Płacz w czterech ścianach
Rozbrzmiewa echem
Zbyt dużo myśli w głowie
Jedno pragnienie
Chce już spać
Jęk zawodu
Niczym zranione zwierzę
Szloch wstrząsa ciałem
Tak dużo wszystkiego
Tak dużo emocji
Boże, nie może oddychać
Zlituj się
Proszę, zlituj się Boże
Czyż nie jesteś miłosierny?
Szkło stuka o podłogę
Trunek płynie w dół gardła
Zbyt dużo alkoholu we krwi
Łzy zmieniają się w wodospady
Ciało trzęsie się od szlochu
Brak oddechu i przerażone oczy
Palce zaciśnięte na czubku pustej butelki
Mijają minuty, godziny
Chce spać
Człowiek wykończony ciągłym szlochem
Uścisk zelżał
Oddech ustał
Łzy nie płyną
Zamknięte powieki
Człowiek już śpi