Astra tenebras 56

34 4 5
                                    

Seiya wszedł do komnaty, którą już od jakiegoś czasu dzielił z Usagi. Był tak rozdrażniony, że aż trzasnął drzwiami z hukiem! Od razu do jego nozdrzy doleciał zapach ukochanej, który roznosił się po całej sypialni. Przyjemna woń zawsze go uspakajała, gdy tylko ona była obok; lecz nie teraz! Teraz tylko go jeszcze bardziej drażniła, przypominając, że jej tu nie ma. Chodził nerwowo po komnacie, próbując się, uspokoić co nie było wcale łatwe.

— NIECH TO SZLAG! — ryknął, po czym wziął kilka głębszych wdechów dla uspokojenia.

Musiał się skupić, więc usiadł w stylu tureckim na dywanie tuż przy drzwiach balkonowych. Nie wyczuwał energii złotowłosej, tak jak wszyscy. Domyślił się, że coś blokuje jej moc. Było jednak coś, co tylko on dostrzegał, odkąd ją poznał. To było coś, czego nie można ot tak zablokować lub zgasić. Wziął kilka głębokich wdechów, zamykając oczy. Po chwili poczuł, jak jego dłonie się rozgrzewają. Otarł je o siebie mówiąc:

— Króliczku, twój blask jest wyjątkowy… — otwierając oczy, wyczuł spod dłoni iskierki ciepła, które chciały się z nich wydostać. — Nikt nie potrafi przyćmić twojego światła Odango… — powiedział, wiedząc, że inni nie widzą tego tak mocno, jak on. Czerwono-pomarańczowe promyki w jego dłoniach zaczęły się łączyć i formować jakiś kształt.

To właśnie ten blask go przyciągnął, gdy tylko razem z przyjaciółmi postawił pierwszy raz swoją stopę na ziemi. Pamiętał doskonale to uczucie, które mu wtedy towarzyszyło. To było, jakby przeszyła jego ciało strzała ulgi, spokoju i nadziei. Przybył na ziemię z uczuciem obawy o los Kakyuu, a gdy tylko dotarł na miejsce, to tak, jakby wszystko z niego uleciało. Dziwił się, że Taiki i Yaten nie czuli tego samego. Przyjaciele wyczuli wtedy energię, którą emanowała ta planeta, ale nic poza tym. On, jednak wyczuł blask, który był tak silny, że potrafiłby odgonić każdą ciemność.

Seiya na początku pomyślał, że ten blask być może pochodzi od obrońców błękitnej planety. Każda planeta i gwiazda posiadała swoich strażników, to czemu, by Ziemia miała też ich nie mieć? A może na tej planecie także zamieszkiwały gwiazdy? Był tego ciekawy i bardzo chciał poznać, skąd i od, kogo pochodzi to światło.

Doskonale pamiętał ten dzień na lotnisku, który zmienił jego życie. Pamiętał, jaki był wtedy rozdrażniony. Ich misja na ziemi strasznie się przedłużała, a założenie zespołu muzycznego wcale nie pomagało w poszukiwaniach, tak jak myśleli na początku. Kakyuu miała usłyszeć ich piosenki, jednak tak się nie stało. Seiya myślał, że skoro oni nie mogą jej znaleźć, to może ona znajdzie ich, ale jednak plan się nie powiódł i dalej tkwili w martwym punkcie. Strasznie irytowała go ta cała sytuacja tak samo, jak Yatena i Taikiego którym już kończyły się pomysły, a hałaśliwe fanki tylko dolewały oliwy do ognia, otaczając ich ze wszystkich stron.

Szedł, nie wiedząc, gdzie go nogi prowadzą. Musiał ochłonąć. Gdy jego ramię otarło się o czyjeś; poczuł momentalnie uderzające go ciepło i niesamowicie silną energię oraz ten blask, który tak bardzo chciał poznać. Obrócił się, aby zobaczyć, do kogo on należy i wtedy ujrzał ją po raz pierwszy. Tak, to była ona! Nie interesowało go wtedy, że była z jakimś mężczyzną, który szedł obok niej. Wzrok Seiyi Kou był skierowany tylko na nią. Kiedy Złotowłosa dziewczyna z odango po obu stronach głowy spojrzała na niego swoimi dużymi i pięknymi błękitami; serce zabiło mu szaleńczo w piersi. Tak właśnie poznał swojego Króliczka, choć ona sama tego nie pamiętała.

Pierwszy raz z nią rozmawiał na ławce w parku. Później przy każdym kolejnym spotkaniu i rozmowie uświadomił sobie, że darzy ją tak wielką miłością, że byłby w stanie zrobić dla niej wszystko. Miłość dzień za dniem stawała się coraz silniejsza i tak, aż do dzisiaj rosła coraz bardziej. Jeśli ktoś myślał, że przyciągnął go jedynie blask Usagi, to się grubo mylił! On kochał ją całą. Kochał bezwarunkowo każdą jej część i co dzień kochał bardziej.

Astra tenebras Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz