Pov. Novia
- Novia, gdzie jesteś?! Zaraz się spóźnisz! - krzyczy do mnie przez telefon Celin, która już z dobre piętnaście minut jest w liceum. Podczas gdy ja w pośpiechu zamykam drzwi. Zaspałam. Jebany budzik nie zadzwonił, a ja wstałam dziesięć minut temu. Czy wiecie jak to jest wyszykować się w dziesięć minut? Wyglądam jak gówno. Jakaś stara, zaciągnięta bluzka i spodnie z plamą, bo tylko te miałam ma wyciągnięcie ręki. Do tego włosy odatające w każdą stronę. Na dodatek na pierwszej lekcji mamy sprawdzian z biologii.
- Celin wiem. Budzik mi nie zadzwonił.
- Gdzie jesteś? - pyta.
- Zamykam drzwi. - odpowiadam,wkładam klucze do plecaka i ruszam biegiem w kierunku szkoły.
- Co? Przecież za kilka minut sprawdzian, a ty masz do szkoły jakieś dwadzieścia minut! Cristian cię zamorduje, nawet pomimo tego, że jest tobą zauroczony.
- Celin! - tym razem to ja upominam przyjaciółkę. Cały wczorajszy dzień przegadałyśmy o piątkowej imprezie i moim tańcu z profesorem.
- Biegnij szybciej. - mówi i się rozłącza, a ja staram się jeszcze szybciej biec. Niestety do liceum trafiam piętnaście minut po rozpoczęciu lekcji. Szybko się przebieram, pukam i wchodzę cała zdyszana do klasy.
- Przepraszam za spóźnienie. - mówię, a raczej próbuje i podchodzę do profesora po sprawdzian, ale ten tylko zabiera mi kartkę z rąk.
- Możesz powiedzieć Novia, czemu się spóźniłaś?
- Zaspałam. - tłumaczę trochę zawstydzona.
- Zapałaś. A więc skoro nie mogłaś wcześniej wstać to nie napiszesz sprawdzianu. - odpowiada i wraca do pisania jakiś dokumentów. Patrzę na niego zdziwiona myśląc, że to żart, ale on nadal zajmuje się czymś innym.
- Słucham?! - chyba pierwszy raz od dawna się uniosłam. - Przecież to moje prawo. Poproszę sprawdzian! - zauważam, że mój głośny ton przyciągnął uwagę uczniów, którzy z zaciekawieniem patrzą na rozwój akcji.
- Twoim obowiązkiem jest punktualne przechodzenie na lekcje, a już na pewno nie masz prawa podnosić na mnie głosu.
- Ale to niesprawiedliwe! Spóźniłam się tylko piętnaście minut! - w tym momencie zaczęłam krzyczeć. Wiem, że Makela mnie nienawidzi, ale to nie znaczy, że ma mnie traktować jak gówno.
- O nie panienko tak nie będziemy rozmawiać. Wyjdź z klasy. - mówi profesor i wstaje z krzesła.
- Nie. - stwierdzam i okrążam nauczyciela żeby wziąć sprawdzian.
- Nie?! Co Ty sobie wyobrażasz! W tej chwili do wychowawczyni.
- Nie rozkazuj mi. - mówię, a w klasie słychać tylko jedno wielkie "uuu" i gwizd. Zauważam, że na codzień brązowe oczy profesora jeszcze bardziej pociemniały ze złości, wziął mnie pod łokieć i siłą wyprowadził z klasy. Poprowadził prosto do pokoju nauczycielkiego i siłą usadził na krześle.
- Puść mnie. - syknęłam z bólu, bo jego uścisk naprawdę był mocny. Profesor od razu mnie puścił i spojrzał prosto w moje oczy.
- Czemu nakrzyłaś na mnie w klasie?
- Jeszcze się pan pyta. To pan traktuje mnie gorzej od gówna odkąd tylko przekroczyłam próg szkolny. - pierwszy raz chyba mówię szczerze co czuje. - Dlaczego pan mnie tak traktuje? Nigdy nic panu nie zrobiłam. Niechcący wtedy wylałam na pana sok - po moich policzkach powoli zaczynają lecieć łzy. - Myślałam, że po sobotnim wieczorze może się dogadamy, ale pan znowu zachowuje się jak świnia. Jest pan nawet gorszy od tych, którzy mnie zgwałcili.
CZYTASZ
Porzeczka
RomansaNovia Lysberg na pierwszy rzut oka mogłaby się wydawać zwykłą, cichą nastolatką. Jednak z pewnością nie myślą tak o niej niektórzy mieszkańcy Oslo - jej rodzinnej miejscowości. Wskutek dramatycznego przeżycia, rodzina Lysberg przeprowadza się do Tro...