🅔🅟🅘🅛🅞🅖

336 12 13
                                    

Siedziałem w kuchni, uśmiechając się tak szeroko, że bolała mnie już twarz. Jednak nic nie mogłem na to poradzić. Widok mojego męża, który trzymał na rękach Alex'a i jednocześnie prowadził żywa dyskusje z Amaru, był bezcenny. Filip usilnie próbował wytłumaczyć chłopcu, czemu wyzywanie innych dzieci jest nie na miejscu. I powinien przeprosić koleje. W międzyczasie bujał na rękach młodszego syna, który płakał za każdym razem, kiedy ten go odstawiał. Ta sytuacja była tak zwykła i codzienna, że od razu skradła moje serce. W naszym życiu mało było takich chwil. Byliśmy królewną parą wampirów, do tego ja miałem przewodzić krajem. Dlatego zazwyczaj pochłnaiała nas praca. Rzucaliśmy się a jej wir, przez co dni uciekały nam błyskawicznie. A takie chwile, kiedy już się zdarzały były po prostu cenne i radosne.

— No, ale on jest debilem! — Zauważył Amaru, cały czas trzymając się tego, że zachował się słusznie. W żaden sposób nie dało mu się przetłumaczyć, że wyzywanie innych jest złe. Przez co w zasadzie każdego dnia odbierałem telefon od wychowawczyni. Która skarżyła się na niepoprawne zachowanie młodego.

Tak w ogóle prawnie musieliśmy się pogimnastykować. Jak idioci biegaliśmy w te i z powrotem podpisując różne dokumenty. Takie jak to, że Filip miał prawo dowiadywać się o stanie zdrowia naszych dzieci i odbierać je ze szkoły. Co było cholerną głupotą. Jednak nic nie mogliśmy poradzić na to, że w akcie urodzenia ich ojcem nie był.

— Amaru Eryku Rooker w tym domu nie będziemy używać takich słów. — Skarcił go Filip, na co ten skrzywił się lekko. Tak jakby to co powiedział mu ojciec, wydawało się dla niego nielogiczne.

— Ale ty tak mówisz na tatę. — Zauważył, wpatrując się w niego tymi wielkimi oczami. Oczami, które łamały nawet najzimniejsze serca.

— Bo go kocham. A kiedy kogoś się kocha, czasem trzeba go zwyzywać dla jego dobra. Kiedyś się zakochasz i zrozumiesz. — Zapewnił, czochrając go po włosach. Ten złapał jego rękę i poprawił swoje włosy.

Amaru był całkiem specyficznym dzieckiem. Już teraz bardzo przejmował się wyglądem. Tym w co jest ubrany i czy jego włosy są dobrze ułożone. W przeciwieństwie do większości dzieci lubił ubierać bardziej eleganckie ubrania. Chociaż na co dzień go tak nie ubieraliśmy. Bo jednak był dzieckiem i w dresach było mu wygodniej biegać i się bawić. Jeszcze przyjdzie jego czas na strojenie się w garnitury.

— Oby nigdy. Miłość jest głupie i robi się dla niej głupie rzeczy. — Zauważył, poprawiając się na stołku. Mój pierworodny był bardzo mądrym dzieckiem. Często zaskakiwał mnie swoimi wnioskami i sposobem rozumienia świata. Zdecydowanie miał to po mamie.

— Oj bardzo głupie. — Potwierdził szatyn, całując mnie lekko w usta. — Ja z miłości znoszę jego. A to jest dopiero szaleństwo.

— Też cię kocham. Prawie tak jak ty kochasz spać na kanapie. — Rzuciłem, posyłając mu cwaniacko uśmiech.

— Czy to groźba? — Dopytał, unosząc jedną brew.

— Tak. To zdecydowanie groźba. — Potwierdziłem, na co ten prychnął odwracając się do mnie plecami. Ponownie skupił uwagę na starszym synu uznając naszą konwersację za zakończoną.

— Nie mów tak więcej do kolegów. Lub przynajmniej rób to tak, żeby nauczycielka nie słyszała. — Polecił, na co Amaru pokiwał głową na znak zgody.

— No ty i te twoje metody wychowawcze. — Mruknąłem rozbawiony. Kochałem Filipa między innymi za to, jak fantastycznym ojcem był dla naszych dzieci. Dbał o nie i poświęcał im niemal każdą wolną chwilę. I naprawdę się starał. Chociaż jego metody wychowawcze nie zawsze były jak to ująć... Wzorowe.

— To ty wytłumacz mu lepiej mój mądralo. — Zachęcił, przenosząc na mnie spojrzenie. To samo zrobił Amaru, a ja westchnąłem cicho.

— Nic już nie mówię. — Zapewniłem, na co ten uśmiechnął się zwycięsko. Bycie rodzicem było po prostu trudne. Dzieci mówiły nieco innym językiem i rozumiały świat inaczej niż my dorośli. Dlatego nie zawsze wszystko można było im wytłumacz, tak jakbyśmy tego chcieli.

— Mogę iść obejrzeć bajkę? — Spytał chłopiec, posyłając nam błagalne spojrzenie.

— Tak, ale nie ma siedzenia do późna. — Oświadczyłem a młody na nic nie czekając, pobiegł do salonu.

— Może podrzucimy dzieciaki mojej ulubionej teściowej i zrobimy sobie romantyczny wieczór? — Spytał mnie mąż, który położył Alexa do łóżeczka. Mały w końcu zasnął, co było prawdziwym cudem. — Tylko my dwoje. Dobre wino i film.

Ceniłem to, jak Filip się stara. Bo tego często brakowało w małżeńskie. Chęci. Niestety po ślubie związki sypały się, bo nikt już nie czuł potrzeby, by się starać. W końcu jesteśmy już małżeństwem. Nie musimy już chodzić na randki i spędzać razem czasu robiąc coś romantycznego. Oczywiście nie we wszystkich małżeństwach jednak obserwowałem to zjawisko niepokojąco często. Dlatego cieszyłem się, że u nas tak nie jest.

— Ja już wiem, jak będzie wyglądało oglądanie tego filmu. — Zapewniłem, na co ten posłał mi pytające spojrzenie. — Nic jeszcze dobrze się rozkręci, zaczniesz się do mnie dobierać i tyle było z oglądania.

— No i co ja ci poradzę, że mam takiego seksownego męża, przy którym nie umiem się opanować? — Dopytał, podchodząc do mnie. Pocałował mnie w czoło, łapiąc moje ręce.

— Czy ja narzekam? Tylko mówię, że mógłbyś od razu mówić, o co ci chodzi. — Oświadczyłem, na co ten mruknął coś pod nosem.

— Więc podrzucimy dzieci twoim rodzicom, bo mam ochotę cię przelecieć. Tak bez jakichkolwiek hamulców. — Wyszeptał mi na ucho.

— I co powieszenie prawdy zabolało? — Spytałem, na co ten zrobił krok do tyłu.

— Dobra już dobra. Idę zadzwonić do teściowej. — Oświadczył i wyszedł z kuchni. Musiał zostawić telefon w salonie i też pewnie tam się udał.

Ta historia nie zaczęła się najlepiej. Rozpoczął ją wielki ból i strata. Których byłem przekonany, że nie przetrwam. A jednak mi się udało. Z małą a może raczej dużą pomocą Filipa. Którego kochałem ponad wszystko. Na nowo pokazał mi, czym jest szczęście. Dał mi wszystko, o czym mogłem marzyć i jeszcze więcej. Sprawiając, że moje życie na nowo nabrało jasnych barw. Znowu byłem zakochany. Jakbym po raz kolejny miał naście lat i przeżywał pierwsza poważną miłość, co było kompletnie niesamowitym uczuciem.

Chociaż nie sądziłem, że to jeszcze możliwe uczynił mnie szczęśliwym.

Dzięki niemu miałem swoje i żyli długo i szczęśliwie.

Koniec


No i w ten oto sposób dotarliśmy do końca tej histori
Chciałbym podziękować wszystkim za czas siedziby na czytaniu tej książki i w ogóle za to, że tutaj ze mną jesteście
Dobra nie umiem w te końca więc po prostu dziękuję i tyle

Aaaa prawie zapomniałam. Wszystkiego najlepszego z okazji nowego roku i oby 2022 był lepszy od tego

WampirOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz