41

161 18 4
                                    

Wstałem rano. Prawie byłem spóźniony na maturę z matematyki. Pobiegłem do szkoły. Idealnie udało mi się zdążyć. Po napisaniu wyszedłem z szkoły. Będąc na drodze do szpitala by odwiedzić szatyna czułem ciągle wzrok na sobie. Rozglądałem się często lecz nikogo nie było. Myślałem, że to przez stres po maturze lecz moje przemyślenia były mylne. Usłyszałem szelest za sobą i gdy chciałem się obrócić poczułem ból z tyłu głowy. Zakręciło mi się w głowie, a przed oczami robiło się ciemno. Iskierki w postaci mroczek latały przed oczami, a świat wirował. W tamtym momencie wiedziałem jedno. Ktoś mnie uderzył. Nie wiedziałem kto, gdyż chwilę późnej straciłem świadomość. W prostrzych słowach; zemdlałem.

Pov. Narrator trzecioosobowy

Szatyn leżący w szpitalu był po kolejnych badaniach. Leżał w łóżku pisząc ciągle do swojego wybranka z którym więź miał wyjątkową. Zielony obraz ich związku tętnił życiem w obojgu z nich. Gdy jeden przestanie kochać; drugi to samo. Niebieskooki ciągle zaglądał w telefon komórkowy wypisując do ukochanego. Krystian nie dawał oznak życia, a telefon był poza zasięgiem. Blondyn powinien już być u niego z tego co wywnioskował starszy. Zaczynał się przeraźliwie martwić o młodszego gdy ten leżał nieprzytomny w blokowisku, a raczej jego pozostałościach. Włosy zmieniły barwę na czerwoną od krwi na tyle głowy brązowookiego. Skuty do krat rękami i nogami leżał bezruchu. Koszula z lśnistej bieli była brudna od ziemi i krwi. Noga wyglądała co najmniej jak złamana. W ten chłopak zdołał się wybudzić. Ciche syknięcie wyciekło z jego ust. Czuł ogromny ból. Chciał zacząć krzyczeć lecz zza rogu wyłoniła się postać. Znajoma postać. Krystian nie sądził, że ucieszy się na widok tej osoby

- Stasiek jak dobrze, że cię widzę, pomóż mi się uwolnić. - szarpał się blondyn mówiąc ucieszony. Myślał, że to zbawienie oraz ratunek dla niego. Przeliczył się.

- Czemuż miałbym ci pomagać skoro to ja cię tu sprowadziłem? - brunet oparł się o ścianę krzyżując ręce na piersi. Blondyn momentalnie spojrzał na niego i przestał się szarpać.

- To nie jest zabawne, wypuść mnie. - powaga w jego głosie była przerażająca. Jednakże nie działała na rywala.

- Bo co? - to pytanie zagięło młodszego. Nie mógł nic zrobić. - Tak też myślałem. - dodał po chwili ciszy zbliżając się do brązowookiego, który leżał bez możliwości ucieczki. Domyślał się co go czeka. Zacisnął oczy i spiął mięśnie. Ból roznosił się przez jego ciało od okolic przepony, a metalowy szelest łańcuchów roznosił się echem. Stasiek kopnął Krystiana który starał się być twardy i nie dawać mu satysfakcji. Tym czasem Kamil tracił zmysły martwiąc się o Krystiana. Rodzice szatyna byli obok i zapewniali, że nic mu nie jest choć sami nie byli tego pewni. Wzrok państwa Lachowskich krążył między sobą oraz ich synem. Byli zmartwieni to jak szatyn był przerażony. Pierwszy raz widzieli jak chłopak drżał i się bał jakby przed nim stał duch, a niebieskie tęczówki były zamglone pod warstwą łez. Blada cera przy oczach które zawsze lśniły blaskiem oraz jasnym niebieskim światłem nieba teraz zmieniły się na pochmurne oraz bezbarwne. Cały kolor stawał się szary, z chłopak co raz bardziej przerażony. Czuł, że coś złego dzieje się z dzieje się z jego chłopakiem. Błagał rodziców by zadzwonili na policję. Nie musiał ich długo prosić gdyż po niespełna trzydziestu minutach trwały poszukiwania Krystiana gdy ten w śród bólu starał się grać twardego.

- Dlaczego mi to robisz? - pytał cięgle starszego.

  - By móc mieć Kamila tylko i wyłącznie dla siebie. - odpowiedział po chwili skruchy. - Zabrałeś mi go, a teraz go sobie wezmę. - mówił obojętnie.

- Robisz błąd próbując mnie zabić. - prychnął na co został kopnięty w szczękę. Krew ciekła z jego ust oraz nosa lecz on udawał, że nic mu nie jest. Zupełnie jakby nie czuł bólu, a uciechę.

- Gdy będziesz martwy będę mieć dostęp do niego bez problemu. - oprawca nie dawał za wygraną i znęcał się nad ofiarą. Wtedy Krystian wypowiedział słowa których Stasiek nie rozumiał znaczenia;

- Zielona wiązka przerywa obie strony.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

SIEA TO JA
Dedykacja oczywiście dla ssianko o której nie zapomniałem
Spóźnionego wesołego nowego roku

~słów 701

~Kamilek 

~nowi uczniowie~ | nexe x ewron  [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz