2

1.6K 92 34
                                    

Kolejnego dnia otworzyłem mozolnie oczy, słońce prażyło nie miłosiernie w oczy. Miał to być drugi dzień jako zwykły shinobi w drużynie. Tak dziwne się czułem wolałem być w Anbu. Leżąc tak wgapiałem się w sufit. Dzisiaj nie ma żadnego spotkanie drużynowego. Ehh... Misję wykonujemy tylko bardzo niebezpieczne. Czemu tsunade sama tak zadecydowała? Nagle rozległo się pukanie do drzwi, w piżamie niechętnie wstałem podążyłem do drzwi. Kiedy otworzyłem drzwi ujrzałem Sakure . Nie znam tej dziewczyny, wiem tylko tyle iż śliini się  na widok uchili.

-Ohayo Naruto!

-Hm..? Ohayo Sakura - odparłem swoim głośem pozbawionym uczuć.

-Em..możesz mi pomóc?

-Pomoc? Z jakiej racji? I co?

-Jesteśmy drużyna shanaroo! Pomóż mi pomagać mieszkańca wioski sama nie dam rady hokage mnie o to Prosiła Sasuke trenuje z senseiem

-Daj mi się ogarnąć - no prosze mam pomagać ludzą którzy mnie nie mawidzili kiedy byłem mały. Po za tym Hatake poważnie zainteresował się uchila, w sumie cały on jebany egoista. Westchnałem w głowie i zacząłem się szykować. Po chwili byłem  gotowy nie chętnie wyszedłem z Sakurą.

POV. Kakashi

Mój klon obserwuję z ukrycia Naruto ja trenuje sasuke. Myślę nad tym całym naruto nic o nim nie wiem. Po za tym jest podobny do MInato senseia, tylko dlaczego? Przecież syn minato właściwie nie żyje. Więc kim on jest.

Pov. Naruto

Chodziliśmy z sakurą i pomagaliśmy teraz bylismy na budowie. Ustawialiśmy cegłówki. Nagle ktos zachwiał się i spadał z drabiny, bez zastanowienia złapałem mężczyznę.

-Ojoj dziękuję za pomoc młody chłopcze

-Ta nie ma za co - odstawiłem go. Pomagać skończyliśmy wieczorem.

-Naruto dziękuję za pomoc - cmoknęłam go w polik - dobranoc i wracałem do domu.

Patrzałem się jak rózowowlosa oddala  się ktoś mi dzisiaj już podziękował dwa razy a co ciekawe. Przybrałem obojętna twarz, ciekawe jak by zaaregowli kiedy by się dowiedzieli, że ja to ten bahor z dzieciństwa nad którym się znecali. Wszyscy są przekonani iż syn Minato nie żyje a ja nim jestem. Może tym lepiej że nie wiedzą. Była piękna wręcz cudowna noc. Uwielbiałem ta porę dnia wskoczyłen na drzewo usiadłem i obserwowałem niebo niesamowity duży  lśniący księżyc  a wokół niego gwiazdy. Delikatny wietrzyk owiewał mą twarz me  kosmyki włosów dzięki temu wygladałem pięknie.

POV. Kakshi

Obserwowałem naruto klona odwołałem, skończyłem już 2 godziny temu trening Sasuke może powinienem przetestować Naruto zbliżyć się do niego. Właśnie teraz siedział na drzewie już jakieś 3 godziny wgapiajac się w niebo. Wygląda tajemniczo i uroczo. Dostrzegłem iż jego oczy są pozbawione uczuć. Wskoczyłem na drzewo i pojawiłem się przed nim przodem do niego.

-Yo Naruto! - posłałem mu uśmiech z. Pod maski przymykając oko.

- Dobry wieczór sensei, co Pan tu robi tak  jakże pięknej nocy?

-Hmm..? - jego język był bardzo oficjalny - a przechadzałem się. Naruto a ty? - zapytałem melodyjnym głosem wyczówałem od niego dziwną chakre. Czułem jak bym ją już skądś  znał.

-Podziwiam noc

-Yhm.. Noc jest piękna - spojrzałem się w punkt który obserwuję naruto.

-Coś sensei chce?

-Hmm..? Spytać się jak minął dzień?
.
-Mozolnie i nudno a u Pana

-W porządku nawet - odparłem melodyjnym głosem. Nie wiedziałen jak z nim rozmawiać może narazie go po obserwuje. - hmm... Dobranoc - usmeichnąłem  się pod maską i znikłen w kłębach dymu chowając się  dalej i obserwując.

-Cały kakashi Hatake nic a nic się nie zmienił - uśmiechnąłem się do siebie

Pov. Kakashi

Jego słowa mnie zdezorientowały

smutku nie da się ukryć Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz