21.Tragiczne urodziny

929 29 7
                                    

Pov. Novia

- Jesteś pewna, że tort truskawkowy będzie smakował Mii? - pytam Celin, z którą właśnie rozmawiam przez telefon.

- Tak na pewno, to jej ulubione owoce. - odpowiada nastolatka. - Kiedy będziesz?

- Pewnie za jakąś godzinę. Muszę się jeszcze ubrać.

- Masz rację, musisz dobrze wyglądać. W końcu na imprezie będzie też mój brat.

- Celin! - krzyczę oburzona. Ta dziewczyna nie daje mi w ogóle spokoju i cały czas dręczy tym tematem.

- Oj już dobra, dobra. Widzimy się za godzinę. - mówiąc to, rozłącza sie, a ja kręcę głową. Wariatka, ale takie przyjaciółki są podobne najlepsze. Przebieram się w żółtą sukienkę do kolan z falbankami i do tego granatowe buty na słupku. Włosy czeszę w wysokiego kucyka i maluje się bardzo delikatnie. Do tego jeszcze moja złota bransoletka, podarowana mi przez mamę i kolczyki z niebieskimi szafirkami, które dał mi tata. I oto jestem gotowa. Zadowolona z efektu schodzę na dół i pokazuję się rodzicom, którzy akurat mają wolne od pracy.

- I jak? Dobrze?

- Pedro czy to jest nasza córka, czy może inna osoba? - pyta moja mama, a ja przewracam oczami na jej słowa.

- Nie jestem pewny Sissel. Z twarzy podoba, ale nasza córka nigdy nie nosi sukienek.

- Mamo, tato ja tu wciąż jestem i tak to ja. Postanowiłam trochę zmienić styl ubierania. - Tak, to prawda. Nie wiem czemu, ale w Trondheim czuję się bezpiecznie i wiem, że mogę wreszcie porzucić stare spodnie i wyciągnięte sweterki na rzecz bardziej dziewczeńskich strojów. W końcu komu podobałaby się dziewczyna ubrana w moje dawne, stare rzeczy? Na pewno nie Cristianowi. Zaraz, czemu pomyślałam akurat o nim? Co się ze mną dzieje?

- Nareszcie. Cieszę się, że starasz sie być dawną sobą. - mówi tata i za chwilę znajduję się już w jego niedźwiedzim uścisku.

- Uwierz mi tato, ja też. - odpowiadam i jeszcze chwilę tkwię w jego ramionach. - No, ale koniec tych sentymentów. Muszę już ruszać do Celin.

- Baw się dobrze skarbie. - mówi mama, a ja biorę tort i wychodzę. Po kilku kolejnych minutach zjawiam się pod domem Makelów. Pukam do drzwi i po krótkiej chwili zostają otwarte przez Malin, mamę rodzeństwa.

- Novia, cudownie wyglądasz. - chwali mnie kobieta, a ja się rumienię. Na prawdę od dawna nie słyszałam tylu komplementów.

- Dziękuję bardzo.

- Wchodź do środka. Wszyscy już na ciebie czekają. - Tak jak powiedziała Malin wchodzę do domu i kieruje się za nią do salonu, gdzie stół z poczęstunkiem jest już w pełni gotowy. No prawie, bo zabrakło jeszcze tortu, który mam w ręku.

- Novia! Jak fajnie, że przyszłaś! - krzyczy z radości Mia i przytula się do mnie.

- Ja też się cieszę skarbie. Mam tu coś dla ciebie. - pokazuje dziewczynce tort, a ona z zachwytu znowu piszczy.

- Upiekłaś dla mnie tort! Dziękuję, dziękuję.

- Nie ma za co szkrabie. - trzepię ją po włosach.

- Chodź do stołu. - mówi Mia, bierze mnie za rękę i ciągnie do stołu.

- Zaraz przyjdę skarbie. Pójdę tylko po Celin dobrze?

- Dobrze. - odpowiada i puszcza mnie, a ja następnie kieruję się na górę z zamiarem odnalezienia mojej przyjaciółki.

- Celin, miałaś rację. Mii bardzo spodobał się mój tort. - odzywam się, w momencie, gdy wchodzę do pokoju.

- Dziewczyny różnie mnie nazywają, ale jeszcze nikt nie nazwał mnie Celin. - odpowiada znajomy męski głos. Patrzę przed siebie i zauważam Cristiana, który odwrócony do mnie plecami szuka czegoś w szafce siostry. No tak, zawsze zrobię z siebie kretynkę. To się nazywa pech.

- Cristian wybacz. Nie wiedziałam, że tu jesteś.

- Nic się nie stało. - Mężczyzna odwraca się w moją stronę, a jego oczy rozszerzają się szeroko i zupełnie nie wiem czy to dobrze czy też nie. - Porzeczko wyglądasz przepięknie.

- Dziękuję. Postanowiłam powrócić do dawnej siebie.

- Zawsze uważałem cię za niezwykle piękną, ale dawna ty jeszcze bardziej mi się podoba.

- Ty też jesteś niczego sobie Cris. - odpowiadam zgodnie z prawdą. Mężczyzna ubrany jest w szary podkoszulek, pod którym odznaczają się jego idealne mięśnie, jak również granatowe dżinsy. Trzeba przyznać, że jest to najprzystojnieszy facet jakiego dotąd poznałam.

- Jeśli nadal będziecie sobie tak słodzić to uciekam na dół. - nagle zza pleców słychać głos Celin.

- Daj spokój Celin. - odpowiada mężczyzna i rusza do wyjścia przy okazji dotykając mnie jeszcze po ramieniu.

- Czemu zawsze muszę spotykać was w jakichś niezręcznych sytuacjach? - pyta mnie różowowłosa, gdy Cris już wyszedł z pokoju.

- To wcale nie była niezręczna sytuacją.

- Aha, nie, w ogóle. Tylko dlaczego patrzyliście na siebie tak, jakbyście mieli się nawzajem zjeść? - pyta Celin i uśmiecha się pod nosem.

- Cristian miał rację. Naprawdę jesteś czasem nieznośna. - odpowiadam i wymijam dziewczynę, a ta podąża za mną.

- Może troszeczkę jestem, ale szczerze mu się nie dziwię. Świetnie wyglądasz Nov.

- Dzięki, ty też jesteś niczego sobie, a ta sukienka świetnie pasuje do twoich włosów. - komplementuje dziewczynę, a ta uśmiecha się z wdzięcznością.

- Różowy zawsze do mnie pasował. Chodźmy na dół. Reszta pewnie na nas czeka. - I tak jak powiedziała schodzimy z powrotem do salonu, gdzie wszyscy usiedli na swoich miejscach. Atmosfera była wręcz cudowna. Każdy, włącznie ze mną, uśmiechał się i śmiał. Mała Mia była zachwycona zarówno prezentami jak i jedzeniem.

- Co powiecie na to, żeby spróbować tortu od Novi? - pyta się po Roger i razem ze swoją żoną ruszają do kuchni. Po kilku minutach wracają z wypiekiem i stawiają  go przed młodszą córką.

- Dalej skarbie, pomyśl życzenie i dmuchaj. - mówi pani Makela, a dziewczynka jak na zawołanie dmucha wszystkie świeczki.

- Mogę pierwsza spróbować? Proszę, proszę. - prosi solenizantka i otrzymuje od swojej mamy wielki kawałek tortu, który zaraz zaczyna jeść. Następnie każdy z nas dostaje po takim samym kawałku. Podczas gdy inni zajęci są rozmowami ja spoglądam na uradowaną twarz Mii. Niestety, w mgnieniu oka ta szczęśliwa twarz zaczyna się robić cała czerwona, a z jej oczu płynąć łzy.

- Malin, coś się chyba dzieje z Mią. - szybko podchodzę do jej matki i zawiadamiam. Ta spogląda na swoją córkę, która zaczyna cicho kasłać.

- Mia, co się dzieje? - pyta Malin i podchodzi do niej, co zauważa również cała rodzina.

- Nie mogę oddychać. - chrypi dziewczynka.

- Mamo, ona ma napad alergii. - mówi Cristian i podchodzi do siostry. - Musimy ją jak najszybciej przetransportować do szpitala. - mówiąc to, Roger bierze dziewczynkę na ręce i rusza szybko do samochodu. Ja, Celin i Malin wsiadamy zaś do drugiego i jedziemy tuż za nimi. W mojej głowie pojawia się jednak myśl. Skoro cała jej rodzina wie na co dziewczynka ma uczulenie, a ja nawet nie wiedziałam, że takowe posiada, to czy mogłam się do tego przyczynić?

Witajcie,

Dawno nie było rozdziału, prawda? I oto jest. Jak myślicie czy Mii nic się nie stanie? I czy to Novia przyczyniła się do jej alergii? Szykuje się nam mała drama. Cieszycie się? Wiem, że nie.

Ps. Kto jest w środku pisania książki i już myśli o tym co będzie się działo w kolejnej? Jaaaa!😁😁

PorzeczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz