął, jednak nie zabrał ręki. Popatrzył głęboko w oczy Padmy i przez chwilę zapanowała cisza, którą przerwała dziewczyna.

- A teraz, lepiej powiedz, co u ciebie? Mam nadzieję, że dałeś sobie już spokój z tym Ministerstwem?

- W pewnym sensie... - mruknął Ron. - Poprosiłem, żeby przydzielili mnie do jakichś robót biurowych, ale nie wiem, ile tam wytrzymam. Strasznie to nudne. - dodał, przewracając oczami. - Oczywiście, wszyscy myślą, że nadal jestem na misji, także lepiej nie wspominaj o tym nikomu.

- Jasne, nie ma sprawy. Nie rozumiem tylko, po co się męczysz. Odejdź stamtąd i miej problem z głowy.

- Jeśli odejdę, to zawiodę Hermione. - westchnął, upijając łyk kawy.

Padma wyprostowała się w swoim krześle, a jej dobre samopoczucie gdzieś się ulotniło.

- Jeśli cię kocha, ale tak naprawdę. - zaczęła, patrząc mu głęboko w oczy z determinacją. - To zrozumie twoją decyzję.

- Zobaczymy. Na razie jest dobrze, tak jak jest.

- Pamiętałeś. - rzekła po chwili Padma, uśmiechając się do niego zalotnie. - To moje ulubione ciasto.

ProcesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz