🅧🅥🅘🅘

167 12 12
                                    

Czas jakby się dla mnie zatrzymał. Wszystko wokół mnie zdało się zmienić miejscami z kompletną pustką. Nic nie miało znaczenia. Jedynie on. Jego dłonie sunące po moim ciele i dotykające go z taką delikatnością jakby bał się, że może mnie uszkodzić. Jego ciepły oddech delikatnie muskający moją skórę przez to, jak niewielka dzieliła nas odległość. Jego idealne zielone tęczówki, które w tym momencie patrzyła na mnie wzrokiem, na który niektórzy czekali całe życie. Takim, przez który człowiek czuł się jakby był najpiękniejszym dziełem sztuki, które ktoś był gotowy podziwiać godzinami.

Już dawno nie czułem się właśnie w taki sposób. W zasadzie to nie czułem się taki od śmierci żony. Którą oczywiście kochałem całym sercem. Byłem gotowy oddać dla niej wszystko i walczyć o nią do ostatniej kropli krwi. Jednak ta historia była dużo bardziej skomplikowana niż postronnemu obserwatorowi mogło się wydawać.

Dorosłem w świecie, gdzie więź była czymś oczywistym. Jako młody chłopak nie wiedziałem, że istnieją inne orientacje seksualne. A może po prostu nikt mi tego dobrze nie wytłumaczył. Jedyna mało poważna rozmowa, jaka o nich pamiętam byłam, wtedy kiedy w telewizji leciał jakiś program o takich osobach. Wtedy ktoś chyba mąż cioci Dakoty rzucił żartem w stylu "no a wszystkie stworzenia nadprzyrodzone są mateseksualne" czy jakoś tak. I może to tylko głupia wymówka jednak to sprawiło, że nigdy nie przypuszczałem, że mogę być pod tym względem inny. Co doprowadziło do tego, że nie rozumiałem swojej relacji z Filipem. Od kiedy tylko pamiętam, miałem go za cholernie atrakcyjnego. Wiele rzeczy w nim po prostu mnie pociągało a serce biło mi szybciej, kiedy tylko go widziałem. Jednak to było dziwne. W końcu czułem się przy nim, tak jak powinienem czuć się przy swojej mate. Dlatego można powiedzieć, że starałem się go ignorować, chociaż różnie to wychodziło. Potem spotkałem Blankę. Ona była moim powodem, by zapomnieć o Filipie. I na boginie to było okropne. Bo na początku, kiedy byłem ze swoją mate, myślałem tylko o królu wampirów. Oczywiście nigdy jej tego nie powiedziałem, przez co kilkukrotnie się kłóciliśmy, bo ona czuła, że coś jest nie tak. I było. Jednak z czasem udało mi się o nim zapomnieć. Skupić na blondynce i puścić w niepamięć uczycie do wampira. I nie mam pojęcia czy przestał mi się podobać, czy tylko udało mi się nauczyć to ignorować. Chociaż przypuszczam, że to drugie.

- Eliot. - Rzucił Filip przerwywając trwająca między nami ciszę zakłócaną jedynie muzyką, która wydobywała się z wnętrza budynku. - I co teraz?

To było wybitnie dobre pytanie. Co teraz? On był królem. Ja byłem ojcem dwójki dzieci. A mój ewentualny związek z mężczyzną mógłby im zaszkodzić. To nie był czas dobry do wychowywania dzieci w takiej relacji. A przez moje stanowisko, a raczej stanowisko które miałem przejść nie mogłem się ukrywać. Więc byliśmy w dupie.

Już kompletnie pomijając to, że nie miałem pojęcia jak powiedzieć o tym rodzinie.

A jeśli ktoś nas widział?

Kurwa.

- Nie wiem Filip. - Przyznałem zgodnie z prawdą, skupiając swoje spojrzenie na jego oczach. Które wydawały się być tak spokojne.

- Nie rób mi tego znowu... Nie traktuj mnie z zimną obojętnością, jakbym nic nie znaczył... Nie każ mi patrzyć jak budujesz swoje szczęście z kolejną kobietą, która znasz tak krótko. W trakcie, kiedy ja czekam na ciebie całe życie. - Poprosił niemal blagnielnie, przez co moje serce ścisnęło się boleśnie.

- Możemy porozmawiać gdzieś na uboczu? - Spytałem, na co ten skinął głową.

Szatyn wykonał nieco niepewny krok w tył, poprawiając marynarkę. Następnie ruszył w stronę pałacu. Ja podążałem jakieś pół metra za nim. Rozglądałem się, jakbym bał się, że ktoś nas zobaczy. I pewnie tak było. Przyszliśmy do pokoju Filipa, który był naprawdę sporych rozmiarów. Od razu usiadłem na dużym łóżku, biorąc głęboki wdech.

- Długo wiesz, że coś do mnie czujesz? - Spytałem, stwierdzając, że do dobry moment na tę rozmowę. Chociaż ja nigdy nie miałem do tego wyczucia.

- Ciężko stwierdzić. - Przyznał, siadając obok mnie. - To nie tak, że któregoś dnia to zrozumiałem. To był proces, który trochę trwał.

- Jesteś... - Zacząłem nie bardzo wiedząc, czy wypada o to spytać.

- Jestem gejem. To akurat wiem od zawsze. Nigdy nie czułem żadnego pociągu do kobiet. - Wyjaśnił, na co skinąłem głową. - Też byłem zagubiony. Nikt nie tłumaczył mi, jak to jest. Żyłem wychowany w przekonaniu, że w związku istnieją rolę męskie i żeńskie. Więc nie miałem pojęcia jak relacja jednopłciowa mogłaby działać. Nauczyłem się tego, dopiero jeżdżąc po świecie i poznając takie osoby. Kiedy cztery lata temu stąd wyjeżdżałem, też byłem zielony w temacie i męczyło mnie wiele pytań, które teraz wydają się strasznie głupie.

- A twoja przeznaczona? - Dopytałem, chociaż zapewne nie powinienem tego robić.

- Nigdy jej nie spotkałem. I żyje w nadziei, że jej nie mam lub, że ma dobre życie. - Wyjaśnił, na co skinąłem głową. - I co teraz? - Spytał, ponawiając pytanie.

Nie mam pojęcia, ile lat ukrywałem swoje uczucia do Filipa. I szczerze nie byłem ich świadomy. Bo nie pozwalałem sobie na analizę naszej relacji. Kiedy tylko zaczynałem o tym myśleć, szybko znajdowałem sobie inny temat do rozmyślań. Byle tylko nie analizować swoich uczuć. Które szczerze mnie przerażały.

- Nie chce... Nie jestem gotowy... Kurwa... Jestem totalnie zagubiony. - Przyznałem zgodnie z prawdą, nie odrywając od niego wzroku. Latami byłem tchórzem. A teraz nadeszła godzina na przyznanie się przed sobą nawzajem do tego, że to coś więcej niż przyjaźń.

- Ja też byłem. Latami zamknięty w oczywistym schemacie życia. Przez który latami zastanawiałem się, co jest ze mną nie tak. - Wyznał, przeczesując zmierzwione włosy palcami. - Nie będę naciskał. Tak jak ja pewnie potrzebujesz czasu, by to wszystko zrozumieć.

- Mam wiele pytań. - Zauważyłem, zdejmując z siebie marynarkę. Tu było zdecydowanie zbyt gorąco.

- Odpowiem na nie, jeśli tylko zdołam. To przykre, że nigdy nikt nie mówił nam o innych orientacjach, przez co takie związki to dla nas czarna magia. Jednak mogę cię zapewnić, że te wcale nie odbiegają od tych hetero jakoś bardzo. - Zapewnił, na co uśmiechnąłem się lekko.

To było dla mnie coś nowego. I przy okazji cholernie trudnego. Nie tylko ze względu na to, że Filip jak ja był mężczyzną. Chodziło też o moją żałobę, którą nadal przechodziłem. Mimo wszystko nie mogłem powiedzieć, że nie kochałem Blanki.

Jednak w końcu będę musiał ruszyć dalej jak trudne by się to nie wydawało.

- Więcej już cię nie odtrącę. - Przysiągłem, na co ten zbliżył się do mnie, ponownie łącząc nasze usta.

Ten rozdział to cisza przed burzą
Tak tylko ostrzegam
Wien jestem zła

WampirOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz