Astra tenebras 15

43 7 11
                                    

Byli już prawie na miejscu. Z oddali już widzieli kręcącego się Mamoru przy ławce, który wyglądał na zdenerwowanego. Chodził na prawo i na lewo niecierpliwie, czekając. Haruka i Seiya stanęli obok drzewa, obserwując księcia. Nie mieli zamiaru od razu ruszyć na spotkanie; stwierdzili, że lepiej będzie jak królewicz z Bożej łaski się trochę pomęczy. Muzyk był ciekawy czego Mamoru od niego chce, ale nie chciał dawać mu satysfakcji, że przyszedł punktualnie, bo tak mu kazał!

Seiya musiał przyznać, że mieli dzisiaj bardzo ciekawy dzień. Na posterunku spędzili praktycznie cały dzień. Martwił się o przyjaciela i miał nadzieję, że adwokat będzie działał szybko za nim srebrnowłosy już całkiem dostanie szału. Znał przyjaciela i wiedział, że do cierpliwych on nie należy. Teraz jeszcze musiał zająć się rozstrojami szanownego księcia!

— Idę chcę mieć to z głowy! — postanowił.

— Idź ja później się przyłączę… — odparła, na co muzyk tylko skinął głową i poszedł.

Haruka postanowiła poczekać, aby Seiya sam załatwił sprawę, a potem ona załatwi swoją. Odprowadziła bruneta wzrokiem i sama postanowiła się zaczaić, aby co nieco podsłyszeć. Coś czuła, że z tego spotkania nie wyjdzie nic dobrego. Kou był bojowo nastawiony, a o tym drugim ciężko było coś w ogóle powiedzieć. Właśnie zobaczyła, że obaj bruneci stanęli naprzeciwko siebie. Musiała podejść bliżej.

— Czego chcesz?! — powiedział, nie mając zamiaru się z nim patyczkować.

— Nie śpieszyłeś się! — Mamoru zmroził muzyka wzrokiem. Nie znosił niepunktualności.

Zostawił Chibiuse w domu, która na niego czekała. Nie wiedział, dlaczego dziewczynka kazała mu na razie nie mówić o swojej obecności tutaj, ale stwierdził, że musiała mieć ważny powód, więc nie wypytywał jej. „Córka” powiedziała mu, że przyszłość jest niepewna i musi coś zrobić inaczej się nie narodzi. O Setsunę się już nie martwił, bo Chibiusa widziała ją w korytarzach czasu i wszystko jest w porządku po prostu Pluton spełnia swoje obowiązki i dlatego nie wróciła.

— Mam ważniejsze sprawy, niż pogawędka z tobą! — Kou uśmiechnął się bezczelnie, zakładając ręce na tors.

— Na przykład zabawianie się z moją narzeczoną? — zapytał prowokująco.

W Seiyi momentalnie zaczęła rosnąć złość! Zacisnął dłonie w pięści, licząc w myślach, aby się uspokoić. Miał ochotę przyłożyć księciu, ale wiedział, że nie mógł dać się sprowokować.

— To nie twoja sprawa!

— Czyżby? — zapytał z kpiącym uśmieszkiem. Masz wziąć przyjaciół i swoją księżniczkę i wynosić się z mojej planety, czy to jasne!? — rozkazał i spojrzał na gwiazdę z pogardą. Seiya wybuchł śmiechem.

— Oczywiście wasza fatalna mość… — Seiya ukłonił się teatralnie, kpiąc sobie z Mamoru. — Odango poleci ze mną i czarodziejki również, jeśli zechcą… a ty sobie chroń swoją planetę z tą całą kwiaciarnią! — dodał z powagą. Mamoru poczuł złość.

— Ja mówię poważnie Kou! Jeśli ci życie miłe, to spadaj, stąd i zostaw Usako w spokoju! Ona ma powinności wobec mnie! Masz tydzień i ani dnia dłużej i albo odlecisz, stąd, albo zginiesz! — powiedział władczo.

— A ja mówię, że nie jesteś nawet w ćwierci tak dobry jak ja…! Nie wiesz z kim w tej chwili zadarłeś! Nie pozwolę skrzywdzić Usagi i zrobię wszystko, aby była szczęśliwa…! — wyjaśnił z całą pewnością siebie.

Wyjął pierścionek z kieszeni i rzucił w stronę Mamoru, który po chwili przyjrzał się błyskotce i zmrużył gniewnie powieki.

— Kazała ci to oddać!

Astra tenebras Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz