Astra tenebras 33

26 6 1
                                    

— Nikt nie odpieczętował Chaosu dalej jest zamknięty w wymiarze. Zbiera siły i czeka na odpowiedni moment… — mężczyzna spojrzał na wojowniczkę znacząco, chcąc poniekąd rozwiać wątpliwości.

Galaxia była w szoku. Wszyscy podejrzewali, że ta zmora jakimś cudem się uwolniła albo ktoś jej pomógł. Nie wiedziała, co ma myśleć nie wiedziała też, czy ma mu wierzyć. Nie ufała mu. Postanowiła jednak wysłuchać szatyna, bo być może wyhaczy z tego jakieś przydatne informacje. Jednak nie należała do naiwnych osób. Cały czas spoglądała na niego podejrzliwie, próbując go rozgryźć. Mężczyzna doskonale wiedział, że ta kobieta chce go prześwietlić i sprawdzić jego wiarygodność.

— Sakai leczył Endymiona ziołami, które tylko przynosiły chwilową ulgę. Para królewska myślała wtedy, że ich syn zdrowieje nawet nie wiedzieli, w jakim byli błędzie. Królowa z czasem uzależniła się od tego człowieka; chodziła do niego z każdą pierdołą. Gdy Hideki już był pewny swego zaczął mieszać się w politykę co nie podobało się możnym. Wszyscy widzieli, jak ten człowiek miesza w głowie królowi i jego żonie. Nikt nie wiedział, że eksperymentuje na księciu czarne zaklęcia. Był zazdrosny o istoty magiczne i o ich zdolności. Chciał także dysponować magią, więc udał się do jakiejś wiedźmy i dostał księgę, która opierała się tylko i wyłącznie na czarnej magii. Były tam spisane nie tylko zaklęcia, ale też rytuały, krwawe obrzędy i mroczne tajemnice. Jedną z tych tajemnic było zdobycie nieśmiertelności i wiecznej mocy…

— Ale księga i zaklęcia nie wystarczą! — wojowniczka oburzyła się przerywając mężczyźnie. — Jeśli był zwykłym człowiekiem i nie był urodzony magicznie to jakoś musiał skądś czerpać moc musiał mieć coś, co pozwoliłoby mu na uwolnienie energii! — powiedziała z mocą.

— Miał mroczną gwiazdę… to kamień, dzięki któremu mógł używać magii. — wyjaśnił. Galaxia zadrżała i spojrzała na mężczyznę z niedowierzaniem. Słyszała wiele strasznych historii na temat tego kamienia.

— Jak on go zdobył? Przecież ten kamień nigdy nie miał prawa wpaść w czyjeś ręce… nigdy miał nie zostać znaleziony!

— Widocznie ktoś, jednak go znalazł. Nie można było go zniszczyć, więc trzeba było ten kamień ukryć i jak widać nieskutecznie…

— Co było dalej? Co w ogóle ten człowiek chciał zrobić? — była ciekawa historii, ale też nie miała pewności czy jest prawdziwa?

— Endymion był słabym ogniwem, więc to wykorzystał. Hideki stosował na tym dzieciaku czarne rytuały na sobie również. Władcy chojnie mu płacili za leczenie syna i po jakimś czasie dorobił się majątku. Było go stać na wynajęcie najemników. Znalazł kilku zbirów, którym groziła kara śmierci za swoje przestępstwa. Obiecał im, że jeśli staną po jego stronie i gdy tylko dojdzie do pełnej władzy, to będą wolni, bezkarni i bogaci, na co z chęcią przystanęli. Nakazał im znaleźć do siebie podobnych i stworzyć armię…

— To byli Astra tenebras prawda? — kobieta bardziej wywnioskowała, niż zapytała. Szatyn skinął głową potwierdzająco.

— Mijały lata i w tym czasie buntownikom udało się stworzyć armię, która pewnego dnia napadła na Zahir. Nikt nie przeżył; wymordowano wszystkich łącznie z rodziną królewską, a królestwo upadło razem z całą krainą. Hideki w ten sposób zaczął likwidować wszystkich, którzy mogli mu przeszkodzić…

Zauważył, że wojowniczka poruszyła się niespokojnie. No tak! Dalej była opleciona wężami. Wyciągnął dłoń w jej stronę i wyszeptał zaklęcie w niezrozumiałym języku, po czym gady zniknęły. Galaxia poczuła się swobodnie i spojrzała na szatyna wyczekująco. Postanowił kontynuować opowieść.

— Później nadeszła pora na możnych i władców królestwa Eluzjonu; potruł ich wszystkich, a młody i już pełnoletni książę był tego nieświadomy. Sakai przez lata budował więź i zaufanie między nimi. Endymion nie miał powodu, aby mu nie ufać. Po śmierci władców drań ogłosił sam siebie królem… — szatyn uśmiechnął się z niesmakiem dla poczynań tego człowieka. — Gdy chciał przeciągnąć na swoją stronę wiedźmy i czarnoksiężników; wyśmiali go. Nie wierzyli, że dokona czegoś wielkiego, dlatego powiedzieli, że jeśli podbije księżyc, to będą mu służyć. Przyjął to jako wyzwanie, tylko że okazało się, że to nie jest takie łatwe jak sobie myślał. Buntownicy atakowali księżyc, ale bezskutecznie co coraz bardziej go irytowało, ale nakazał nie przerywać ataków i próbować do skutku. W międzyczasie zdobywał informacje o księżycowym królestwie. Po pewnym czasie utwierdził się w tym, że królestwo jest nie do zdobycia, więc wymyślił plan, który połączył z tym, który obmyślał od początku, gdy zjawił się w ziemskiej krainie… nadszedł czas, aby go zrealizować. Uśpił Endymiona, wziął czarną księgę i udał się do kamiennych kręgów. Czarnoksiężnicy i wiedźmy już tam byli. Obiecał im gruszki na wierzbie, więc się zgodzili uczestniczyć w rytuale…

— Rytuał przejęcia… — powiedziała sama do siebie, domyślając się już wszystkiego. Galaxia spojrzała na mężczyznę. — On chciał przejąć ciało księcia i stać się nim! Ale po co?

— Hideki był szpetny i garbaty. Od najmłodszych lat wszyscy z niego kpili. Rosła w nim nienawiść i poprzysiągł zemstę na wszystkich. Chciał zmienić ciało, ale najpierw, żeby do tego doszło musiał wypędzić duszę z kandydata. Endymion nadawał się idealnie, bo i tak wiele życia mu nie zostało. Przez lata ten drań tylko podtrzymywał go przy życiu nic więcej. Czarnoksiężnicy i Wiedźmy zaczęli wypowiadać zaklęcia, stojąc w kręgu. Sakai połknął mroczną gwiazdę. Do rytuału użyto także krew jednorożca, która była zakazana, ale i magiczna…

— Jak oni mogli zabić święte zwierzę?!
Wojowniczce to się w głowie nie mieściło. Wychowywała się na opowieściach o tych niezwykłych, magicznych i niewinnych zwierzętach. Zastanawiała się, jakim cudem niedosięgła ich żadna klątwa bowiem taka była kara za pozbawienie życia tych istot. W swoim życiu spotkała tylko kilka jednorożców. Żyły w świętych lasach i nie było ich zbyt wiele. Momentalnie oczy jej się zaszkliły i spojrzała na mężczyznę. W jego oczach dostrzegła współczucie dla tych istot.

— Jednorożce i Pegazy powinny być pod ścisłą, magiczną ochroną, ale nikt jeszcze tym się nie zajął… — odparł z całą pewnością.

Wiedział, że rogi tych zwierząt, czy też krew mogła zdziałać cuda. Zwykły śmiertelnik mógł nabyć przez nie moc. Galaxia pomyślała, że miał rację. Im bardziej go słuchała przekonywała się, że nie był zły. Nie czuła od niego wrogiej aury, a i w jego oczach nie dostrzegła kłamstwa. Miała poniekąd mętlik w głowie. Musiała wyjaśnić sprawę ataku na galaktyki, ale najpierw musiała mu pozwolić dokończyć.

— Hideki wyszedł ze swojego ciała pod postacią czarnego dymu. To była jego dusza; czarna jak smoła. Wszystkie jego złe uczynki za potęgowane negatywnymi uczuciami odbiło się na niej. Gdy miało już dojść do wypędzenia ducha księcia pojawiła się Królowa Księżyca. Rytuał został przerwany. Władczyni się wściekła atakami na jej królestwo. Jej strażnicy schwytali jednego buntownika i wydobyli siłą wszystkie plany i informacje. Pojawiła się w odpowiednim momencie, gdy Chaos jeszcze nie był w pełni sił; do tego miało dojść dopiero po zakończeniu obrzędu. Podczas gdy Królowa go pieczętowała on zdążył odszczepić cząstkę siebie… To byłem ja… — Galaxia w tym momencie spojrzała na niego z niedowierzaniem. — Chaos przygotował się na wszystko. Wcześniej wszystko zapisywał w dzienniku i przekazał go „Astra tenebras”. W razie, gdyby się nie udało mieli stosować się do zapisków, aby doprowadzić do jego powrotu. Czarnoksiężnicy i Wiedźmy, widząc potęgę Księżycowej Pani uciekli, a Chaos przygotował się na wszystko, wiedząc, że prędzej czy później się pojawi, aby mu przeszkodzić. W dzienniku zapisał swój plan…

— Kryształowe Tokio…

Teraz wszystko zaczęło się wojowniczce układać w całość.

***
C.D.N

Astra tenebras Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz