Czy powinniśmy cieszyć się pustą egzystencją? Jak? Dlaczego? Czy jest w tym jakiś sens? Jakaś metoda? Sposób? Czy powinniśmy, przy czterdziestej symfonii Mozarta, zastanawiać się, czy jest się bardziej człowiekiem, czy tylko kolejnym z wielu żyć? Dlaczego czujemy? Dlaczego tworzymy? Dlaczego niszczymy? Czy wciąż musimy cierpieć za błędy przodków? Czy nikt nie widzi, że się zmieniliśmy? A może wcale nie? Może to wszystko zostało tak napisane, tak ustalone, bez względu na to, co zrobimy? Dlaczego w naszych snach widzimy martwe scenariusze? Jak udało nam się to wszystko stworzyć? Czy to kwestia czasu nim popadniemy w chaos?
Ostatnie pytanie.
Dlaczego żyjemy?