8.Odwiedziny

956 31 24
                                    

Pov. Novia

- Celin masz cudowny pokój. - zachwycam się wyglądem sypialni mojej koleżanki. Utrzymany jest w miętowo szarych kolorach. Na przeciwko drzwi stoi białe biurko z szarym krzesłem. Zaraz obok niego biała kanapa z szarymi poduszkami, na której dziewczyna najpewniej śpi. Nad biurkiem wiszą małe półki, na których znajdują się książki, a po drugiej stronie pokoju umiejscowione są szafa i komoda na ubrania. Oprócz tego na ścianie wiszą różne obrazki, które wyglądają na namalowane własnoręcznie. Oko przykuwa też rozległe okno otoczone z dwóch stron miętowymi zasłonami. Typowy nastoletni pokój, ale ma w sobie urok.

- Dzięki Novia. Rozgość się, a ja zaraz znajdę jakieś ubranie. - mówi różowowłosa, a następnie otwiera szafę i szuka w niej ubrań. Ja w tym czasie dokładniej oglądam rzeczy stojace na półkach i przypatruje się obrazom. Jeden z nich przedstawia szarego królika, drugi rudego lisa, a trzeci kolorowy krajobraz górski.

- Piękne obrazki. - mówię na głos. - To ty je namalowałaś?

- Tak. Naprawdę ci się podobają? - pyta zdumiona Cel.

- Są cudowne. Nie wiedziałam, że jesteś artystką.

- Mi się one nie bardzo podobają, ale tata i mama stwierdzili, że są cudowne i wywiesili w kilku miejscach w domu.

- Musisz i dla mnie coś narysować.

- Chętnie. Lubię malować w wolnym czasie. To takie odstresowujące. Powinnaś i ty spróbować. - mówi Celin, a ja cicho się śmieje.

- Dobry żart. Ja i rysowanie to jak pies i kot.

- Ale psy i koty czasem się lubią. - odpowiada dziewczyna.

- Nie w tym wypadku. Tutaj mały kociak spotyka się z wielkim rottweilerem. - dziewczyna na moje słowa wybucha śmiechem, a następnie do mnie podchodzi.

- W takim razie proszę kociaku. - Celin podaje mi do ręki ubranie. - skręć w prawo i kieruj się cały czas prosto, a znajdziesz łazienkę. Kiwam głową na znak, że zrozumiałam i wychodzę z pokoju. Miałam skręcić w lewo i iść prosto, więc zgodnie ze wskazówkami Celin dochodzę do drewnianych drzwi. Jednak, gdy naciskam klamkę pokazuje mi się nie łazienka, a sypialnia. No tak, przecież miałam skręcić w prawo, nie w lewo. Już mam wychodzić z sypialni, ale ciekawość zwycięża i wchodzę głębiej. Ściany pokoju pomalowane są na czarno, podłoga zaś jest z drewna. Niedaleko wejścia stoi duże łóżko, a na prawo od łóżka czarne szafy na ubrania. Pomieszczenie rozświetla sporych rozmiarów okno, pod którym znajduje się biurko. Podchodzę do biurka i zauważam na nim najróżniejsze sprawdziany, kartkówki i jakieś kartki. O nie, tylko ja mam takie szczęście. Ten dom ma przynajmniej kilka pomieszczeń, a ja weszłam do sypialni profesora, który mnie nienawidzi. Już się mam zbierać, ale nagle pośród tony papierów zauważam coś jeszcze. Coś bardzo dziwnego.

- Dokumenty adopcyjne. - czytam po cichu i otwieram szeroko oczy ze zdziwienia. - Nic z tego nie rozumiem. - mówię po cichu.

- I nie zrozumiesz. - nagle zza pleców słyszę głęboki męski głos. - Co robisz w moim domu, w mojej sypialni i na dodatek grzebiesz w moich dokumentach? - odwracam się w stronę drzwi i zauważam wkurwiony wzrok Makeli.

- Ja po prostu pomyliłam pokoje. Miałam iść do łazienki i pomyliłam się. - tłumaczę na szybko, mając nadzieję, że brat Celin będzie wyrozumiały. Tak, nadzieja matką głupich.

- I myślisz, że ci uwierzę dziewczyno? Jeśli pomyliłaś pomieszczenia to czemu weszłaś dalej? - pyta i powoli do mnie podchodzi niczym wściekły drapieżnik.

- Weszłam tutaj tylko z czystej ciekawości, naprawdę. Proszę mi wybaczyć profesorze. - cofam się, aż natrafiam plecami na ścianę, a profesor opiera się rękami pomiędzy moją głową.

- Jeśli nie masz nic więcej do powiedzenia to wyjdź. - już mam się odezwać, ale znów odzywa się głos. Tym razem dziecięcy, a dokładniej głos małej dziewczynki.

- Braciszku, to twoja dziewczyna? - odwracam wzrok w stronę dobiegającego głosu i zauważam małą, może pięcio, sześcioletnią brunetkę o pięknych piwnych oczach. To pewnie młodsza siostra Celin, jak dobrze pamiętam Mia.

- Mia nie, to nie moja dziewczyna. To tylko przyjaciółka Celin. - wychodzę z klatki zrobione przez profesora i podchodzę do dziewczynki.

- Witaj Mia. Jestem Novia. Miło cię poznać. - wyciągam rękę, a dziewczynka szybko podaje mi swoją.

- Ale ty jesteś ładna. - zachwyca się siostra Celin i dotyka mnie po włosach. - A najładniejsze są twoje loki, ja też takie chce. - śmieję się na słowa dziewczynki i głaszczę ją po głowie.

- Ty też jesteś śliczna i masz piękne oczka.

- Powinnaś być dziewczyną Crisa. On zasługuje na taką ładną dziewczynę jak ty. - na jej słowa lekko się rumienię i odwracam w stronę mężczyzny, który patrzy na mnie i swoją siostrę nieodgadnionym wzrokiem.

- Mia, idź się pobawić do siebie. - mówi po chwili milczenia.

- Ale ja chcę się pobawić z Novią. - grymasi dziewczynka i zakłada rękę na rękę.

- Mia, obiecuję, że się z tobą później pobawię, ale teraz idź do siebie. - młodsza siostra na moje słowa radośnie kiwa głową i biegiem wychodzi z pokoju.

- Jeszcze raz przepraszam profesorze. - mówię zakłopotana.

- Po prostu idź Novia. - odpowiada z dziwnym spokojem, a ja patrzę na niego ze zdziwieniem i po dłuższej chwili wychodzę. Tym razem idę prosto przed siebie i wchodzę do właściwego pomieszczenia. Przebieram się w to co dała mi Celin, czyli czerwony, puchaty, sweter, czarne długie dżinsy i czerwone trampki. Swoje przemoknięte ubrania wieszam na grzejniku i z powrotem ruszam do pokoju Celin.

- No nareszcie, co tak długo robiłaś? - pyta Celin, gdy zauważam jak wchodzę do jej pokoju.

- W większym skrócie trochę się zgubiłam, zamiast do łazienki weszłam do pokoju twojego brata, on mnie tam przyłapał i jak zwykle na mnie nawarczał, potem jeszcze do pokoju weszłam twoja siostra, wzięła mnie za dziewczynę profesora i namówiła na zabawę.

- Ach Novia. Zostawić cię dziewczyno na kilka minut samą. - śmieje się dziewczyna, a ja przewracam oczami. - Nie przewracaj oczami, tylko chodź na obiad. Na pewno już wszystko gotowe. - Celin ciągnie mnie za rękę w stronę kuchni. Jednak z mojej głowy nie chce wyjść jedna myśl. Dokumenty adopcyjne. Czy to znaczy, że któreś z dzieci państwa Makeli jest adoptowane? A jeśli tak to czemu te dokumenty leżały na biurku profesora?

Witajcie, postanowiłam zmienić trochę dni publikowania na kilka razy w tygodniu, bo uważam, że raz to zdecydowanie za mało. Obecnie skończyłam rozdział 29 i zostało mi mniej jak połowa, więc myślę, że spokojnie się wyrobimy. Mam nadzieję, że się cieszycie.

A tak swoją drogą jak myślicie, które z trójki rodzeństwa jest adoptowane?

PorzeczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz