Pov. Novia
Dwa tygodnie później
- Jedziemy na wycieczkę, bierzemy misia w teczkę. - śpiewam razem z Celin i obie śmiejemy się z naszej głupoty. Tak, to dzisiaj jest dzień wyjazdu na obóz leśny. Coś czuję, że to będzie niezapomniana przygoda, szczególnie, że z Celin znów jesteśmy najlepszymi kumpelkami. Jedziemy w autokarze już dobre dwie godziny i chyba niedługo będziemy dojeżdżać do celu. Oczywiście niedaleko nas, obok kierowcy, siedzi Cristian, który od naszego spotkania w sklepie nie wysyła mi kwiatów, a... czekoladki. Przez niego przytyję z dziesięć kilo, ale naprawdę nie narzekam, bo wybiera moje ulubione.
- Ale będzie zabawa. - mówi radośnie Celin, a ja jej przytakuję.
- Kiedyś w Oslo byłam na czymś takim. Tylko z tatą.
- I jak było? - pyta ciekawa.
- Oprócz spotkania bliskiego stopnia z wielką stopą naprawdę fajnie. - mówię spokojnie, ale w duchu już się śmieję.
- Cooo?! - krzyczy przestarszona dziewczyna, a ja cicho się z niej naśmiewam. - Wielka stopa?
- A tak. Była późna noc. Koło trzeciej w nocy. Obudził mnie straszny ryk.
- O boże. Nie mów mi takich rzeczy. - wzdryga się przestarszona, ale postanawiam kontynuować.
- Na dworze zauważyłam cień, a trzeba dodać, że tata spał w oddzielnym namiocie.
- Co w takim razie zrobiłaś?
- To coś na dworze nie przestawało chodzić i hałasować, więc odważnie postanowiłam wyjść z namiotu.
- I co się wtedy stało? Wielka stopa zaciągneła cię do swojej kryjówki i umarłaś? - pyta naprawdę przestraszona.
- Tak siostrzyczko. A teraz siedzi przed tobą duch. - nagle z tyłu odzywa się głos Cristiana.
- Podsłuchiwałeś profesorze? - pytam lekko zezłoszczona. Czemu on zawsze musi wszystko usłyszeć?
- Trudno cię nie słyszeć Novia. - odpowiada kpiąco, a ja przewracam oczami.
- Nie przeszkadzaj Cristian. - Celin strofuje swojego brata, a następnie wraca wzrokiem do mnie. - Opowiadaj dalej Nov.
- No więc wyszłam z namiotu, a potwór stał odwrócony do mnie tyłem na dwóch łapach. Był ogromny i bardzo kudlaty.
- O jezu, okropne.
- Zaczęłam się skradać po cichu do namiotu taty. Gdy byłam już prawie na miejscu nie zauważyłam patyka i niestety na niego nadepnęłam.
- Bestia cię usłyszała?
- Tak i w sekundę odwróciła się.
- I co dalej, co dalej? Jakim cudem nadal żyjesz?
- Cóż, potwór po prostu uciekł.
- Ale jak to? - dziwi się dziewczyna - Przecież potwory takie jak on porywają i zabijają ludzi.
- Potwory może i tak, ale nie niedźwiedzie.
- Ale co ma związek z wielką stopą niedźwiedź?
- To nie była wielka stopa Cel, tylko zwykły niedźwiedź. - odpowiadam, a nastolatka wybucha śmiechem. - To wcale nie jest śmieszne. Najadłam się wtedy strachu.
- Oby tam gdzie jedziemy nie było wielkiej stopy. - Celin dalej się ze mnie nabija, a po chwili dołączam do niej.
- Nie martwcie się. Nie ma tam ani wielkich stóp, ani potworów z loch ness, ani chupacabry, ani tym bardziej niedźwiedzi. - odwracam głowę i zauważam profesora, który także uśmiecha się szeroko.
- Cristian nadal tu jesteś? - pyta się Celin.
- No cóż. Historia Novi była dosyć ciekawa. - uśmiecha się do mnie i mruga, a ja nieśmiało odwzajemniam uśmiech. Nadal jestem ma niego rozgniewana, ale tymi czekoladkami mnie trochę udobruchał. Co mogę poradzić na to, że słodkości to moja słaba strona. - Lepiej skończcie te swoje historyjki dziewczyny, bo dojeżdżamy do celu. - mówi i wraca na swoje miejsce, a po kilku minutach na jednej z leśnych dróg zatrzymuje się także autobus. Cała, pięćdziesięciosobowa grupa bierze swoje plecaki, następnie kierujemy się za Cristianem i innymi nauczycielami. Po dłuższej chwili docieramy na zieloną polanę w głębi lasu.
- Dobrze. Jesteśmy na miejscu. Tutaj będziemy przez następne siedem dni. Na początku dobierzcie się w pary i rozłóżcie swoje namioty. - mówi Cristian i następnie idzie do profesora Hoodiego, z którym dzieli namiot.
- Jesteśmy w jednej drużynie, co nie? - pyta Celin.
- No raczej. - odpowiadam, a na twarzy dziewczyny pojawia się uśmiech. - Lepiej bierzemy się za rozkładanie namiotu. - wyciągamy namiot z opakowania i według instrukcji walczymy z ustawianiem namiotu.
- To chyba tu. - pokazuje Celin na jakąś randomową dziurę i wkłada w nią kij. Następnie puszcza i ku mojemu zdziwieniu namiot nie leci w dół, tylko się trzyma. - Udało się! - krzyczy szczęśliwa dziewczyna, ale zaraz uśmiech znika z jej twarzy, bo namiot (albo raczej namiotopodbne coś) znowu spada na ziemię. - Lepiej idź po kogoś do pomocy.
- Na przykład do kogo? - pytam się i rozglądam dookoła.
- Myślę, że Edgar i Liam chętnie ci pomogą. - mówi Celin i macha do dwójki przeuroczych chłopaków, z którymi od czasu do czasu siedzimy na stołówce. Ci na znak Celin szybko do nas przychodzą.
- Pomoc wam dziewczyny? - pyta się Edgar i już ma zamiar wziąć ode mnie z ręki jeden ze stelażu, ale niespodziewanie przerywa mu Cristian.
- Liam, Edgar nie macie co robić? - pyta zirytowany, a ja spoglądam na niego zdziwiona. Przecież nic takiego się nie stało.
- Właśnie mieliśmy pomóc Novi i Celin. - odpowiada Liam.
- Jeśli będzie trzeba to ja im pomogę, a wy wracajcie do swojej działki. - mówi profesor i na jego słowa chłopcy wracają do siebie. - Następnym razem jak będziecie potrzebowały pomocy to przyjedziecie do mnie i przestańcie podrywać obych ludzi.
- Wcale nie są obcy i wcale ich nie podrywamy. - odpowiadam zirytowana i gdyby wzrok mógł zabijać to już bym leżała martwa.
- A co gdyby coś ci zrobili Porzeczko. Nie zawsze jestem obok. - odpowiada i dotyka mnie po ramieniu.
- Nie dotykaj mnie. - syczę i się odsuwam, ale widząc jego skrzywdzony wyraz twarzy czuje się źle z tym, że tak go potraktowałam.
- Pomogę wam. - mówi smutniej i zabiera się do pracy, a po kilku minutach nasz namiot stoi cały i zdrowy.
- Dzięki bracie. - odpowiada Celin, ale ten nic nie odpowiada, spogląda na mnie i odchodzi.
- O co mu chodziło? - pytam dziewczyny, gdy Cris jest już wystarczająco daleko.
- Nie mam pojęcia, ale nie zwracaj uwagi. Zawsze ma te swoje humorki. - odpowiada i wchodzi do namiotu, a następnie to samo robię ja. Obóz dzień pierwszy uważam za udany. Przynajmniej nie spotkałam wielkiej stopy.
Hej, hej kochani👋
Dawno nie wstawiałam nowego rozdziału i oto jest. Trochę humorystyczny i z zazdrośnikiem Crisem. Mam nadzieję, że się podoba.
Jak już wcześniej mówiłam, na obozie będzie się działo. I myślę, że w pozytywnym sensie. Ja już nie mogę się doczekać.
Do zobaczenia💘
CZYTASZ
Porzeczka
RomanceNovia Lysberg na pierwszy rzut oka mogłaby się wydawać zwykłą, cichą nastolatką. Jednak z pewnością nie myślą tak o niej niektórzy mieszkańcy Oslo - jej rodzinnej miejscowości. Wskutek dramatycznego przeżycia, rodzina Lysberg przeprowadza się do Tro...