Decyzje
Harry siedział sam na plaży nieopodal Muszelki. Miał zdecydowanie dosyć ostatnich wydarzeń, codziennie był zasypywany coraz to nowymi rewelacjami. Łudził się, że po wojnie wszystko będzie prostsze, że unicestwienie Voldemorta sprawi, że na świecie nie będzie już żadnych innych zmartwień, a tymczasem z dnia na dzień sprawy coraz bardziej się komplikowały. Jego nieuregulowana sytuacja z Ginny i marne próby unikania dziewczyny, nagła wiadomość o profesorze Snape, zupełnie nieznany mu człowiek, pan Stark, dziwna, obca twarz człowieka, którego traktował poniekąd jak ojca, profesora Dumbledore'a... Chłopak czuł się rozdarty, przybity, oszukany. Znów znalazł się w miejscu, w którym nie wiedział, czy może komukolwiek ufać, zwłaszcza Starkowi, który zdecydowanie coś ukrywał, a z którym z pewnością będzie miał sporo do czynienia, przynajmniej w najbliższej przyszłości. Frustracja zmusiła go do podjęcia drastycznych kroków. Wiedział, że musi skupić się na ważniejszych sprawach, niż sprawy sercowe, że tutaj chodzi o coś więcej. Uznał, że najuczciwszym będzie szczera rozmowa z Ginny.
Czekał na dziewczynę już od kilkunastu minut, wpatrując się w fale. Nagle z oddali dostrzegł szybko idącą Ginny. Wyglądała na wzburzoną.- Jesteś zła? - spytał Harry, gdy dziewczyna z westchnięciem usiadła obok niego. Brwi miała ściągnięte, a na jej twarzy pojawił się grymas.
- Hermiona i Ron znowu się kłócą. - warknęła. - Już nie wiem, jak ja mam z nimi rozmawiać.
- O co poszło tym razem?
- Ron się obraził o to, że Hermiona nie chce z nim zamieszkać i zamierza wrócić do szkoły na ostatni rok.
- A nie uważasz, że Ron jakby... za bardzo się spieszy? Naciska stale na Hermione, nic dziwnego, że w końcu nie wytrzymała.
- Albo z kimś jesteś, albo nie. Mam wrażenie, że ona po prostu gra na jego uczuciach i sama nie wie, czego chce. Niech się oboje określą, bo zaczynam już mieć ich dość.
Harry poczuł, jak dreszcz przechodzi jego plecy. Przez chwilę zawahał się, czy to odpowiedni moment na rozmowę, ale wiedział, że albo teraz, albo nigdy.- Też muszę z tobą o czymś porozmawiać. - zaczął nieśmiało.
- Harry. - przerwała mu. - Ja wiem. Nie jestem aż tak głupia, jak mój brat. - fuknęła. - Po prostu powiedz to szybko i miejmy tę rozmowę z głowy.
- Ginny. - Ujął jej rękę. - Wiesz, że znaczysz dla mnie więcej niż ktokolwiek inny na tym świecie, że byłaś dla mnie jedną z najbliższych osób.
- Tak, Harry. Jedną z najbliższy, a nie najbliższą. To różnica, dosyć spora. - odparła z westchnięciem. - Próbowałam jakoś ciebie przy sobie zatrzymać, być na każde zawołanie, usuwać się w cień, kiedy nie chciałeś nikogo widzieć, nie robić ci żadnych wyrzutów, ale wiedziałam, że nie zmuszę cię, żebyś mnie kochał. Bo przecież nie umiesz powiedzieć mi tu i teraz: Ginewro Weasley, kocham cię! Prawda? - spytała, patrząc mu ostro prosto w oczy. Harry jedynie spuścił wzrok. Miała rację. - No właśnie. A ja potrafię. Harry... kocham cię. - powiedziała, a w jej oczach pojawiły się łzy. - Ale nie chcę, abyś był ze mną tylko dlatego, że, no nie wiem, dobra ze mnie dziewczyna. Chcę, żebyś czuł, że jestem tą jedyną. Inaczej to nie ma sensu. Inaczej skrzywdzisz mnie i siebie i zaczniemy się kłócić jak Ron i Hermiona.
Harry poczuł ukłucie w sercu. Czuł się winny za ból Ginny, ale wiedział, że gdyby teraz odpuścił, skrzywdziłby ją jeszcze bardziej. Musiał to załatwić jak najszybciej i jak najmniej boleśnie.
CZYTASZ
Proces
FanfictionPo wojnie Złota Trójka staje w obliczu nowych wyzwań oraz istotnych dla ich dorosłego życia decyzji. Będą musieli odnaleźć się w na pozór bezpiecznej rzeczywistości oraz wybrać, w którą stronę pójdzie każde z nich. Severus Snape w tajemniczych okol...