W przestronnej sali na tronie siedział, młody mężczyzna o długich platynowych włosach sięgających mu do pasa i oczach koloru szarej bieli. Miał na sobie długą srebrną szatę z najlepszego i najdroższego materiału ze złotymi haftami, a na jego głowie widniała korona z diamentami. Władcę tego jednak coś zdenerwowało? Siedząc, na tronie zaciskał, dłonie na podłokietnikach, tak jakby miał za chwilę je zmiażdżyć, własnymi siłami.
Był monarchą krainy, o której nikt nic nie wiedział od wieków! Jego ród dobrze zadbał oto, aby nikt nie mógł naruszyć tej ziemi. Dzięki temu udało mu się uniknąć wielu wojen i ataków, a także bitwy z Chaosem, która go w ogóle nie objęła. Czuł, jednak że coś się zmieniło? Król tajemniczej krainy był niespokojny. Miał nieodgadniony wyraz twarzy i jedynie co go zdradzało to jego oczy, w których można było wyczytać niepokój i strach.
Gdy tylko dowiedział się, że jego generał wraz z żołnierzami schwytali, intruzów poczuł, w momencie grunt sypiący mu się pod stopami. Jak to było możliwe i jakim prawem się tu dostali?! Sam zadawał sobie pytania, na które nie znał odpowiedzi. Zaszył się w tej sali, nie mając nawet zamiaru przesłuchać schwytanych. Postanowił, że nie zmruży oka, dopóki nie zostaną oni straceni. Nie mógł już się doczekać jutrzejszego popołudnia, aż to nastąpi i w końcu odzyska upragniony spokój. W pewnym sensie pojawienie się obcych na jego ziemi uznał za atak! Przerażała go myśl, że jego królestwo już nie jest żadną tajemnicą. Musiał się ich pozbyć! A jeśli było ich więcej? Jeśli jeszcze ktoś wie? Te i inne pytania kłębiły się w jego głowie, które tylko potęgowały jego strach. Nie mógł pozwolić, aby ktoś nieznajomy pałętał się po jego ziemi!
Nagle jego rozmyślenia przerwał dziwny hałas dochodzący za drzwi. Podskoczył, wstając z siedzenia z przestrachem i szybko bijącym sercem. Gdy usłyszał odgłosy walki i wrzask strażników; przestraszył się, oglądając nerwowo na boki, mając zamiar się schować. Nie było jednak mu to dane, ponieważ w tym momencie coś wyważyło drzwi z ogromną siłą, wyrywając je z zawiasów, które wpadły z głośnym hukiem do pomieszczenia wraz z żołnierzami. Wojacy leżeli jeden na drugim, jęcząc żałośnie. Władca spojrzał na nich z niedowierzaniem, a potem przeniósł swój wzrok na cztery osoby, które stanęły w progu z minami, jakby chcieli go poćwiartować! Zrobił kilka kroków w tył, trzęsąc się ze strachu.
— Nie uważasz, że mamy do pogadania tchórzu?! — Seiya postanowił odezwać się jako pierwszy.
Był wściekły! Nie dość, że to stąd prawdopodobnie pochodziły, stwory to jeszcze skazano, ich na śmierć bez sądu i bez żadnego wyjaśnienia. Nie wiedział, jakie w tej krainie panowało prawo, ale przeważnie wszędzie przesłuchiwano oskarżonych i szukano dowodów przeciwko nim. Kou uważał, że aby kogoś skazać, to najpierw trzeba udowodnić mu winę! Zostali oskarżeni o szpiegostwo, które i tak oczywiście było wyssane z palca. Nie musiał się domyślać, że ten mężczyzna był władcą tego królestwa, w którym jak widać, panowało bezprawie. Brunet spojrzał na mężczyznę z obrzydzeniem, wyczuwając od niego smród strachu!
Seiya postanowił pójść jako pierwszy, przeskakując przez dalej leżących żołnierzy wraz z drzwiami na podłożu. Taiki i Haruka poszli w ślad za przyjacielem. Galaxia natomiast postanowiła przejść po wojakach, jak po dywanie, nie omieszkując również wbić obcasu swojego buta w żebra któregoś z nich, słysząc jedynie bolesny jęk poturbowanego.
— Kim… kim wy… jesteście? — monarcha zapytał drżącym głosem. Cofnął się jeszcze bardziej do tyłu, gdy zauważył, że nieznajomi zamierzają podejść jeszcze bliżej.
Przyjaciele przystanęli w miejscu i w bezpiecznej odległości, widząc, że właściciel tych włości trzęsie portkami na ich widok. Zastanawiali się, czego on tak się boi? Przecież jeszcze nic mu nie zrobili!?
CZYTASZ
Astra tenebras
FantasyPo walce z chaosem wszystko wraca do normy. Ale czy na długo? Okazuje się że jest inna przeszłość i przyszłość. Pojawi się nowy wróg który zapragnie władzy i śmierci Usagi. Czy Seiyi uda się zdobyć serce Usagi i czy zdoła ochronić ukochaną przed złe...