Jeździmy w nocy
W nocy po ciemnych ulicach
Latarnie są zgaszone
Szybko mkniemy przez miasto
Wszystkie budynki pokryte mgłą
Widzimy je w blasku reflektorów
Omijamy bez przeszkód
Mieliśmy po kilka lat
Kiedy siedziałem na ojca kolanach
Uczył mnie jeździć
Mówili żeby uważał
Ludzkie życie podobno jest cenne
Uważaliśmy do osiemnastki
Potem skończyła się sielanka
Mandaty poleciały
Długi też już mamy
Uciekamy z tego miasta
Wyjeżdżamy do nikąd
Poznajemy nowe miejsca
Odjeżdżamy dalego
Nigdy nie jeździmy w deszczu
Jesteśmy w domu
Teraz uciekamy
Czekasz na mnie pod blokiem
Na niebie burzowe chmury
Biją pioruny
Teraz gdy jeździmy w deszczu
Rozbijamy samochody