34

720 45 13
                                    

Pov. Y/N

Jest chyba coś po 22, a ja w chodzę po mieście, które tętni życiem. No kto by się spodziewał. Wyszłam szukać znajomych, bo nie mogę żyć w samotności chociaż to mi odpowiadało. A tak na serio to jestem umówiona na żele, bo czemu by nie. Jest nawet ciepło, więc ubrałam się w moim ulubionym stylu czyli ✨🧚‍♀️ co szafa wysra 🧚‍♀️✨. Padło na czarny top na ramiączkach i komplet: białą ODBLASKOWĄ kurtkę (o ile można to tak nazwać) i pasujące spodnie. Bezpieczeństwo przede wszystkim moi kochani.

W sumie to wyszłam też dlatego, bo Dream ma robić streama, to daję mu wolną chatę. Ale w sumie to nie, bo Nick aka Sapnap już wrócił. Współczuję kotu, pewnie już ogłuchł od tych krzyków itp. 

W końcu dotarłam do kosmetyczki, a ona zajęła się moimi pazurkami. Wyszłam po około dwóch godzinach z idealnie zrobionymi paznokciami. Także cel już był tylko jeden - McDonald. Polecam. Był nawet blisko, przeszłam ze dwa razy na światłach i trochę prosto jeszcze, i już byłam :}

Zamówiłam na wynos jakiegoś burgera, bo WARZYWKA ZDROWE SĄ i schłodzoną colę. Po jakiś piętnastu minutach odebrałam moją kolację i usiadłam przy jednym ze stolików na zewnątrz. Podczas jedzenia przeglądałam insta. Zobaczyłam post George'a, jest z Wilburem i... Karolem? Razem w Londynie. Ok? Napiszę do Sary, może ona coś wie. 

------------------------------------------------------------

Ja: Saraaaaaaaaa

Sara: Omaga ty żyjesz?

Ja: Nie.

Sara: 👁👄👁

Ja: Co Karol robi w Londynie?

Sara: Nudziło jej się, więc postanowiła zwiedzić świat razem z Marcyśką

Ja: OoO

Sara: Mam wolną chatę!!!
Sara: No i Ozzy'ego na karku :/

Ja: Ojoj, mam nadzieję, że nie sprawia dużo problemów

Sara: Nie, jest spokojny

Ja: Muszę ci coś opowiedzieć
Ja: Czekaj, zadzwonię do ciebie

Sara: Dobra

-------------------------------------------------------------

Pogadałam z Sarą dobre pół godziny. Opowiadałyśmy sobie o tym, co się u nas działo. Przez to wszystko przypomniało mi się o wydarzeniach z przed tygodnia. Źrenice mi się rozszerzyły ze stresu. Na google maps szybko wyszukałam aptekę czynną 24/7. Półtorej kilometra piechotą o pierwszej nad ranem. POLECAM. Ale plus jest taki, że mam się czym chwalić, bo zwykle nie byłam bardzo sportowa, a dzisiaj, znaczy tej nocy dość sporo jak na mnie chodziłam.

W drodze do "domu" usłyszałam, że ktoś mnie woła z drugiej strony ulicy. Automatycznie się obróciłam.

N - Y/N!
Y/N - Hej, Nick
N - Poczekaj, przejdę do ciebie
Y/N - Dobra, przecież nie ucieknę
N - Ok, I'm here
Y/N - Więc?
N - Co "więc"? Clay się o ciebie niepokoi, no i mnie posłał po ciebie
Y/N - Przecież jestem dorosła! Nic mi się nie stanie, poza tym idę do "domu"
N - No spokojnie! To nie ja, jak coś
Y/N - ...
Y/N - Zdążyłam się zorientować

Takim sposobem przez resztę drogi miałam prywatnego ochroniarza. Takie rzeczy tylko w Ameryce. 

___________________

433 słowa 

No cześć. Z tej strony kpt. Soplica aka Gołomb :]

Gdyby nie to, że napisałam ten rozdział, to byście się nie doczekali, bo główne autorki tego arcydzieła nie miały czasu czy coś w tym stylu.

Pierwszy raz nie nadzorowały mnie te kleine Menelen, także może być za poważnie, ale mam nadzieję, że nie jest :> 

(Chyba że wolicie opisy przyrody 🤡)

MOCIUM PANIE

I see a dreamer / Dream x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz