15.Pojednanie

995 39 17
                                    

Pov. Novia

Zazwyczaj piątek to mój ulubiony dzień tygodnia. Zapytacie dlaczego? Otóż odpowiedź jest prosta. Bo jutro już weekend. Jednak w tym tygodniu nie chciałam żeby piątek nadszedł tak szybko. Co prawda rodzice pozwolili mi zostać do końca tygodnia w domu, ale już w przyszłym tygodniu będę musiała wrócić do szkoły, a co za tym idzie spotkać się z profesorem. Nie myślmy jednak o poniedziałku i żyjmy teraźniejszością, która jest bardzo piękna. Aktualnie przychadzam się uliczkami Parku Kryształowego i rozkoszuję piękną jak na koniec listopad pogodą. Uwielbiam jesień. To moja ulubiona pora roku. I chociaż często pada deszcz, to czerwone, brązowe i żółte kolory zdecydowanie mi to rekompensują. Przysiadam chwilę na ławce i wzdycham głęboko. Tata miał rację mówiąc, że Trondheim tchnie we mnie nowe życie. Tak dokładnie się stało. Poznałam tu wielu nowych ludzi i nawet ponownie się z kimś zaprzyjaźniłam. Gdyby nie Makela wszystko byłoby w jak najlepszym porządku. Moje rozmyślania przerywa chłopak, który dosiadł się obok mnie. Jest bardzo chudy, ma farbowane blond włosy i czarne oczy, które patrzą się na mnie w taki sposób, że aż nieprzyjemny dreszcz przechodzi po moich plecach.

- Jak masz na imię ślicznotko? - pyta, a ja coraz bardziej zaczynam się bać. Próbuję wstać i odejść, ale chłopak łapie mnie za łokieć w silnym uścisku.

- Puść mnie. - mówię drżącym głosem, ale ten tylko się uśmiecha.

- Może pójdziemy do mojego domu, jest tylko kilka przecenić stąd.

- Nie, zostaw mnie. - mówię już bardziej stanowczym tonem, ale ten nic sobie z tego nie robi.

- Ostra, lubię takie. - odpowiada i zaczyna mocno mnie ciągnąć w drugą stronę, ale nagle zostaję wyrwana z jego uścisku i ląduję na czyjejś innej klacie.

- Nie słyszałeś co mówiła? - odzywa się bardzo znajomy głos. Zadzieram głową trochę wyżej i...

- Profesor? - pytam zdziwiona, ale brat Celin nie zwraca na to uwagi. Jego ciemne oczy błyszczą niebezpieczne, a całe ciało ma spięte do granic możliwości.

- Kim jesteś i czemu przeszkadzasz mi i mojej dziewczynie? - pyta się napastnik perfidnie kłamiąc.

- Jakoś nie przypominam sobie, żeby była twoją dziewczyną.

- A to niby czemu? - pyta zdziwiony chłopak.

- Bo widzisz chłoptasiu, ona jest moja. Prawda Porzeczko? - zwraca się do mnie dziwnie, a ja nie wiem co mam odpowiedzieć. Ten tylko puszcza do mnie oko.

- Tak. - odpowiadam niepewnie.

- A więc zapamiętaj sobie jedną zasadę. - mówi i ciągnie chłopaka za koszulkę. - Nigdy nie ruszaj czegoś co należy do mnie. - I w tym właśnie momencie profesor z całej siły rzuca chłopakiem na twardą kostkę, a ten jęczy z bólu. Po kilku chwilach mój napastnik wstaje i ucieka, a ja oddycham z ulgą.

- Nic ci nie jest Novia? - pyta Makela, który wygląda na bardzo zmartwionego.

- Nie i dziękuję za pamoc. - odwracam się i ruszam w stronę domu, ale chwilę później czuje uścisk na łokciu i znów ląduje na klacie profesora. Cholera, jest nieźle wyprostowany. Nawet przez kurtkę czuć te mięśnie.

- Czemu uciekasz Porzeczko? - pyta i zakłada mi niesforny kosmyk za ucho. Co mu się do diabła ciężkiego dzieje? I czemu nazywa mnie Porzeczką? - Usiądźmy na ławce, będziemy mogli w spokoju porozmawiać. Co ty na to? - już mam odmówić, ale ten chwyta mnie za rękę i prowadzi do najbliższej ławki.

- Profesorze o czym mamy rozmawiać? - pytam niepewnie. Powoli te jego bipolarne zachowania mnie przerażają. Raz jest miły, zabawny i opiekuńczy, a potem nagle staje się opryskliwy i nieprzyjemny.

