37.

1.7K 132 63
                                    

Dzień przyjazdu do Stanów tak właściwie nic nie zmienił, ale zmienił wystarczająco. Nie udało mi się do końca odbić Alex, ale udało mi się ją odbić z sideł diabła, a to już ogromny sukces. Pogodziłam się z tym, że Alex przepadła niczym kropla w morzu i już nigdy jej nie ujrzę.

Dobra.. Nie pogodziłam się do końca, bo niemalże każdego dnia oglądałam nasze wspólne zdjęcia myślami biegnąc do pięknej przeszłości.

I tak mijał czas, aż w pewnym momencie przestałam się nad sobą użalać. Postanowiłam przelać swoje emocje na pracę i opłaciło mi się to, ponieważ zostałam dobrym prawnikiem. A o Alex wiedziałam tylko tyle, że ślubu jednak nie wzięła.

Sporo się zmieniło. Nie było już Alex, ale został Jacob. On był zawsze. Do tego w moim życiu dużą rolę zaczęła odgrywać Rebecca, która stała się dla mnie oddaną przyjaciółką. Rebecca niestety nie była skłonna mówić mi nic o Alex i całkowicie to rozumiałam, choć miałam o to do niej żal. Powiedziała mi tylko tyle, że Alex w ostateczności nie wzięła ślubu z jej bratem i ta informacja tak właściwie wystarczyła mi, bym odetchnęła z ulgą.

- I jak rozprawa? Udała się? - spytała brązowowłosa kobieta.

Uśmiechnęłam się dumnie, na co ona zareagowała równie dużym uśmiechem.

- Wymiatasz jako prokurator!

- To prawda. - Przyznałam. - Choć co do tej sprawy miałam wątpliwości.

- Zawsze je masz, taka już jesteś.

Rebecca spojrzała mi głęboko w oczy, po czym odgarnęła kosmyk moich włosów z twarzy.

- Co dziś robimy?

- Jedziemy do domu i do łóżka.

- Tak od razu?!

Dziewczyna udała zdziwioną, na co się roześmiałam.

- Zmęczona jestem, okej?!

- Jasne, jasne. Widzę, że dziś nawet nie muszę się wysilać, by zaciągnąć cię do łóżka. Czyżby to był mój szczęśliwy dzień?

- Nigdy ci się to nie uda, spadaj!

- Kiedyś cię zdobędę, zobaczysz. - Objęła mnie wokół talii przyciągając mnie do siebie.

- Jasne, jasne. Marzyć każdy może. Nawet przestępcy o czymś marzą, wiesz? Głównie o jak najłagodniejszym wyroku, ale jednak. To dobrze, że marzysz. Marz więc dalej, ja ci nie zabraniam, a wręcz przeciwnie.

- Przestań żyć pracą, kotku.

- Kotku? - Zdziwiłam się.

Poczułam ukłucie w sercu na samo wspomnienie z przeszłości. Już tak kiedyś ktoś do mnie mówił..

Dziewczyna wyrwała mnie z chwilowego namysłu otwierając drzwi od samochodu. Otworzyła je jednak po stronie kierowcy.

- Ja prowadzę?

- Przecież ja nie mam prawa jazdy, już nie pamiętasz? - Roześmiała się.

- Dlaczego po prostu go nie zdasz?!

- Bo lubię jak to ty jesteś kierowcą. Jesteś bardziej pociągająca na kółkiem.

Dziewczyna uśmiechnęła się niewinnie, a ja bardzo mocno zgromiłam ją wzrokiem, jednak ta nic sobie z tego nie robiła, ponieważ nadal uśmiechała się od ucha do ucha.

- Nawet nie zaczynaj!

Zasiadłam za kierownicą, a Rebecca usiadła obok.

- Jak nie możesz zapanować nad emocjami, też jesteś seksowna.

Pani Mecenas [ZAKOŃCZONE ☑️]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz