14.Nowe postanowienie

970 35 14
                                    

Pov. Novia

- Novia, gdzie jesteś?! Zaraz się spóźnisz! - krzyczy do mnie przez telefon Celin, która już z dobre piętnaście minut jest w liceum. Podczas gdy ja w pośpiechu zamykam drzwi. Zaspałam. Jebany budzik nie zadzwonił, a ja wstałam dziesięć minut temu. Czy wiecie jak to jest wyszykować się w dziesięć minut? Wyglądam jak gówno. Jakaś stara, zaciągnięta bluzka i spodnie z plamą, bo tylko te miałam ma wyciągnięcie ręki. Do tego włosy odatające w każdą stronę. Na dodatek na pierwszej lekcji mamy sprawdzian z biologii.

- Celin wiem. Budzik mi nie zadzwonił.

- Gdzie jesteś? - pyta.

- Zamykam drzwi. - odpowiadam,wkładam klucze do plecaka i ruszam biegiem w kierunku szkoły.

- Co? Przecież za kilka minut sprawdzian, a ty masz do szkoły jakieś dwadzieścia minut! Cristian cię zamorduje, nawet pomimo tego, że jest tobą zauroczony.

- Celin! - tym razem to ja upominam przyjaciółkę. Cały wczorajszy dzień przegadałyśmy o piątkowej imprezie i moim tańcu z profesorem.

- Biegnij szybciej. - mówi i się rozłącza, a ja staram się jeszcze szybciej biec. Niestety do liceum trafiam piętnaście minut po rozpoczęciu lekcji. Szybko się przebieram, pukam i wchodzę cała zdyszana do klasy.

- Przepraszam za spóźnienie. - mówię, a raczej próbuje i podchodzę do profesora po sprawdzian, ale ten tylko zabiera mi kartkę z rąk.

- Możesz powiedzieć Novia, czemu się spóźniłaś?

- Zaspałam. - tłumaczę trochę zawstydzona.

- Zapałaś. A więc skoro nie mogłaś wcześniej wstać to nie napiszesz sprawdzianu. - odpowiada i wraca do pisania jakiś dokumentów. Patrzę na niego zdziwiona myśląc, że to żart, ale on nadal zajmuje się czymś innym.

- Słucham?! - chyba pierwszy raz od dawna się uniosłam. - Przecież to moje prawo. Poproszę sprawdzian! - zauważam, że mój głośny ton przyciągnął uwagę uczniów, którzy z zaciekawieniem patrzą na rozwój akcji.

- Twoim obowiązkiem jest punktualne przechodzenie na lekcje, a już na pewno nie masz prawa podnosić na mnie głosu.

- Ale to niesprawiedliwe! Spóźniłam się tylko piętnaście minut! - w tym momencie zaczęłam krzyczeć. Wiem, że Makela mnie nienawidzi, ale to nie znaczy, że ma mnie traktować jak gówno.

- O nie panienko tak nie będziemy rozmawiać. Wyjdź z klasy. - mówi profesor i wstaje z krzesła.

- Nie. - stwierdzam i okrążam nauczyciela żeby wziąć sprawdzian.

- Nie?! Co Ty sobie wyobrażasz! W tej chwili do wychowawczyni.

- Nie rozkazuj mi. - mówię, a w klasie słychać tylko jedno wielkie "uuu" i gwizd. Zauważam, że na codzień brązowe oczy profesora jeszcze bardziej pociemniały ze złości, wziął mnie pod łokieć i siłą wyprowadził z klasy. Poprowadził prosto do pokoju nauczycielkiego i siłą usadził na krześle.

- Puść mnie. - syknęłam z bólu, bo jego uścisk naprawdę był mocny. Profesor od razu mnie puścił i spojrzał prosto w moje oczy.

- Czemu nakrzyłaś na mnie w klasie?

- Jeszcze się pan pyta. To pan traktuje mnie gorzej od gówna odkąd tylko przekroczyłam próg szkolny. - pierwszy raz chyba mówię szczerze co czuje. - Dlaczego pan mnie tak traktuje? Nigdy nic panu nie zrobiłam. Niechcący wtedy wylałam na pana sok - po moich policzkach powoli zaczynają lecieć łzy. - Myślałam, że po sobotnim wieczorze może się dogadamy, ale pan znowu zachowuje się jak świnia. Jest pan nawet gorszy od tych, którzy mnie zgwałcili.

PorzeczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz