26.Stare i młode małżenstwo

972 35 13
                                    

Pov. Novia

Czasami myślę, że naprawdę nie urodziłam się pod szczęśliwą gwiazdką. No bo jak inaczej wytłumaczyć, że chociaż jestem kilkaset kilometrów dalej od Trondheim to i tak spotkałam faceta, który kilka miesięcy temu przystwiał się do Celin? Logicznie się chyba się nie da. Razem z Cristianem biegniemy przed siebie już dobrą chwilę, a ja czuję, że zaraz wyzionę ducha. Cóż, mam słabą kondycję. Wyciszam na chwile umysł i próbuję usłyszeć jakie kolwiek kroki za nami, ale takowych nie ma.

- Cris poczekaj. Chyba go zgubiliśmy. - mówię do mężczyzny i powoli się zatrzymuję.

- Tak, masz rację, ale chyba jeszcze bardziej oddaliliśmy się od obozu.

- I co teraz zrobimy? - pytam.

- Przejdźmy się jeszcze chwilę, może znajdziemy jakąś drogę. - odpowiada, a następnie ruszamy dalej. Niestety po dobrych dwóch godzinach dalej nie znaleźliśmy nic znajomego po drodze.

- Cristian, odpocznijmy chwilę, nie mam już siły. - mówię i siadam chwilę na kamieniu. Zdecydowanie za dużo emocji jak na kilka godzin. Mężczyzna przysiada się koło mnie i równie jak ja ciężko oddycha. On też się zmęczył. Rozglądam się dookoła i nagle zauważam coś brązowego wystającego zza drzew. Mrużę oczy i próbuje zidentyfikować co to. Brązowe deski i... okno! To jakiś dom! - Cris, tam jest jakiś dom! - krzyczę radośnie.

- Gdzie? - pyta zdziwiony.

- No tam. - pokazuję palcem. - Widzisz? Może ktoś tam mieszka i pomoże nam znaleźć drogę.

- W takim razie chodźmy tam szybko. - odpowiada i bierze mnie za rękę, po czym szybko rusza w stronę domu. Gdy znajdujemy się już blisko niego mogę stwierdzić, że to naprawdę uroczy dom. Cały jest zrobiony z ciemnobrązowego drewna, jedynie dach pokryty jest zielonymi blachodachówkami. Nie jest duży, to raczej leśna chatka, ale to właśnie nadaje mu uroku. - Mam nadzieję, że jest ktoś w domu. - mówi Cristian, a następnie puka do drzwi. Po kilku chwilach te się otwierają i staje w nich postawny mężczyzna, na oko po pięćdziesiątce. Ma krótkie siwe włosy, brodę i wąsy. Ubrany jest w szarą koszulkę i granatowe ogrodniczki.

- Słucham? - pyta się miłym głosem.

- Witam pana. - zaczyna mówić Cris. - Ja i moja przyjaciółka zgubiliśmy się w lesie i błąkamy się od kilku godzin. Szukamy chwilę odpoczynku i jakiegoś picia. Mógłby pan nam pomóc?

- Nie ma problemu młodzieży, wchodźcie. - mężczyzna wpuszcza nas do środka, a następnie prowadzi nas do głębszej części domu. - Kochanie mamy gości! - krzyczy i już po chwili pojawia się kobieta, również w starszym wieku w białej sukience w czerwone groszki i fartuszku na sobie.

- No proszę, a cóż to za słodka, młoda para. Ja jestem Esteria, a to moj mąż Claudius- szczebiocze kobieta, a ja otwieram oczy ze zdziwienia.

- Para? - pytam zdziwiona.

- Nie jesteście małżeństwem? Jeśli nie jesteście to przepraszam, ale musicie wyjść. Jesteśmy rodziną, ze starymi zasadami, nie tolerujemy wolnych związków.

- Tak, właściwie to jesteśmy... - chcę wyjaśnić całą sytuację, ale Cristian mi przerywa.

- Nie daliście nam państwo skończyć. Jesteśmy małżeństwem. Ja jestem Cristian Makela, a to moja kochana żona, Novia Makela. - mówi, a mnie zatyka. Że ja i on? Małżeństwem? Dobre sobie. Dlaczego po prostu nie powiedział im prawdy?

- A to w takim razie wybaczcie starej kobiecie i powiedzcie co was tu sprowadza?

- Zgubiliśmy się w lesie i nie mogliśmy wrócić z powrotem do obozu. - zaczynam tłumaczyć.

PorzeczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz