-~28~-

444 38 41
                                    

Obudziłem się przytulony do Kamila. Nie dziwiło mnie to poza tym że chłopak już nie spał. Spojrzał na mnie ciepłym uśmiechem.

-Dzień dobry.-powiedział Kamil

-Dzień dobry.-powiedziałem dość zachrypniętym i zaspanym głosem. Wtuliłem się w niego bardziej przymykając oczy w celu kontynuowania snu. Jednakże próbę uśnięcia uniemożliwił mi Kamil swoimi słowami.

-Jest już 12 nie idziesz dalej spać.-zaśmiał się lekko

-no alebbshyujmk-sam nie wiedziałem co miałem na myśli. Byłem zaspany proszę się nie dziwić.

-nie bełkotaj tylko wstawaj.-nie chętnie usiadłem i przetarłem oczy. Rozejrzałem się i złapałem za moje bokserki które leżały na podłodze. Nałożyłem je podobnie jak Kamil. Udałem się do łazienki. Spojrzałem w lustro. Włosy miałem roztrzepane, a minę miałem zaspaną. Odkręciłem zimną wodą i oblałem sobie nią twarz na rozbudzenie. Przeczesałem dłonią włosy i wyszedłem z łazienki do kuchni gdzie siedział Kamil popijając coś z kubka. Zakładam że to kawa.

-Zrobiłem nam kawe.-powiedział biorąc kolejnego łyka gorącego napoju. Usiadłem przy stole na przeciwko Kamil gdzie leżała moja kawa. Wypiliśmy napoje w ciszy. Po wypiciu oboje się ubraliśmy i usiedliśmy na kanapie. Przytuliłem się do niego a on oddał czułość obejmując się. Splótł nasze palce. Pomimo że nikt z nas się nie odzywał było miło i przyjemnie. Wystarczała nam nasza obecność. Straciłem poczucie czasu siedząc tak. Przerwał nam odgłos dzwoniącego telefonu rozchodzący się po całym mieszkaniu. Jak się okazało był to telefon Kamila

- Halo? - powiedział do słuchawki

- W dupie -ciekawe z kim rozmawiał

- jaką - podejrzewam że to ktoś z Hopaków  

- A czym to jest związane? - ewidentnie nie był zadowolony z słów które usłyszał

- a nie możemy załatwić tego w szkole? Napięty grafik na weekend mam 

- nie zawsze przecież musze mieć wolne weekendy mam życie poza tym z wami - wkurwił się. Coś czuje że to może się żle skończyć

- nie

- no trudno. Załatwmy to w poniedziałek - wspominałem że dzisiaj sobota? Nie? To teraz wiecie.

- nara - rozłączył się podkurwiony.

- Z kim gadałeś? - zapytałem jak prawie że rzucił telfonem

- Ze Staśkiem. Niby jakaś sprawa, o której się nie gada przez telefon. Pewnie znowu się w coś wpakował z resztą paczki i mam im pomóc. - powiedział z niezadowoleniem.

- Rozumiem - mruknąłem i się w niego wtuliłem.

- aż tak ci czułości brakuje?- zaśmiał się delikatnie i również przytulił

- chce wykorzystać każdą chwile z tobą. To coś złego? - zaśmiał się znowu

- Oczywiście, że nie. - pocałował mnie w czoło. - idziemy się przejść?

- Zimno jest

- a jak dam ci moją bluze? - kusząca propozycja

- okej - zaśmiał się. Zrzucił mnie z swojego uścisku i wstał do swoich walizek na co fuknąłem, bo nie powiem że bym wolał się jeszcze poprzytulać. Rzucił mi swoją bluze. Szybko przebrałem się w nią naciągając rękawy na dłonie i przytykając do nosa. Zaciągnąłem się perfumami, które były bajeczne. Wstałem i łapiąc Kamila za rękę udałem się pod drzwi wejściowe. Ubraliśmy kurtki i buty. Wyszliśmy trzymając się za ręce kierując się do parku. Wiatr wiał strasznie rozwiewając nasze włosy. Chodziliśmy sobie po parku bez większego celu do czasu gdy poczuliśmy głód.

- Głodny jestem. - powiedziałem łapiąc się za brzuch

- też zgłodniałem. Co powiesz na Maka na wynos?

- Ooo tak - zaśmialiśmy się i poszliśmy pod maka. Zaczęło się już powoli ściemniać co mnie zdziwiło. Kupiliśmy sobie po drwalu i coli. Wzięliśmy nasze zamówienie płacąc wcześniej i wyszliśmy z lokalu. Poszliśmy w nasze ukochane miejsce. Jak penie się domyślacie było to urwisko. Usiedliśmy spuszczając nogi nad przepaścią. Mimo pogody zachód słońca był widoczny. Zaczęliśmy jeść śmiejąc się, a gdy uwaliłem się sosem z burgera wytarł to co było słodkie. Po zjedzeniu oparłem się o jego ramię pijąc cole która zawsze zostaje. Kamil oparł się o moją głowe i również pił cole. Patrzeliśmy na zachód słońca jak zaczarowani. Co prawda zerkaliśmy się i się śmialiśmy bez powodu. Dzień był zbyt piękny. Od rana miałem przeczucie że coś się stanie. Moja obawy nie okazały się mylne bo usłyszeliśmy przeładowanie pistoletu. Wstaliśmy i się odwróciliśmy. Stał tam chłopak z łzami celując do nas.

- Nie podchodźcie b-bo was zabije! - krzyknął chłopak wypuszczając kilka łez

- Spokojnie odłóż broń - starałem się mówić jak najbardziej spokojnie żeby go uspokoić. Robiłem delikatne kroki

- nie podchodź! - strzelił w niebo jako znak ostrzegawczy

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Siea! Kto by się spodziewał takiego czegoś? Jeszcze czeka was dużo niespodzianek wyczekujcie!

~słów 711

~patkaa

~nowi uczniowie~ | nexe x ewron  [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz