37.Niebezpieczeństwo czeka wszędzie

691 29 13
                                    

Pov. Novia

Minął dokładnie tydzień od naszej małej kłótni z Crisem. No dobra, może nie była taka mała i nieźle się wkurzyłam, ale przynajmniej potem zjedliśmy kebaba, który swoją drogą był pyszny. Jak to mówią, nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Wspólnie postanowiliśmy jednak, że jak na razie mamy dość wyjazdów i pod pretekstem poprawy oceny na koniec roku umówiliśmy się w domu u Crisa. Oboje będzie mogli spędzić czas, a nasze rodziny nic nie będą podejrzewać. Plan idealny. Maluję właśnie rzęsy przed lustrem, gdy słyszę dźwięk przychodzącej wiadomości. Kończę makijaż i spogladam na wiadomość. Okazuje sie, ze jest od Celin.

Celin: Właśnie słyszałam, że dziś do nas przychodzisz. Czemu nie powiedziałaś wcześniej?

Ja: Właściwie to przychodzę w interesach. Na korki do twojego brata.

Celin: Okej, niech ci będzie, to tylko korki.

Ja: Co to znaczy Cel?

Celin: Nie, nic, nic. Spotkamy się na waszych "korepetycjach".

Cholera, czyżby Celin zaczynała się wszystkiego domyślać? Ta dziewczyna ma niezły rozum. Przez prawie rok zdążyłam się tego nauczyć. Wiem jednak, że jeśli nawet się domyśla, to nikomu nic nie powie. To lojalna siostra i przyjaciółka. Nigdy by nie chciała nas wsypać. Kończę szykowanie się, wychodzę z domu i po kilku minutach już jestem pod domem Makelów. Pukam kilka razy i po chwili drzwi otwiera mi uśmiechnięty Cris.

- Wskakuj kochanie. - mówi do mnie i przyciąga do siebie. Przy okazji próbując skraść całusa. Nie pozwalam mu jednak na to, mając na względzie to, że w każdym momencie może zejść któryś z członków rodziny. - Hej, nie widzieliśmy się od wczoraj, chyba należy mi się buziak. - odpowiada nachmurzony brunet.

- Twoja rodzina jest w domu. - przypominam mu, a on przewraca oczami. - Jeszcze tylko dwa tygodnie. - rozglądam się dookoła, a gdy nie zauważam nikogo wokół, staję na palcach i daje mu szybkiego całusa w policzek.

- I od razu dzien staje sie lepszy. - odpowiada Cristian, a ja chichoczę. - A tak swoją drogą to w domu są tylko moje siostry, rodzice wybrali się w odzwiedziny do siostry ojca.

- Wy nie chcieliście jechać? - pytam zdziwona, gdy już usadawiam się wygodnie na sofie w salonie.

- Nie, ciotka to stara plotkara i na dodatek usilnie próbuje zmusić mnie do ślubu. Uważa że skoro jestem przed trzydziestką to powinienem się ustatkować i założyć rodzinę. Brednie. - mówi, a mi rzednie mina. Myślałam, że uważa nasz związek za całkiem przyszłościowy. Chciałabym kiedyś założyć rodzinę, ale skoro on nie chce... - To znaczy nie chciałbym założyć ją z dziewczynami, które podsuwa mi ciotka. - dodaje zapewne widząc moje zmieszanie. - Ale tobie kiedyś wcisnę obrączkę na palec.

- Umawiamy się od niedawna, a ty już masz takie plany? - pytam zdziwona i jednoczenie, co dziwne, podekscytowana.

- A gdzie indziej znajdę dziewczynę, która obleje mnie sokiem? I taką, która umie mnie rozśmieszyć? I oczywiście taką, która docenia moje umiejętności kucharskie? - mówi i przysuwa się do mnie, obejmując jednym ramieniem.

- Och nie schlebiaj sobie. Naprawdę dobre gotujesz. - odpowiadam i troszkę odsuwam się od mężczyzny. - Może i twoich rodziców w domu nie ma, ale są twoje siostry. Jestem pewna, że gdy Mia coś zauważy to od razu powie wszystkim. Takie są dzieci.

- Dobra, niech ci będzie. Wytrzymam jeszcze te dwa tygodnie. - mówi i przestaje mnie obejmować. - Co w takim razie zamierzamy porobić?

- Co powiesz żebyśmy w coś zagrali?

PorzeczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz