36.Każdy zrozumie swoje błędy

667 35 11
                                    

Pov. Celin

Po sygnale nagraj wiadomość. Ten sam wkurzający głos słyszę od paru godzin. Gdzie też ten mój wkurzający brat się podziewa? I czemu nie odbiera telefonu od swojej młodszej najukochańszej siostrzyczki. Mam tylko nadzieję, że nie znalazł sobie jakiejś plastikowej Barbie na jedną przygodę. Co prawda miałam być dzisiaj i jutro u dziadka Phillipa i babci Ingrid, ale niestety moja wycieczka się nie udała. Babcię ugryzła pszczoła, na którą jest uczulona i wylądowała w szpitalu. Na szczęście lekarze szybko zareagowali i babci nic się nie stało, ale na obserwacji musi poleżeć jeszcze chociaż kilka godzin. Dlatego dziadek postanowił, że dziś wrócę do domu, a my umówimy się innego dnia. Myślałam, że skoro mam wolny dzień to mogłabym go spędzić z Cristianem. Dawno nie byliśmy tylko we dwójkę, a chętnie bym z nim pogadała. Szczególnie, że jest ostatnio jakoś bardzo zajęty i dziwnie wesoły. Nie żebym narzekała. Po latach patrzenia na tą jego bezosobową minę, mogę powiedzieć z czystym sercem, że już nie boję się przepalnia jakiegoś kabelka w jego robotycznym ciele. Nareszcie brat jest szczęśliwy, choć mam uraz do niego, że nie chce powiedzieć czemu. Po kilku następnych minutach autobus, którym jechałam, zatrzymuje się niespełna sto metrów przed moim domem. Szybko z niego wysiadam, modląc się żeby w domu nie usłyszeć jęków. Na szczęście nic takiego się nie dzieje. Mama, tata i Mia pojechali na wycieczkę do zoo, a jako, że w domu panuje kompletna cisza to pewnie jestem tu sama. Idę do kuchni i wyjmuje sobie z lodówki puszkę pepsi, zastanawiając się przy okazji co będę dziś robiła. Nagle przychodzi mi do głowy pomysł. Novia! Ona też jest ostatnio zajęta, ale jestem pewna, że jeszcze wczoraj powiedziała mi przez telefon, że dzisiejszy dzień spędzi w domu. Może zamiast z moim głupim bratem, pójdę do kawiarenki albo do parku z przyjaciółką. O tak, to nawet lepszy plan. Pośpiesznie kończę pić słodki napój i wychodzę z domu. Do domu Novi nie mam daleko, więc po około piętnastu minutach docieram pod drzwi. Pukam i dosłownie za sekundę w drzwiach stoi Sissel.

- Celin skarbie, witaj. - mama Novi jak zwykle wita mnie szerokim uśmiechem.

- Dzień dobry Sissel. Przyszłam po Novię.

- Novia? Przecież obie miałyście dzisiaj razem z Cristianem przygotowywać salę na koniec roku. Prawda? - pyta zdziwiona, a ja naprawdę staram się nie zrobić równie dziwnej miny. Sala na koniec roku? Nieee, napewno nic takiego nie miała dzisiaj robić, ani tym bardziej ja. Chwila, chwila. Nie ma ani jej, ani Crisa. Na dodatek naopowiadała jakiś głupot i mi i swoim rodzicom. Oni muszą być gdzieś razem! - Celin? - Z myśli wyrywa mnie głos Sissel.

- Eee, tak, to prawda. Ubieramy salę. - mówię, niechcąc wkopać przyjaciółki. - Po prostu skończyła nam się bibuła i Nov mówiła, że pojedzie po nią do domu. Pewnie po prostu weszła do sklepu. - uśmiecham się, wierząc w duchu, że kobieta w to uwierzy.

- Och, wszystko jasne. Jak ją spotkasz, to mogłabyś powiedzieć żeby kupiła mi makaron? Potrzebny jest do spaghetti. - Na szczęście kobieta łyknęła kłamstwo.

- Oczywiście Sissel, nie ma problemu. - odwracam się i z powrotem kieruję się do domu. Jedno wiem napewno. Cris i Novia będą mieli jutro ze mną do czynienia. Pytanie brzmi: co te dwa gołąbeczki kombinują?

Pov. Cristian

Poraz kolejny przekonałem się, że Norah to naprawdę świetna osoba. Wspólnie rozmawiamy, śmiejemy się i wspominamy dawne czasy, wtedy, gdy jeszcze mieszkałem w Oslo. Norah tak samo jak ja jest nauczycielką. Tyle, że uczy chemii. Kiedyś myślałem że możee coś z tego będzie, ale nigdy nie poczułem do kobiety tego samego co czuję obecnie do Novi. Silnego przyciągania i łączącej nas więzi. Mam nadzieję, że miło zaskoczyłem Porzeczkę. Wiem, że kocha konie, a pomysł ze stadnioną Norah wydawał sie fajną niespodzianką.

PorzeczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz