Astra tenebras 39

36 6 6
                                    

— Ani drgnij… — Srebrnowłosy szepnął przestraszonej przyjaciółce do ucha, obmyślając jakiś plan. — To są szpikulce…

— Szpi… co? — spojrzała na przyjaciela z niedowierzaniem.

Odkąd została czarodziejką widziała różne i dziwne rzeczy. Wielokrotnie mierzyła się ze swoim lękiem, strachem, niepewnością i obawami, ale w tej chwili to było nic w porównaniu z tym, co teraz widziała i czuła. Przyjrzała się dokładniej i już wiedziała, skąd przyjaciel wytrzasnął tę dziwną nazwę.

Przed nimi stało kilka rosłych stworów. Z ich podłużnych paszcz wydobywała się biała piana razem z wrogim warczeniem, a szczerzące się kły już czekały, aby się wbić w ofiarę. Przypominały bardzo umięśnione psy. Zamiast sierści miały gruby pancerz, a ich grzbiet był pokryty ostrymi kolcami. Demony wyglądały, jakby przygotowywały się do ataku, lecz niespokojnie i niecierpliwie stały, tupiąc łapskami o glebę.

— Nie możemy się ruszyć, bo ich kolce zawierają truciznę. Jeśli zrobimy jakiś gwałtowny ruch będzie po nas… — wyjaśnił szeptem, zastanawiając się, skąd one się tu wzięły?

— Więc jak mamy z nimi walczyć? — bała się, ale nie miała zamiaru też pozwolić, aby te stwory się panoszyły i krzywdziły innych. Już wiedziała, co zabiło tutaj tych ludzi.

— Poczekaj… — chciał, aby dała mu przez chwilę pomyśleć.

Zastanawiał się, dlaczego stwory nie atakują? Już po chwili znalazł odpowiedź. Nagle uśmiechnął się pod nosem, czując pewną przewagę nad tymi stworzeniami. Dostrzegł, że nie mają oczu. Oczodoły były czarne i puste.

— Są ślepe… — powiedział z nutką satysfakcji w głosie dalej, trzymając przyjaciółkę w talii.

— Ale mają słuch i węch… — zauważyła blondynka. — Właśnie te zmysły mogą mieć wyostrzone. Nawet jeśli nie widzą mogą zaatakować.

— Najwidoczniej należą do drapieżników, które polują w ruchu… — srebrnowłosy wywnioskował trafnie. — Ofiara stojąca bez ruchu ich nie zadowoli. — dodał ściszonym głosem przy jej uchu. Wiedział, że każdy szmer może sprowokować stwory do ataku.

— Czyli zaatakują, jeśli będziemy uciekać?

— Dokładnie tak Aino… — spojrzał na nią z tajemniczym błyskiem w oku. Wpadł na pewien pomysł. — Ściągnij buty… — polecił i sięgnął do zapięcia swojej koszuli, którą już po chwili ostrożnie ściągnął.

Minako najpierw spojrzała na srebrnowłosego z niezrozumieniem, ale zaraz zarumieniła się dojrzałe, widząc wyrzeźbiony tors przyjaciela. Momentalnie gorąco jej się zrobiło. Spuściła wzrok z zawstydzeniem, podając swoje pantofelki, które umieścił w koszuli i mocno zawiązał, a następnie rzucił jak najdalej. Mężczyzna chciał poniekąd odciągnąć stworzenia. Byli tylko we dwójkę nie mógł ryzykować.

Stwory niemal od razu rzuciły się biegiem na swoją zdobycz, obwąchując ją ze wszystkich stron. Po chwili zaczęły ją sobie wyrywać wzajemnie, rozszarpując na części.

Yaten, wykorzystując sytuację, że stworzenia były zajęte zmaterializował w dłoniach coś w rodzaju srebrnej płynnej kuli, którą podrzucił do góry. Kula wybuchła, tworząc srebrną, płynną, gęstą ciecz, która zaczęła rozdrabniać się na większe krople, które już po chwili zaczęły zmieniać się na kształt ostrych sopel lodu. Srebrnowłosy zamachnął ręką, po czym sople wystrzeliły jak z procy w stronę walczących między sobą stworów.

Minako patrzyła na poczynania przyjaciela z zainteresowaniem i zafascynowaniem. Nigdy nie widziała, aby używał takiej mocy. Spojrzała na przyjaciela z niemym pytaniem, które od razu odczytał.

Astra tenebras Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz