🅧🅘🅥

159 12 23
                                    

Ostatnie dni były raczej spokojne. Wraz z Filipem wyznaczyliśmy ludzi do obserwacji starego domu w lesie. Ja w tym czasie skupiłem się na pracy i spotykałem się z rodziną. I w trakcie tego czasu naprawdę poczułem się, jakby wszystko wracało do względnej normalności. Szczerze nie chciałemby to się zmieniało. Ta codzienność na swój sposób była urzekająca. Nawet jeśli to była tylko moja osobista normalność. Daleka od tego, co większość nazwałaby nudna, szarą codziennością.

- Jak się ostatnio czujesz? - Spytała mama, idąc obok mnie.

- Dobrze. Naprawdę ostatnio jest coraz lepiej. - Zapewniłem, uśmiechając się lekko. Spoglądałem na mojego ojca, który szedł przed nami z moim starszym synem, który wygłupiał się z moją siostrą. - Ostatnio naprawdę się układa. Czuję się lepiej i mniej o niej myślę.

- Cieszy mnie to. - Oświadczyła, odwzajemniając mój uśmiech. - Twojemu ojcu naprawdę służy ojcostwo. I opiekowanie się wnukami. Wydaje się być taki szczęśliwi i jakby młodszy dwadzieścia lat. - Zauważyła, zmieniając temat na przyjemniejszy.

- Jaki był tata, kiedy się poznaliście? Wiem, że już opowiadałaś, ale lubię o tym słuchać. - Wyjaśniłem, na co Adela uśmiechnęła się szeroko. Naprawdę lubiłem tego słuchać. Głównie ze względu na miłość, którą było słuchać za każdym razem, kiedy mama tylko wspominała o tacie.

- Był łobuzem. Wyrzucili go ze szkoły, za złe sprawowanie co chyba mówi już swoje... Kiedy ich porównuję, mam wrażenie, że Toni wdała się w ojca. I to nawet bardzo. Oboje są silnymi alfami o mocnym charakterze. Ty też jesteś do niego podobny. - Stwierdziła, przyglądając mu się uważnie. - Masz po nim instynkt przywódcy i jesteś kochającym ojcem. To też masz po nim.

- Tu mógłbym się kłócić. Teraz zawodzę jako ojciec na całej linii. - Zauważyłem, spoglądając na Alexa który spał w wózku.

- Pamiętasz, jak mieliście sześć lat i Richard zniknął? - Spytała, na co skinąłem głową. - W Rosji źle się działo. Wilki zaczęły toczyć bunty i tata martwił się, że przeniesie się to do nas. Chodził napięty i zestresowany. Nie panował nad sobą, dlatego w zasadzie zniknął z waszego życia... Dążę do tego, że czasem lepiej trochę się odsunąć niż przerzucać na dzieci złe emocje i się na nich wyżywać.

- Może masz rację. - Rzuciłem, wzdychając cicho. - Arjuna też jest podobna do taty. A przynajmniej tak się teraz wydaje.

- Masz rację. Rozpiera ją energia i najpewniej też jest wilkołakiem. Chociaż nie wiem, czy tata przeżyje drugą Toni. - Rzuciła mama, śmiejąc się lekko.

- Obawiam się, że to wpędzi go do grobu. - Stwierdziłam, uśmiechając się szeroko. - Jakoś sobie poradzi. Najwyżej Arjuna będzie wracała do domu o osiemnastej i żaden chłopak nie zbliży się do niej do trzydziestki.

- Jeśli będzie chociaż trochę taka jak siostra, obawiam się, że nic z tego nie wyjdzie. - Zauważyła, na co skinąłem głową. - Za, to jeśli Twoi synowie będą podobni do ciebie, będziesz miał rajskie życie... No może, nie licząc szczepień. Nadal nie wiem, jak to działa.

- Co jak działa? - Dopytałem, spoglądając na nią pytająco.

- To, że Twoja siostra ma nowy tatuaż za każdym razem, gdy ją widzę, ale tata prowadzał was za ręce na każde szczepienie, bo oboje panicznie baliście się igieł. Jak to niby działa? - Dopytała, jakbym miał znać odpowiedź.

- Nie wiem. Pytam Toni, ja nie mam tatuaży. - Oświadczyłem, jakby to wcale nie było takie oczywiste. - Może przeszło jej z wiekiem. Jednak to ją musisz dopytać.

- Zrobię to przy następnej okazji. - Zapewniła odwracając w stronę bocznej szcierzki, po której ktoś szedł. - Filip! Dobrze cię widzieć skarbie.

- Hej Adel. - Przywitał się z moją matką krótkim uściskiem i ścisnął moja dłoń na powitanie. - Dzień dobry. - Zwrócił się do mojego ojca, który skinął na niego głową. - Hej młody, hej mała. - Rzucił w stronę dzieciaków, które kompletnie go zignorowały.

- Jakieś wieści odnośnie łowców? - Spytałem, zakładając, że po to tutaj przyszedł.

- Nie po to przychodzę. Nie rozmawiajmy dzisiaj o pracy. - Zasugerował, na co skinąłem głową. W zasadzie odpoczynek od pracy przyda się nam obu. - Przychodzę, bo chciałem cię o coś spytać.

- O co takiego? - Dopytałem spoglądając na syna, któremu ewidentnie znudziło się leżenie w wózku. Wziąłem go na ręce, a moja mama wzięła wózek.

- W sobotę jest bankiet. Będą na nim przedstawicie szlacheckich rodów wampirzych, całego świata. Mogę liczyć na twoją obecność? - Spytał, przyglądając mi się uważnie.

-Pewnie. Przyjdę. - Zapewniłem kołysząc syna, któremu zebrało się na narzekanie. - Co jest mały? - Spytałem, przenosząc spojrzenie na Alexa. - Już znudził Ci się spacer? Widać, że jesteś stu procentowym wampirem.

- Małe wampiry mają to do siebie, że strasznie narzekają. - Stwierdziła mama, która przyspieszyła kroku, by dogonić tatę.

- Ponoć to prawda. - Wtrącił Filip. - W ogóle wampiry są wybredne i szybko się denerwują. - Stwierdził, a ja musiałem przyznać mu rację. - A na starość robimy się tylko gorsi. - Przeniósł wzrok na mojego syna i uśmiechnął się lekko. Jego zęby się wysunęły a ten syknął jak wampir.

Początkowo zastanawiałem się, o co mogło chodzić. Jednak Alex zaczął się śmiać. Jakby bawiło go to, co widzi. Wydawało się to kompletnie absurdalne. Jednak jak widać, działało.

- Czyli jest stu procentowym wampirem. - Podsumował a jego oczy, zmieniły kolor na ten bardziej ludzki. Niewiele myśląc, podałem mu syna a on wziął go na ręce. - Bankiet zacznie się o dziewiętnastej.

- Nie spóźnię się, chociaż to zdecydowanie nie moje klimaty. - Stwierdziłem, wkładając dłonie do kieszeni spodni.

- Uwierz mi moje też nie. Będę się nudził kilka godzin, ale przynajmniej będę miał z kim, a to już jakiś plus. - Stwierdził poprawiając sobie na rękach mojego syna, który nieustannie się wiercił. - Jak zapowiada się twoja randka?

- Nie nazwałbym tego randką. - Oświadczyłem, przyglądając się Filipowi. - To tylko spotkanie towarzyskie... Naprawdę nie czuje się jeszcze na siłach, by zaczynać jakieś nowe głębokie relacje.

- A może warto chociaż zacząć. Nikt nie mówi, że musicie od razu być parą. Każdy związek zaczyna się od poznania drugiej osoby. - Zauważył, na co parsknąłem śmiechem.

- Odezawał się specjalista, który nigdy nie był w związku. - Mruknąłem, na co ten przewrócił oczami. - Serio czemu nigdy nie próbowałeś? Nawet jeśli nie odnalazłeś swojej przeznaczonej, pewnie masa kobiet chciałaby być z królem.

- Po prostu przez większość życia kocham tę osobę, o której Ci mówiłem. I jakoś nie chce wchodzić w wiązek z nikim innym. Po prostu nie potrafię. - Wyjaśnił, spoglądając na mnie nieco przybity.

- Może którego dnia i ona zrozumie, że cię kocha. I chociaż to wydaje się kompletnie nierealne może będziecie mieć swoje szczęśliwe zakończenie... Może po prostu warto zrobić pierwszy krok.

- A co jeśli wiem, że ta osoba nigdy nic do mnie nie poczuje? - Dopytał, odrywając ode mnie spojrzenie.

- Jeśli nie spróbujesz, nigdy się nie dowiesz. A skąd wiesz? Może tak naprawdę kocha cię równie mocno i może nawet sama jeszcze o tym nie wie.

WampirOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz