🅧🅛

147 11 8
                                    

Eliot

Rozejrzałem się po sali, uśmiechając się mimowolnie. Goście bawili się w najlepsze, zajmując się sobą. Na szczęście życzenia były krótkie i mimo ilości gościu udało się załatwić je sprawnie. Co niezmiernie mnie cieszyło. Głównie dlatego, że czułem się niezręcznie w takich sytuacjach. Kiedy stałem i słuchałem moich zachwyconych kuzynek, które wieszały się nam na szyje, życząc nam szczęścia i pomyślności. Momentami zachowując się, jakby były kompletnie pijane. Mimo że jeszcze nawet nie zaczęły pić. Co tylko budziło we mnie lęk przed tym, co będzie, kiedy już dobiorą się do alkoholu.

I to jak się okazało całkiem słusznie. Wesele trwało zaledwie godzinę większość gości była już w stanie upojenia alkoholowego. Co w mojej rodzinie zawsze było całkiem zabawne. Bo ostatecznie musiało wydarzyć się coś, co jeszcze moje wnuki będą opowiadać swoim wnukom. Takie wiekopomne wydarzenie było już naszą własną rodzinną tradycją.

- Mogę prosić do tańca? - Spytał mnie szarmancko mąż, wyciągając w moją stronę prawą dłoń.

- No nie wiem, muszę to przemyśleć. - Rzuciłem, robiąc zamyśloną minę. Co oczywiście spotkało się z niezadowoleniem Filipa. Który przewrócił oczami, by pokazać mi, że już zaczynam go denerwować. A ja dopiero zaczynałem się rozkręcać. No cóż, kochanie widziały gały, co brały. - Nie przewracaj tymi oczami, bo oślepniesz.

- A ty nie denerwuj męża, bo już pierwszą noc spędzisz na kanapie. - Ostrzegł, biorąc mnie za rękę. Nie czekając dłużej aż się zgodzę, pociągnął mnie na parkiet i zaczął ze mną tańczyć.

- Z tobą to gorzej niż z babą w trakcie okresu. - Mruknąłem, kładąc dłoń na jego ramieniu. On nic mi nie odpowiedział, jedynie pocałował mnie lekko w usta chcąc mnie uciszyć. No tak znając życie, gdyby coś mi odpowiedział zaczęlibyśmy się kłócić i tak skończyłby się nasz wielki dzień. A tylko w dzień ślubu rozwodu mi brakowało.

Wtedy to już naprawdę nasz ślub przeszedłby do legendy.

- A od kiedy Adela pije? - Spytał nagle Filip, który wyglądał co najmniej tak, jakby właśnie zobaczył samą boginię pijącą na naszym ślubie. I nie oszukujmy się, ta reakcja była zasadna.

Moja mama była typem osoby, która nigdy nie piła. Nie ważne rodzinny grill, wesele czy pogrzeb. Ona po prostu pić nie lubiła. I wielokrotnie powtarzała, że ona za młodu wypiła już wystarczająco, dużo i więcej pić nie musi. Co oczywiście było jej odpowiedzią na przytyki ojca co do jej zachowania w liceum.

- Jak widać od teraz. - Rzuciłem, przenosząc spojrzenie na mamę która właśnie wypominała Toni jakąś głupotę którą ta zrobiła za młodu. Naturalnie moja siostra nie mogła być dłużna i również zaczęła wypominać mamie różne rzeczy.

- Czyli co ja nie mogę popełniać błędów? - Spytała wampirzyca, na co hybryda zmarszczyła nos w typowy dla siebie sposób pokazując tym samym swoje niezadowolenie.

- Selen z tobą. - Rzuciła niezadowolona brunetka, widocznie nie mając już ochoty do ciągnięcia tej dyskusji. - Idę do Sam. Czas na rodzinną bójkę. - Stwierdziła, podnosząc się z miejsca. Już ruszyła w głąb sali, by szukać kuzynki jednak nagle się zawahała. Zatrzymała się gwałtownie i obróciła, zgarniając ze stołu flaszkę. Dopiero kiedy trzymała ją w ręce odeszła.

- Alkoholiczka i awanturnica po ojcu. - Prychnęła mama, a tata znalazł się przy niej w ułamku sekundy chociaż chwilę wcześniej pił z braćmi i szwagrami na drugim końcu sali.

- Że jaka po mnie jest? - Spytał, a ja już wiedziałem, że to zaledwie początek ich kłótni.

- Czyli drama rodzinna zaliczona. - Stwierdził Filip, a ja spojrzałem na niego jak na wariata.

- Najgorsze jeszcze zdecydowanie przed nami.

O dziwo kolacja minęła całkiem spokojnie. Jak na moją rodzinę, która co by nie było składała się głównie z pół zwierząt, było sporym sukcesem. Byłem w szoku, bo naprawdę mogłem spędzić czas ze świeżo upieczonym mężem, a nie na rozdzielaniu mojej siostry i kuzynki. Co było naprawdę miłą odmianą. Która nie mogła potrwać długo.

Wyjąłem z kieszeni dzwoniący telefon, początkowo zastanawiając się czemu on miałby do mnie dzwonić. Ostatecznie jednak stwierdziłem, że chce złożyć mi gratulacje dlatego odebrałem. Przyłożyłem telefon do ucha, a zaciekawiony równie co ja Filip przyłożył ucho z drugiej strony by słyszeć naszą rozmowę.

- Toni zdecydowanie nie powinna być tak ubrana... Widać jej całe cycki! - Warknął mój niedoszły szwagier, który widocznie też był trochę podpity. Co łatwo dało się wywnioskować z głosu. Zresztą tak samo z zachowania. Brendan nie był typem toksycznego faceta, który mógłby mówić mojej siostrze jak ma się ubierać a jak nie. Zresztą tylko by spróbował a marnie by skończył. - A i gratulacje. - Dodał po chwili namysłu.

- Wiesz co dam ci Toni. I dzięki. - Rzuciłem podnosząc się z miejsca. Nie chciałem się mieszać w skomplikowane relacje między moją siostrą a jej byłym. Dlatego, że po pierwsze to było zbyt skomplikowane a po drugie nigdy z takiego wpierdalania nic dobrego nie wynika. - Toni twój były. - Oświadczyłem podając telefon siostrze która właśnie robiła sobie zdjęcie z naszym kuzynem. Widocznie zdziwiona zabrała ode mnie urządzenie odchodząc na bok.

Ja postanowiłem nie czekać tylko wrócić do stolika. Ich rozmowa mogła się przeciągnąć, zwłaszcza że oboje byli ciut pijani. I widocznie musieli kilka rzeczy sobie ustalić.

Przechodziłem przez sale przepychając się miedzy gośćmi. Którzy już widocznie byli w trybie zabawa i już nic się dla nich nie liczyło. I tak kompletnie niechcący wpadłem na kogoś kto trzymał w dłoni kieliszek z czerwonym winem.

- Cholera. - Mruknąłem spoglądając na czerwona plamę na koszuli. - Po prostu moje szczęście w pigułce.

- No co ty nie powiesz. - Rzucił Filip, który okazał się tym kimś. - Takie dobre wino zmarnowane na twój garniak.

- Masz coś do mojego garnituru? - Spytałem unosząc jedną brew.

- No kilka rzeczy by się znalazło. - Przyznał ciągnąc mnie do wyjścia z sali. - No, ale to później teraz musisz się przebrać. Bo wyglądasz paskudnie.

- Odkrycie roku normalnie. - Mruknąłem posłusznie dając się wprowadzić do sypialni w której mieliśmy spędzić noc poślubną.

- Oj już cicho. - Mruknął rozpinając guziki mojej koszuli. - Ciesz się, że twój przystojny mąż jest zawsze gotowy. - Dodał zsuwając koszulę z moich ramion.

- Przepraszam jaki? - Spytałem rozbawiony na co ten walnął mnie w ramię.

- No ja ci zaraz pokaże jaki przystojny. - Zapewnił całując mnie po szyi. - Ogłaszam przesunięcie nocy poślubnej na teraz.

- Niby kto dał ci takie prawo? - Spytałem posłusznie odchylając głowę w bok by zrobić mu miejsce.

- Ja. Niewiarygodnie przystojny, inteligentny, potężny i przede wszystkim skromny król wampirów i twój mąż. - Oświadczył pchając mnie na łóżko.

Położyłem się na łóżku uśmiechając się lekko. Czas skonsumować małżeństwo.


Dobra ten rozdział to nie arcydzieło, ale trudno się mówi.

jak już wspominałam pod innymi rozdziałami ostatnio mam zapierdol. Matura, prawo jazdy, egzamin zawodowy stąd to opóźnienie z rozdziałem. jednak teraz mam nadzieje to nadrobić także trzymajcie kciuki.

WampirOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz