Gdzieś we wszechświecie pewna legendarna wojowniczka o rudych włosach i czerwonych oczach i w złotym stroju przemierzała kosmos. Przemieszczała się pomiędzy galaktykami a robiła to z prędkością światła w końcu była galaktyczną wojowniczką pilnującą tam porządku. Galaxia chciała oszacować szkody które narobił Chaos i pomóc w odbudowie planet i gwiazd.
Zwolniła i przystanęła chcąc się dowiedzieć co się dzieje na ciałach niebieskich. Wybrała jedną z galaktyk. Aby wejść w głąb musiała przekroczyć rubinową barierę która wyglądała jakby dodatkowo była posypana złocistym brokatem mienił on się w świetle gwiazd. Każda galaktyka miała inny kolor i inny kształt a w niej to co szukała Galaxia. Nie wierzyła własnym oczom które wyrażały zachwyt. Planety i gwiazdy błyszczały w ogóle nie wyglądały na zniszczone.
Postanowiła przyjrzeć się bliżej zmaterializowała w dłoniach swoją galaktyczną rolnetkę, aby móc zobaczyć co się tam dzieje. To co zobaczyła napajało ją radością i szczęściem. Na planetach widziała życie nie było zniszczeń na gwiazdach to samo panował całkowity porządek. Wojowniczka uśmiechnęła się do siebie wyglądało na to, że wszystkie szkody zostały cofnięte.– Czarodziejko dokonałaś cudu!- powiedziała do siebie i pokiwała głową z uznaniem.
Nagle dostrzegła brzoskwiniowe światełko które bardzo dobrze znała. Światło robiło się coraz większe. Ze światła utworzył się portal z którego ktoś wyszedł. Był to skrzat miał może ze osiemdziesiąt centymetrów wzrostu, duże oklapnięte uszy w jednym miał kolczyk z rubinowym kryształkiem w kształcie łzy i brzoskwiniowe oczy. Jego sylwetka była szczupła miał dość duże stopy i brązowy kolor skóry ubrany był w poszarpane niebieskie rybaczki i kremową luźną koszulę z odprutymi rękawami. Galaxia od razu go poznała.
– Witaj Bunta co słychać w wielkim świecie? – Wojowniczka spytała z uśmiechem.
– Pomogłem ci i sprawdziłem kilka galaktyk moc księżniczki cofnęła szkody i wszystko jest w normie. – odpowiedział z szerokim uśmiechem od ucha do ucha.
– Tak wiem moc czarodziejki rośnie ona nawet nie jest tego świadoma. To co Bunta? Sprawdzimy jeszcze jeden zakamarek kosmosu i lecimy pewnie władca czeka na nowiny. – Chwyciła skrzata za rękę i użyła swoich galaktycznych zdolności. Popędzili błyskawicznie.
Po chwili byli już na miejscu i rozejrzeli się trochę. Ich wzrok zatrzymał się na pewnym punkcie który był daleko musieli znaleźć się bliżej. Ekspresem polecieli w tamtą stronę. Gdy już dotarli na miejsce zobaczyli coś, co ich zmroziło poczuli jak ich ciała przeszywa chłód!
Była to czarna dziura, ale nie to przeraziło Galaxie i Bunte a raczej to co było nad czarną dziurą. Było to duże czarne zamczysko wyglądało jakby było z ze skały unosiło się nad czarną dziurą. Wokół nie było ani jednej planety, ani gwiazdy czarna dziura musiała je wciągnąć, lecz mroczne królestwo nawet nie drgnęło. Galaxia wiele razy sprawdzała ten zakamarek kosmosu i pierwszy raz widzi coś takiego.
– Nie wiem co to jest, ale nie podoba mi się to!- Bunta nie wiedział co ma o tym myśleć.
– Ja też nie wiem, ale musimy to sprawdzić. – Galaxia chciała ruszyć naprzód, aby sprawdzić obiekt, ale skrzat ją zatrzymał. Złapał ją za rękę.
– Poczekaj! Tam może być niebezpiecznie już zapomniałaś co się stało całkiem niedawno jak próbowałaś walczyć sama?
Bunta poruszył bardzo wrażliwą strunę w Galaxi. Było jej przykro, że wtedy nie miała wyjścia i zamknęła Chaos w swoim ciele, aby go powstrzymać. Nie przewidziała, że ją opęta i dokona dzieła jej rękoma.
– Tak wiem nie musisz mi tego przypominać! To więc co proponujesz mądralo? – Bardzo interesowało ją to co skrzat wymyślił.
– Ja potrafię być niewidzialny a ty…- Bunta podrapał się po główce myśląc i zmaterializował coś w dłoniach i dał Galaxi. – A ty założysz to!
– To jakaś peleryna? Po co mi to!- wojowniczka lekko się skrzywiła.
– To pelerynka nie witka dzięki niej też będziesz niewidzialna. Załóż i nie zrzędź jak stara baba!- skrzat coś czuł, że szykują się kłopoty.Już niewidzialni i gotowi do zadania ruszyli w stronę mrocznego królestwa. Lecąc zauważyli jak zbliża się czarna duża chmura która zmierzała w tym samym kierunku co oni. Postanowili się teleportować.
***
W tym samym czasie w tajemniczym obiekcie
W dużym pomieszczeniu w którym na skalistych ścianach paliły się pochodnie rozświetlając wnętrze. Pomieszczenie te było salą tronową. Nieopodal przy skalistej ścianie stał tron na którym ktoś siedział. Była to piękna kobieta o srebrnych z fioletowymi pasemkami włosach. Włosy miała spięte w kok a jej głowę zdobiła tiara z lśniących bordowych kryształków. Miała lodowate błękitne oczy na czole miała bliznę w kształcie półksiężyca. Ubrana była w czarną długą suknie aż do ziemi z długimi rękawami zakończone koronką na nadgarstkach i dekoltem odsłaniający kawałek jej dorodnego biustu zdobionym czerwoną koronką. Jej wyraz twarzy nie wyrażał nic prócz złości i zniecierpliwienia co też tłumaczyło nerwowe stukanie paznokciami o boczne oparcie tronu.
Nagle gwałtownie otworzyły się dość spore okiennice przez które wleciał wiatr poruszając suknią owej damy. Kobieta spojrzała się w stronę okiennic i dostrzegła czarną chmurę która wleciała wraz z wiatrem do pomieszczenia. Chmura zaczęła się przekształcać i po chwili nie było już śladu po czarnym dymie zamiast tego stał przystojny mężczyzna o śniadej karnacji, kasztanowych krótkich włosach i oliwkowych oczach.
Miał na sobie czarny długi płaszcz który był nie do końca zapięty i odsłaniał jego wyrzeźbiony tors. Mężczyzna był osłabiony miał na sobie ślady walki w postaci zadrapań. Opierając się o długą, pokrzywioną, drewnianą laskę starał się podejść bliżej a robił to chwiejnie z osłabienia. Spojrzał na kobietę i widział, że nie jest zachwycona.– Jesteś idiotą! Jesteś do niczego! – Podniosła głos, wstała i podeszła bliżej.
– Ale miłe powitanie to tak teraz wita się mężczyznę w domu kochanie?- mężczyzna odezwał się z kpiną w głosie.
– Ty to nazywasz domem?! Moim domem jest księżyc i jestem jego królową ta smarkula mi tego nie odbierze!- Srebrnowłosa była wściekła.
– Raczej był twoim domem i byłaś tam Namiestnikiem! I to krótko! – Poprawił ją zaczęła go irytować.
– A srebrny kryształ ma swoją właścicielkę która jest prawowitą spadkobierczynią i potomkiem księżyca…- słusznie zauważył – kryształ nigdy nie będzie twój nie był wtedy i nie będzie teraz. Spójrz na swoją dłoń do dzisiaj masz bliznę którą zostawił ci kryształ, gdy go próbowałaś dotknąć i ciesz się, że cię nie zabił!– Gdyby się ona nie narodziła to musiałby mnie wybrać! Cholerne dziecię księżyca!
– A, dlaczego ciebie? – Zapytał i po chwili wybuchł śmiechem zaczęło go to bawić.
– Nie prowokuj mnie Chaosie! Zdobędę władzę nad wszechświatem tylko muszę się pozbyć tej dziewuchy. Ale najpierw sprawie, żeby cierpiała zapłaci za to co zrobił mi księżyc!
– Przypominam ci Sayuri, że Serenity to córka twojej przyjaciółki którą zdradziłaś …- Chaos chciał coś jeszcze powiedzieć, ale kobieta mu przerwała.
– Ona nie żyje nie jestem jej nic winna zawsze miała wszystko… – uśmiechnęła się diabelnie a jej oczy zabłyszczały – ja po prostu wezmę to na co zasłużyłam i co mi się należy.
– To co planujesz? Za każdą wygraną walkę czarodziejka z księżyca przechodzi do kolejnej fazy mocy i jest coraz silniejsza. Od lat próbujesz jej się pozbyć i jak widać bez skutku.- Mężczyzna już wątpił w plany kochanki.
– Wezwij Astra tenebras! – Kobieta rozkazała. Nawet nie wiedzieli, że ktoś przysłuchiwał się całej rozmowie.
***
CZYTASZ
Astra tenebras
FantasyPo walce z chaosem wszystko wraca do normy. Ale czy na długo? Okazuje się że jest inna przeszłość i przyszłość. Pojawi się nowy wróg który zapragnie władzy i śmierci Usagi. Czy Seiyi uda się zdobyć serce Usagi i czy zdoła ochronić ukochaną przed złe...