- Wystarczy Cristian, ewentualnie jak chcesz to Cris. - odpowiada, a mnie już całkowicie opada kopara.

- Zamknij buzię Novia, bo ci jakiś robal wleci. - śmieje się cicho mężczyzna.

- Co się profesorowi stało? - pytam naprawdę mocno zdziwiona.

- Po pierwsze nie profesorowi, a tobie, po drogie chciałem cię przeprosić.

- Przeprosić? Mnie? Nie rozumiem, za co?

- Ty się jeszcze pytasz za co Novia? Za każde złe słowo, pogardliwe zachowanie, niesprawiedliwe oceny i cholera mógłbym tak wymieniać do zasranej śmieci. Po prostu mi wybacz.

- Czy to dlatego, że powiedziałam panu o tym co mi się stało? - pytam spuszczając głowę w dół, a mężczyzna milczy dłuższą chwilę. - Rozumiem... - odpowiadam i chcę wstać, ale ten gwałtownie łapie mnie za rękę.

- Masz rację, dzięki temu zrozumiałem swój błąd i wiem, że fatalnie zachowywałem przez te kilka miesięcy. Celin pomogła mi to sobie uświadomić.

- Powiedziała panu o wszystkim? - pytam przestarszona.

- Nie, nie bój się. Nie wiem szczegółów. Celin nigdy by mi o tym nie powiedziała bez twojej zgody. - mówi, a ja kiwam głową. - To co Porzeczko, wybaczysz mi?

- Dobrze profesorze. - odpowiadam lekko się uśmiechając.

- Nie uwierzę ci dopóki nie nazwiesz mnie po imieniu.

- Ale to nie wypada. - mówię zawstydzona.

- Ależ oczywiście, że nie wypada. - na jego słowa z zupełnie niezrozumiałego dla mnie powodu, robi mi się naprawdę przykro. - Nie wypada w Liceum, ale gdy jesteś u mnie w domu lub gdy spotykamy się gdzie indziej spokojnie możesz do mnie tak mówić. To co Novia, wybaczasz mi?

- Tak, Crisitian. - odpowiadam lekko się rumieniąc, a uśmiech mężczyzny robi się jeszcze większy.

- Cudownie, a więc w ramach przeprosin zapraszam cię wieczorem do włoskiej restauracji obok.

- Cristian, nie wiem czy to dobry pomysł.

- Ale dlaczego? - pyta zdziwiony.

- A gdy któryś z nauczycieli albo uczniów nas zauważy. Wtedy powiedzą, że romansuję z nauczycielem.

- Nie bój się Novia, ta restauracja jest poza Trondheim. Nikt nas nie zauważy.

- A moi rodzice?

- Ja się tym zajmę, nie martw się, to jak?

- Nie jestem do końca przekonana. - mówię sceptycznie.

- Proszę cię Novia, jesteś przyjaciółką mojej siostry, moja rodzina cię lubi, chce polepszyć z tobą relację, dlatego nie utrudniaj mi tego.

- Dobrze, niech będzie. - odpowiadam po chwili namysłu.

- Cudownie, a więc bądź gotowa, jutro koło osiemnastej. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że dziś na ciebie wpadłem.

- Ja tak samo. - odpowiadam nieśmiało.

- Może odprowadzić cię?

- Dziękuję, poradzę sobie sama.

- Niech będzie, ale... - nagle Cristian wyciąga swój telefon, wstukuje w nim jakiś numer i po chwili rozbrzmiewa dzwonek w moim telefonie. - To ja. Gdyby coś się stało, nieważne czy teraz czy kiedy indziej, pisz śmiało. Nawet gdyby ci się nudziło..

- Dobrze. - odpowiadam krótko.

- A więc do jutra.

- Do zobaczenia Cris. - odpowiadam i kieruję się w przeciwnym kierunku. Nie wiem co tu się przed momentem stało, ale było to bardzo dziwne. Czy możliwe, że profesor aż tak bardzo zmienił się w kilka dni? Czy dobrze zrobiłam godząc się na jutrzejszy wyjazd? I czy nie jest to przypadkiem jakiś podstęp?

Hej!

Jak tam mija wam życie? Kto cieszy się z długiego weekendu? Bo ja bardzo😁

Wiem, że obiecałam wstawienie rozdziału wczoraj, ale nie miałam czasu go poprawić. Wybaczcie, mój błąd.

Kolejny rozdział już niedługo. Do zobaczenia.

PorzeczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz