14.

4.1K 197 62
                                    

– Wiesz, co?! Pierdol się, Alexandro Brown!

Dziewczyna zdębiała. Wbiłam w nią pełen wściekłości wzrok, po czym odwróciłam się do niej plecami z zamiarem wyjścia z pomieszczenia. Pisnęłam w momencie, gdy stanowczym ruchem chwyciła mnie za rękę i szarpnęła mnie. Popchnęła mnie na ścianę i tym razem to ona wbiła we mnie pełne żaru spojrzenie.

– Ty się pierdol, Rosalie Davidson – wymruczała. – Ze mną.. Teraz..

Zrobiło mi się gorąco. Alex zaczęła całować moją szyję. Jęknęłam cicho w momencie, gdy delikatnie nadgryzła płatek mojego ucha.

– Czyżby czuły punkt? – szepnęła. – Dobrze wiedzieć. Zapamiętam, kotku..

Jęknęłam głośniej w momencie, gdy dziewczyna zassała się na mojej szyi. Dotarła do mnie racjonalność i momentalnie ją odepchnęłam.

– Co ty wyprawiasz?!

– To po to, by wszyscy widzieli, że jesteś moja.

W jej oczach widziałam żar, ogień i nie wiem co jeszcze. Kompletne piekło. A jej zawadiacki uśmiech komponował się idealnie z tym żarem.

– Tak, najlepiej żeby twój ojciec zobaczył!

– Kurwa.. Faktycznie.

Alex odsunęła się ode mnie pochłonięta myślami, a ja zaczęłam kamuflować malinkę makijażem.

– Poczekaj, pomogę ci.

Wyjęła mi z dłoni podkład i w skupieniu zaczęła go wklepywać w miejsce, w którym znajdował się ślad dokonanej przez nią zbrodni.

– Teraz trochę pudru..

Patrzyłam w jej skupione oczy, obserwowałam jej twarz, jej wargi, nos, policzki, jednak zawsze mój wzrok wracał do jej oczu. Dziewczyna podniosła wzrok i na moment nasze oczy się spotkały. Dostałam zawału w momencie, gdy kąciki jej ust wygięły się ku górze tworząc delikatny, uroczy uśmiech. Alex momentalnie pocałowała mnie w policzek, a potem w kącik ust zostawiając tam swoje usta na trochę dłużej.

– Nie potrafię przestać myśleć o twoich ustach i o tym żeby je całować. Dlaczego? – szepnęła patrząc mi głęboko w oczy.

– Może się zakochałaś. – Uśmiechnęłam się.

– Nie, nie. To nie tak. Na pewno nie.. – Spuściła wzrok.

– Tak już masz, że ciągle masz ochotę podrywać dziewczyny.

– A ty znowu o tym.. – Przewróciła oczami wzdychając. – Nikogo nie podrywam. Wyszłam z wprawy. – Zaśmiała się i wzruszyła ramionami.

– Chodź.. – szepnęła mi do ucha obejmując mnie w talii i wyszłyśmy z pomieszczenia. – A co ty na to, bym przedstawiła cię ojcu jako swoją kobietę? – Uśmiechnęła się szeroko, a ja się speszyłam.

– Oszalałaś?! – Spojrzałam na nią jak na wariatkę. – Nie jestem żadna twoja!

– Tak dla żartów.

– Super żart, naprawdę.

– Jesteś moja, Rose – powiedziała twardo. – Bo trzymam cię w garści.

– To ja ciebie trzymam w garści. – Roześmiałam się.

W końcu zeszłyśmy po długich, krętych schodach i doszłyśmy do jadalni. Przez chwilę odebrało mi mowę. Stół był ogromny i przepełniony różnego rodzaju jedzeniem. Były różne owoce ułożone jedno po drugim, tworzące razem jakieś kolorowe dzieło sztuki, naleśniki, soki, wino.. W pomieszczeniu unosił się słodko gorzki zapach kawy. Naprzeciwko nas, po drugiej stronie stołu siedział postawny mężczyzna ubrany w flanelową koszulę z fioletowym krawatem. Miał włosy zaczesane do tyłu i charakterystyczny dla Alex ten sam błysk w oku. Mężczyzna zlustrował mnie wzrokiem i chyba uśmiechnął się kpiąco.

Pani Mecenas [ZAKOŃCZONE ☑️]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz