Propozycja nie do odrzucenia
Ginny była nie do zniesienia. Cały czas wręcz trajkotała Hermionie nad uchem odnośnie wesela, dekoracji, sukni, kwiatów i przede wszystkim tańca. Granger odetchnęła dopiero kilka dni po balu, kiedy panna jeszcze Weasley w końcu wróciła do Walii, aby przygotowywać się wraz z drużyną do następnego meczu. Nie mniej jednak Hermiona czuła ciążące na sobie ogromne brzemię oraz nieco przytłaczającą odpowiedzialność, ponieważ doskonale zdawała sobie sprawę, że organizacja wesela, zwłaszcza bliskiej przyjaciółki, będzie nie lada wyzwaniem, a ona chciała dla niej tego, co najlepsze.
Była również świadoma, że jako świadkowa, musiała wypaść równie dobrze. I tutaj pojawiał się problem, ponieważ mimo wielu prób, wykrętów, próśb, tłumaczenia, doskonale zdawała sobie sprawę, jak wielką wagę do tradycji weselnej przywiązują typowo magiczne rodziny. A jedną z nich, był taniec.
Przeklęty taniec.
Hermiona nigdy nie potrafiła tańczyć. Tego typu ruchy po prostu ją krępowały, co sprawiało, że nawet drewniana figurka potrafiłaby lepiej od niej ruszać biodrami. Dziewczyna dostawała jakiegoś dziwnego paraliżu, gdy pojawiała się na parkiecie, co powodowało, że jej kolana niejako stawały się sztywne i kategorycznie, na te kilka minut, odmawiały nawet najmniejszego zgięcia. Jej ramiona były koszmarnie spięte, więc partner musiałby się mocno namęczyć, żeby wykonać z nią jakikolwiek obrót. O pochyleniach, podnoszenia, gwałtownych ruchach nie było nawet mowy.
Nagle i nieoczekiwanie została postawiona w sytuacji, gdy musiała się nauczyć tej znienawidzonej dyscypliny. Nie lubiła być zaskakiwana, ponieważ burzyło to jej uporządkowany świat, a już tym bardziej męczyła się, gdy musiała coś robić z przymusu. Wiedziała jednak, że z tej sytuacji nie miała wyjścia, ponieważ liczyła się Ginny. Tradycja oraz etykieta weselna magicznych rodzin wręcz nakazywała świadkowej odbyć kilka tańców, między innymi ze świadkiem, panem młodym oraz ojcem panny młodej. Modliła się w duszy, by Harry nie wybrał Rona, jednak podświadomie czuła, że tak właśnie będzie. Na samą myśl, już miała dość.
Szkoła taneczna kategorycznie odpadała. Zajmowałaby zbyt dużo czasu, musiałaby ćwiczyć w grupie obcych ludzi, a to krępowałoby ją jeszcze bardziej, a na dodatek wszelkie zajęcia, w różnych szkołach, odbywały się w czasie, gdy ona była jeszcze w pracy. Myślała o zajęciach indywidualnych z prywatnym nauczycielem, jednak żaden nie zdecydował się dostosować do niej godzinowo, ponieważ ze względu na pracę, Hermiona była wolna jedynie późnymi wieczorami, i to nie zawsze, a szkoły były już wtedy zamknięte. Powoli więc kończyły jej się pomysły, co mogłaby zrobić w swojej beznadziejnej sytuacji, a musiała zacząć się uczyć niezwłocznie, gdyż przepracowanie tej fobii tanecznej w jej głowie i tak zajmie sporo czasu, zanim w ogóle przemoże się do jakichkolwiek kroków tanecznych.
Po kilku dniach wpadła na genialny pomysł. Choć czuła, że może się tym wygłupić, to jednak uznała, że mimo swoich usilnych starań, nie udało jej się znaleźć jakiejkolwiek alternatywy dobrej dla siebie. To była jej ostatnia deska ratunku, mimo że w duszy godziła się z kolejną porażką. Czy miała coś do stracenia? Wprawdzie kto pyta, nie błądzi. Postanowiła więc spróbować, aby nie móc sobie zarzucić, że nie spróbowała. Przynajmniej za jakiś czas, będzie miała przekonującą wymówkę dla Ginny, gdy nie uda jej się nauczyć tańczyć, gdyż sądziła, że spotka się z kolejną odmową.
CZYTASZ
Proces
FanfictionPo wojnie Złota Trójka staje w obliczu nowych wyzwań oraz istotnych dla ich dorosłego życia decyzji. Będą musieli odnaleźć się w na pozór bezpiecznej rzeczywistości oraz wybrać, w którą stronę pójdzie każde z nich. Severus Snape w tajemniczych okol...