Pov. Novia
Zazwyczaj piątek to mój ulubiony dzień tygodnia. Zapytacie dlaczego? Otóż odpowiedź jest prosta. Bo jutro już weekend. Jednak w tym tygodniu nie chciałam żeby piątek nadszedł tak szybko. Co prawda rodzice pozwolili mi zostać do końca tygodnia w domu, ale już w przyszłym tygodniu będę musiała wrócić do szkoły, a co za tym idzie spotkać się z profesorem. Nie myślmy jednak o poniedziałku i żyjmy teraźniejszością, która jest bardzo piękna. Aktualnie przychadzam się uliczkami Parku Kryształowego i rozkoszuję piękną jak na koniec listopad pogodą. Uwielbiam jesień. To moja ulubiona pora roku. I chociaż często pada deszcz, to czerwone, brązowe i żółte kolory zdecydowanie mi to rekompensują. Przysiadam chwilę na ławce i wzdycham głęboko. Tata miał rację mówiąc, że Trondheim tchnie we mnie nowe życie. Tak dokładnie się stało. Poznałam tu wielu nowych ludzi i nawet ponownie się z kimś zaprzyjaźniłam. Gdyby nie Makela wszystko byłoby w jak najlepszym porządku. Moje rozmyślania przerywa chłopak, który dosiadł się obok mnie. Jest bardzo chudy, ma farbowane blond włosy i czarne oczy, które patrzą się na mnie w taki sposób, że aż nieprzyjemny dreszcz przechodzi po moich plecach.
- Jak masz na imię ślicznotko? - pyta, a ja coraz bardziej zaczynam się bać. Próbuję wstać i odejść, ale chłopak łapie mnie za łokieć w silnym uścisku.
- Puść mnie. - mówię drżącym głosem, ale ten tylko się uśmiecha.
- Może pójdziemy do mojego domu, jest tylko kilka przecenić stąd.
- Nie, zostaw mnie. - mówię już bardziej stanowczym tonem, ale ten nic sobie z tego nie robi.
- Ostra, lubię takie. - odpowiada i zaczyna mocno mnie ciągnąć w drugą stronę, ale nagle zostaję wyrwana z jego uścisku i ląduję na czyjejś innej klacie.
- Nie słyszałeś co mówiła? - odzywa się bardzo znajomy głos. Zadzieram głową trochę wyżej i...
- Profesor? - pytam zdziwiona, ale brat Celin nie zwraca na to uwagi. Jego ciemne oczy błyszczą niebezpieczne, a całe ciało ma spięte do granic możliwości.
- Kim jesteś i czemu przeszkadzasz mi i mojej dziewczynie? - pyta się napastnik perfidnie kłamiąc.
- Jakoś nie przypominam sobie, żeby była twoją dziewczyną.
- A to niby czemu? - pyta zdziwiony chłopak.
- Bo widzisz chłoptasiu, ona jest moja. Prawda Porzeczko? - zwraca się do mnie dziwnie, a ja nie wiem co mam odpowiedzieć. Ten tylko puszcza do mnie oko.
- Tak. - odpowiadam niepewnie.
- A więc zapamiętaj sobie jedną zasadę. - mówi i ciągnie chłopaka za koszulkę. - Nigdy nie ruszaj czegoś co należy do mnie. - I w tym właśnie momencie profesor z całej siły rzuca chłopakiem na twardą kostkę, a ten jęczy z bólu. Po kilku chwilach mój napastnik wstaje i ucieka, a ja oddycham z ulgą.
- Nic ci nie jest Novia? - pyta Makela, który wygląda na bardzo zmartwionego.
- Nie i dziękuję za pamoc. - odwracam się i ruszam w stronę domu, ale chwilę później czuje uścisk na łokciu i znów ląduje na klacie profesora. Cholera, jest nieźle wyprostowany. Nawet przez kurtkę czuć te mięśnie.
- Czemu uciekasz Porzeczko? - pyta i zakłada mi niesforny kosmyk za ucho. Co mu się do diabła ciężkiego dzieje? I czemu nazywa mnie Porzeczką? - Usiądźmy na ławce, będziemy mogli w spokoju porozmawiać. Co ty na to? - już mam odmówić, ale ten chwyta mnie za rękę i prowadzi do najbliższej ławki.
- Profesorze o czym mamy rozmawiać? - pytam niepewnie. Powoli te jego bipolarne zachowania mnie przerażają. Raz jest miły, zabawny i opiekuńczy, a potem nagle staje się opryskliwy i nieprzyjemny.
- Wystarczy Cristian, ewentualnie jak chcesz to Cris. - odpowiada, a mnie już całkowicie opada kopara.
- Zamknij buzię Novia, bo ci jakiś robal wleci. - śmieje się cicho mężczyzna.
- Co się profesorowi stało? - pytam naprawdę mocno zdziwiona.
- Po pierwsze nie profesorowi, a tobie, po drogie chciałem cię przeprosić.
- Przeprosić? Mnie? Nie rozumiem, za co?
- Ty się jeszcze pytasz za co Novia? Za każde złe słowo, pogardliwe zachowanie, niesprawiedliwe oceny i cholera mógłbym tak wymieniać do zasranej śmieci. Po prostu mi wybacz.
- Czy to dlatego, że powiedziałam panu o tym co mi się stało? - pytam spuszczając głowę w dół, a mężczyzna milczy dłuższą chwilę. - Rozumiem... - odpowiadam i chcę wstać, ale ten gwałtownie łapie mnie za rękę.
- Masz rację, dzięki temu zrozumiałem swój błąd i wiem, że fatalnie zachowywałem przez te kilka miesięcy. Celin pomogła mi to sobie uświadomić.
- Powiedziała panu o wszystkim? - pytam przestarszona.
- Nie, nie bój się. Nie wiem szczegółów. Celin nigdy by mi o tym nie powiedziała bez twojej zgody. - mówi, a ja kiwam głową. - To co Porzeczko, wybaczysz mi?
- Dobrze profesorze. - odpowiadam lekko się uśmiechając.
- Nie uwierzę ci dopóki nie nazwiesz mnie po imieniu.
- Ale to nie wypada. - mówię zawstydzona.
- Ależ oczywiście, że nie wypada. - na jego słowa z zupełnie niezrozumiałego dla mnie powodu, robi mi się naprawdę przykro. - Nie wypada w Liceum, ale gdy jesteś u mnie w domu lub gdy spotykamy się gdzie indziej spokojnie możesz do mnie tak mówić. To co Novia, wybaczasz mi?
- Tak, Crisitian. - odpowiadam lekko się rumieniąc, a uśmiech mężczyzny robi się jeszcze większy.
- Cudownie, a więc w ramach przeprosin zapraszam cię wieczorem do włoskiej restauracji obok.
- Cristian, nie wiem czy to dobry pomysł.
- Ale dlaczego? - pyta zdziwiony.
- A gdy któryś z nauczycieli albo uczniów nas zauważy. Wtedy powiedzą, że romansuję z nauczycielem.
- Nie bój się Novia, ta restauracja jest poza Trondheim. Nikt nas nie zauważy.
- A moi rodzice?
- Ja się tym zajmę, nie martw się, to jak?
- Nie jestem do końca przekonana. - mówię sceptycznie.
- Proszę cię Novia, jesteś przyjaciółką mojej siostry, moja rodzina cię lubi, chce polepszyć z tobą relację, dlatego nie utrudniaj mi tego.
- Dobrze, niech będzie. - odpowiadam po chwili namysłu.
- Cudownie, a więc bądź gotowa, jutro koło osiemnastej. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że dziś na ciebie wpadłem.
- Ja tak samo. - odpowiadam nieśmiało.
- Może odprowadzić cię?
- Dziękuję, poradzę sobie sama.
- Niech będzie, ale... - nagle Cristian wyciąga swój telefon, wstukuje w nim jakiś numer i po chwili rozbrzmiewa dzwonek w moim telefonie. - To ja. Gdyby coś się stało, nieważne czy teraz czy kiedy indziej, pisz śmiało. Nawet gdyby ci się nudziło..
- Dobrze. - odpowiadam krótko.
- A więc do jutra.
- Do zobaczenia Cris. - odpowiadam i kieruję się w przeciwnym kierunku. Nie wiem co tu się przed momentem stało, ale było to bardzo dziwne. Czy możliwe, że profesor aż tak bardzo zmienił się w kilka dni? Czy dobrze zrobiłam godząc się na jutrzejszy wyjazd? I czy nie jest to przypadkiem jakiś podstęp?
Hej!
Jak tam mija wam życie? Kto cieszy się z długiego weekendu? Bo ja bardzo😁
Wiem, że obiecałam wstawienie rozdziału wczoraj, ale nie miałam czasu go poprawić. Wybaczcie, mój błąd.
Kolejny rozdział już niedługo. Do zobaczenia.
CZYTASZ
Porzeczka
RomanceNovia Lysberg na pierwszy rzut oka mogłaby się wydawać zwykłą, cichą nastolatką. Jednak z pewnością nie myślą tak o niej niektórzy mieszkańcy Oslo - jej rodzinnej miejscowości. Wskutek dramatycznego przeżycia, rodzina Lysberg przeprowadza się do Tro...