Emocje
Była ciepła jak na wrzesień noc. Księżyc w pełni rozświetlał sypialnię mistrza leżącego w łóżku, okrytego do pasa narzutą. Tłuste, kruczoczarne włosy przylegały mu do lepkiej od potu twarzy. Oddychał w końcu miarowo, gdyż przez ostatnie kilka dni właśnie tej czynności cierpliwie się uczył, choć wciąż wzięcie głębokiego wdechu było poza jego umiejętnościami. Czuł, że jest słaby, dokuczał mu ból głowy oraz mięśni, ale wyjątkowo nie to było powodem jego nocnego czuwania. Kolejnej bezsennej nocy boleśnie docierało do niego, co się stało. Cierpiał, ponieważ przeżył. Niczego tak bardzo nie pragnął, jak śmierci, a jednak nawet tak okrutne marzenie zostało mu odebrane. Nie widział żadnego sensu swojej egzystencji. Oto on, wielki mistrz eliksirów, potężny śmierciożerca i prawa ręka Voldemorta leżał od kilku, jak nie kilkunastu dobrych tygodniu w łóżku i był niezdolny nawet do ruszenia ręką. Żałosne.W pewnym momencie usłyszał ciche skrzypnięcie drzwi, które po chwili delikatnie się otworzyły. Do środka wszedł Stark, który z westchnięciem podszedł do łóżka mistrza. Był nieco przygarbiony i sprawiał wrażenie zmęczonego.
- Nie śpisz? - szepnął, widząc Snape'a wpatrzonego w księżyc. Czarnowłosy leniwie przeniósł na niego wzrok, siląc się na wrogie spojrzenie, czując jednocześnie, że był bardzo osłabiony. - Chcesz coś do picia? - spytał, jednak Snape zaprzeczył ruchem głowy.
- Gdzie... moja różdżka? - wychrypiał mistrz.
- Spokojnie, jest w bezpiecznym miejscu, ale zdajesz sobie z pewnością sprawę, że póki co, nie ma mowy o żadnym uprawianiu magii. Wciąż jesteś bardzo słaby, niemniej jednak świetnie sobie radzisz. - odparł, siląc się na pocieszycielski ton, przyglądając się Snape'owi, który wbił zrezygnowany wzrok w księżyc. - Jak się czujesz? Potrzebujesz czegoś? - dopytywał, jednak Severus nie myślał nawet, aby kontynuować z nim rozmowę.
Mistrz był kompletnie roztrojony emocjonalnie. Czuł się jak więzień we własnym ciele, nie mogąc swobodnie się ruszyć, czy samodzielnie wykonać podstawowych czynności. Nie chciał żyć. Nie chciał cierpieć. Nie chciał walczyć.
Nagle Snape zaczął się lekko trząść i już Stark miał chwytać go za ramiona, bojąc się, że to kolejny atak padaczki, jednakże dostrzegł w oświetlonej przez księżyc twarzy mistrza, jak po jego policzku płynie łza a wraz z nią z jego gardła wydobywa się cichy szloch. W tym samym momencie wygiął ciało w łuk i krzyknął w spazmie bólu. Widok mistrza tak kruchego, bezbronnego, zniechęconego i załamanego ścisnęło Starka za serce. Mimo iż mistrz pozwolił sobie na uronienie tylko jednej łzy, to przez dłuższą chwilę nie mógł unormować oddechu i wydawania z siebie gwałtownych, przerywanych jęków. Levente od czasu śmierci Lily Potter nie widział Snape'a w takiej rozpaczy. Usiadł na skraju łóżka i przycisnął swoje czoło do jego czoła, zaciskając oczy, aby nie wybuchnąć płaczem. Czuł się winny jego cierpienia.- Dla..., dlaczego? - wychrypiał Snape. - Dlaczego to zrobiłeś? - dodał, z wyczuwalną goryczą i żalem.
Stark popatrzył na zrozpaczonego Snape'a. W jego oczach błyszczała czysta furia.
- Chciałem cię uratować. - odparł łamiącym się głosem.
- G..., głupiec... - rzekł mistrz z drżeniem.
Po policzku Starka spłynęła łza, słowa mistrza mocno zabolały go w serce. Czuł się podle. Czuł się winny cierpienia mistrza.
- Severusie... - zaczął, czując gule w gardle. - Zrobię wszystko, byś wrócił do pełni sił. Masz moje słowo. Proszę, walcz.
CZYTASZ
Proces
FanfictionPo wojnie Złota Trójka staje w obliczu nowych wyzwań oraz istotnych dla ich dorosłego życia decyzji. Będą musieli odnaleźć się w na pozór bezpiecznej rzeczywistości oraz wybrać, w którą stronę pójdzie każde z nich. Severus Snape w tajemniczych okol...