Astra tenebras 57

27 4 8
                                    

— Ty chyba sobie ze mnie żartujesz! — krzyknęła, będąc w szoku.

Usagi nie dowierzała temu, co właśnie usłyszała. Miała wrażenie, że Elf opowiedział jej jakąś bajkę. Jednak gdy zobaczyła jego poważny wyraz twarzy, to już wiedziała, że to nie był żart. W ogóle się tego nie spodziewała! W życiu, by się nie spodziewała, że kiedyś istniały dwie krainy ziemskie, a to, że człowiek zamienił się w zmorę to już w ogóle! Była w szoku, gdy dowiedziała się, że Mamoru nie miał nigdy prawa się odrodzić, a informacje o czarnych rytuałach, którym był poddawany, ją przeraziły. Myślała, że już nic ją nie zdziwi… a jednak!

Zrobiło jej się duszno, a jej nogi w tym momencie były jak z waty. Musiała usiąść i się uspokoić. Podeszła niezdarnym krokiem do łóżka, siadając obok brata. Shingo w tej chwili miał ochotę sam siebie wyprowadzić na spacer! Nigdy by nie przepuszczał, że w życiu usłyszy takie irracjonalne rewelacje!

— To właśnie po tych wydarzeniach zdecydowaliśmy się poprosić o azyl na księżycu… inne stworzenia i istoty magiczne do nas dołączyły, nie chcąc mieć już nic wspólnego z ziemią. Królowa księżyca się zgodziła i zanim nas zabrała ze sobą rzuciła, na ziemię zaklęcie zapomnienia… — mężczyzna wyjaśnił.

— Więc moja babka nie chciała, aby ludzie pamiętali o magii? To wtedy zakończyła się magia na ziemi prawda? — zapytała, czując, jak żołądek przylega jej do gardła po tych wszystkich informacjach. Elf w odpowiedzi skinął potwierdzająco głową.

Złotowłosa nie wiedziała, z którego dokładnie pokolenia pochodziła jej krewna, ale była pewna, że tak samo by postąpiła, jak ona. To, co się wydarzyło w tamtych czasach na ziemi, było okropne! Wiedziała, że to było bardzo dawno temu, ale to nie tylko człowiek dążył do władzy. Ci, ze wrodzoną magią również. Doszła do wniosku, że to nie magia jest zła, lecz osoba, która się nią posługuje. Dzięki mocy można dokonać złych i dobrych rzeczy, więc coraz bardziej była przekonana o tym, że magia opierała się na emocjach swojego właściciela. Jaki człowiek, taka magia… — pomyślała.

Walczyła z różnymi wrogami i każdy z nich atakował ziemię z różnych pobudek. Niekiedy kierowała nimi chęć władzy, a niekiedy powodem był srebrny kryształ lub zwykłe zagubienie brak zrozumienia, zazdrość i samotność. Kierując się negatywnymi emocjami, byli zdolni do okropnych rzeczy. Nie zaznali miłości, współczucia i nie wiedzieli, czym jest przyjaźń. Osobiście uważała, że ziemscy ludzie nie są źli. Wychowała się na tej planecie i twierdziła, że nie można wszystkich wrzucać do tego samego worka; jeśli jednak obdarzenie człowieka magią mogłoby skutkować wydobyciem z niego ukrytych i negatywnych pragnień to lepiej, by było, aby ludzie nie wiedzieli o jej istnieniu.

— Twoja babka kategorycznie zabroniła doprowadzać do kolejnej takiej sytuacji. Nakazała ziemskim strażnikom zabranie z tej planety wszystko, co miało związek z jakąkolwiek magią… — Isegrin powiedział zgodnie z prawdą. — To właśnie magicznym artefaktom człowiek mógł dysponować mocą, która była równie silna, jak i u tych, którzy się z nią urodzili...

— Teraz to my jesteśmy ziemskimi strażniczkami… — Usagi westchnęła, czując, że będzie musiała wrócić wraz z dziewczynami na ziemię, aby wypełnić swój obowiązek ochrony tej planety. W każdej chwili mógł tam pojawić się wróg, a ich nie było. — Jakie to były artefakty? — zapytała po chwili.

— Nie! — zaprzeczył stanowczo. — Wy nigdy nie miałyście chronić ziemi. To nigdy nie było wasze zadanie… — zauważył u dziewczyny zaskoczenie, ale postanowił kontynuować swoją wypowiedź. — Zadaniem księżyca jest rozwój tej planety, a nie jego ochrona. Ziemscy strażnicy mieli się przebudzić, gdy tylko ponownie miało nadejść zagrożenie, ale gdy to się stało to, ty wkroczyłaś do akcji, nie mając w ogóle doświadczenia w walkach, a później zaczęły się pojawiać stopniowo inne czarodziejki układu słonecznego i tak właśnie utworzyliście drużynę walczącą o miłość i sprawiedliwość. Luna wiedziała o zagrożeniu, nie widząc innego wyjścia; dała ci broszkę, nie zdając sobie sprawy, że tym sposobem zapobiegła przebudzenie prawowitych strażników ziemi. — wyjaśnił szczerze. — Artefaktami może być cokolwiek… akurat wtedy my Elfy dysponowaliśmy różnymi magicznymi kamieniami i kryształami, które rozdaliśmy ludziom następnie, ucząc ich uwalniać z nich energię dzięki zaklęciom, których nauczyli się wcześniej też od nas. Kamienie i kryształy same wybierały sobie właścicieli… działały pod wpływem siły charakteru… — odpowiedział na wcześniejsze pytanie złotowłosej.

Astra tenebras Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz