43.Plany

680 26 5
                                    

Pov. Novia

Po trzech męczących dniach obserwacji w szpitalu wreszcie nadszedł dzień, gdzie mogę wrócić do domu. Nie mogę narzekać na nudę przez te dni, bo zawsze koło mnie ktoś był i dotrzymywał towarzystwa. Rodzice moi i Crisa, którzy powoli przyzwyczaili się do naszego związku, Celin, która uściskała mnie tak mocno, że prawie złamała żebra, mała Mia, która przyniosła mi swoje pluszaki do towarzystwa i oczywiście Cristian. Ten ostatni praktycznie w ogóle nie odstępywał mnie na krok. Ledwo udało mi się go przekonać, że sama mogę iść do łazienki. Co dziwne dzisiaj nie widziałam mężczyzny od rana, ale najprawdopodobniej jest czymś zajęty. Pakuję ostatnie rzeczy do mojej torby podróżnej i czekam na swój wypis. Niedługo później przychodzi lekarz z wypisem i dalszymi zaleceniami. Co prawda nie byłam poważnie ranna, ale w mojej potyczce z Einar zebrałam kilka stłuczen, siniaków i jedną ranę ciętą. Dlatego musiałam za kilka tygodni wrócić na zdjęcie szwów. W porównaniu z tym co ta wariatka mogła mi zrobić, to naprawde nic wielkiego. Dobrze, że umieścili ją w zakładzie zamkniętym. W momencie, gdy podnoszę torbę, drzwi się otwierają i widze w nich stojącego bruneta.

- Nie ruszaj tej torby Porzeczko. - mówi i wyrywa mi przedmiot z rąk. - Jeszcze wczoraj mówiłaś że boli cię ręka.

- Nie jest znowu aż tak źle. Nie będziesz mi przecież wszystkiego nosił.

- Wcale mi to nie przeszkadza. Jeśli chcesz mogę nawet nosić ciebie. - mówi, a ja przewracam oczami. Czasami Cristian bywa nadopiekuńczy, ale właśnie za to go kocham. Na moją myśl ciężko wzdycham. Nadal nie wyznałam Crisowi swoich uczuć. Zawsze, gdy zamierzałam mu to powiedzieć ktoś mi przeszkadzał. - Coś się stało skarbie? - pyta zapewne zauważając zmianę mojego zachowania.

- Nie... - mówię cicho. - Po prostu chciałabym ci coś powiedzieć.

- To znaczy? - pyta, a w jego głosie czuć niepewność.

- To coś miłego. Chyba. - mówię i siadam na szpitalnym łóżku. Po chwili mężczyzna dołącza do mnie.

- Wiesz, że mi możesz powiedzieć o wszystkim. - zachęca mnie i bierze za dłoń. Biorę głęboki dech i wyduszam z siebie.

- Kocham cię. - Gdy kończę to jedno zdanie, na początku zapada cisza, a potem w sali rozbrzmiewa śmiech mężczyzny. Robię zdziwioną minę. Z czego ten dureń się śmieje? - Ej, coś w tym śmiesznego? - pytam u odwracam się oburzona. Po chwili zostaję złapana w tali i wciągnięta na kolana tego imbecyla.

- Nie musiałaś być taka poważna skarbie. Przecież wiem, że mnie kochasz. Okazujesz to codziennie.

- Wiem, ale jeszcze nigdy do nikogo tego nie powiedziałam. No może oprócz rodziców, ale to się nie liczy. To naprawdę ważna chwila dla mnie. - mówię i dalej na niego nie spoglądam.

- No tak. Każda mała dziewczynka wyobraża sobie ten moment. - mówi i dotyka palcem mojego podbródka tak, że po chwili spoglądam prosto w jego oczy. - Novio Lysberg, moja dawna uczennico, największy pechowcu na świecie, który już pierwszego dnia szkoły wylewa na obcą osobę niezmywalny sok i moja słodko księżniczko, ja też cię bardzo, bardzo kocham. - Gdy kończy mówić te słowa z moich oczu zaczynają płynąć łzy. Szybko je ocieram i mocno przytulam mężczyznę. Jeszcze nikt nigdy nie powiedział mi takich słodkich rzeczy. Gdzie się podział mój profesor cham? - Skarbie, udusisz mnie. - mówi po dłuższej chwili, więc się odsuwam.

- Ja też cię bardzo mocno kocham Cristian. Ta przeprowadzka do Trondheim to najlepszy pomysł na jaki wpadli moi rodzice.

- Prawda, muszę im później podziękować. A teraz zanim wyjdziemy muszę coś zrobić. - opowiada i zadziornie się uśmiecha. Przyciąga mnie do siebie i mocno całuje. Odwzajemniam pocałunek z nieukrywaną radością. Po chwili odrywamy się od siebie i delikatnie uśmiechamy. - Zbierajmy się do domu. Wszyscy na ciebie czekają.

PorzeczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz