Kolejnego dnia otworzyłem mozolnie oczy, słońce prażyło nie miłosiernie w oczy. Miał to być drugi dzień jako zwykły shinobi w drużynie. Tak dziwne się czułem wolałem być w Anbu. Leżąc tak wgapiałem się w sufit. Dzisiaj nie ma żadnego spotkanie drużynowego. Ehh... Misję wykonujemy tylko bardzo niebezpieczne. Czemu tsunade sama tak zadecydowała? Nagle rozległo się pukanie do drzwi, w piżamie niechętnie wstałem podążyłem do drzwi. Kiedy otworzyłem drzwi ujrzałem Sakure . Nie znam tej dziewczyny, wiem tylko tyle iż śliini się na widok uchili.
-Ohayo Naruto!
-Hm..? Ohayo Sakura - odparłem swoim głośem pozbawionym uczuć.
-Em..możesz mi pomóc?
-Pomoc? Z jakiej racji? I co?
-Jesteśmy drużyna shanaroo! Pomóż mi pomagać mieszkańca wioski sama nie dam rady hokage mnie o to Prosiła Sasuke trenuje z senseiem
-Daj mi się ogarnąć - no prosze mam pomagać ludzą którzy mnie nie mawidzili kiedy byłem mały. Po za tym Hatake poważnie zainteresował się uchila, w sumie cały on jebany egoista. Westchnałem w głowie i zacząłem się szykować. Po chwili byłem gotowy nie chętnie wyszedłem z Sakurą.
POV. Kakashi
Mój klon obserwuję z ukrycia Naruto ja trenuje sasuke. Myślę nad tym całym naruto nic o nim nie wiem. Po za tym jest podobny do MInato senseia, tylko dlaczego? Przecież syn minato właściwie nie żyje. Więc kim on jest.
Pov. Naruto
Chodziliśmy z sakurą i pomagaliśmy teraz bylismy na budowie. Ustawialiśmy cegłówki. Nagle ktos zachwiał się i spadał z drabiny, bez zastanowienia złapałem mężczyznę.
-Ojoj dziękuję za pomoc młody chłopcze
-Ta nie ma za co - odstawiłem go. Pomagać skończyliśmy wieczorem.
-Naruto dziękuję za pomoc - cmoknęłam go w polik - dobranoc i wracałem do domu.
Patrzałem się jak rózowowlosa oddala się ktoś mi dzisiaj już podziękował dwa razy a co ciekawe. Przybrałem obojętna twarz, ciekawe jak by zaaregowli kiedy by się dowiedzieli, że ja to ten bahor z dzieciństwa nad którym się znecali. Wszyscy są przekonani iż syn Minato nie żyje a ja nim jestem. Może tym lepiej że nie wiedzą. Była piękna wręcz cudowna noc. Uwielbiałem ta porę dnia wskoczyłen na drzewo usiadłem i obserwowałem niebo niesamowity duży lśniący księżyc a wokół niego gwiazdy. Delikatny wietrzyk owiewał mą twarz me kosmyki włosów dzięki temu wygladałem pięknie.
POV. Kakshi
Obserwowałem naruto klona odwołałem, skończyłem już 2 godziny temu trening Sasuke może powinienem przetestować Naruto zbliżyć się do niego. Właśnie teraz siedział na drzewie już jakieś 3 godziny wgapiajac się w niebo. Wygląda tajemniczo i uroczo. Dostrzegłem iż jego oczy są pozbawione uczuć. Wskoczyłem na drzewo i pojawiłem się przed nim przodem do niego.
-Yo Naruto! - posłałem mu uśmiech z. Pod maski przymykając oko.
- Dobry wieczór sensei, co Pan tu robi tak jakże pięknej nocy?
-Hmm..? - jego język był bardzo oficjalny - a przechadzałem się. Naruto a ty? - zapytałem melodyjnym głosem wyczówałem od niego dziwną chakre. Czułem jak bym ją już skądś znał.
-Podziwiam noc
-Yhm.. Noc jest piękna - spojrzałem się w punkt który obserwuję naruto.
-Coś sensei chce?
-Hmm..? Spytać się jak minął dzień?
.
-Mozolnie i nudno a u Pana-W porządku nawet - odparłem melodyjnym głosem. Nie wiedziałen jak z nim rozmawiać może narazie go po obserwuje. - hmm... Dobranoc - usmeichnąłem się pod maską i znikłen w kłębach dymu chowając się dalej i obserwując.
-Cały kakashi Hatake nic a nic się nie zmienił - uśmiechnąłem się do siebie
Pov. Kakashi
Jego słowa mnie zdezorientowały
CZYTASZ
smutku nie da się ukryć
Short StoryMłody uzumaki od zawsze nienawidziny przez mieszkańców wioski. Przystępuje do Anbu akcja zaczyna się kiedy Naruto ma już 16 lat. Przydzielają do drużyny Hatake. Kakashi zaczyna interesować się chłopcem nie wie nawet kim on jest. Przypomina mu jego d...