36

690 42 26
                                    

Pov. Y/N

Zbudziło mnie delikatne łaskotanie po nosie. Zmarszczyłam go kilka razy, bo nie chciałam jeszcze otwierać oczu. Bezskutecznie niestety.  Po chwili kichnęłam. Chcąc nie chcąc, podniosłam powieki i spojrzałam na mój zegarek, który zakładałam raz na ruski rok, leżący na półce koło łóżka. 8.17. Wow, czułam dumę, bo nie byłam absolutnie zmęczona. 

Musiałam wyjąć jakieś ciuchy z walizki, żeby potem zielona menda się nie pruła, że zabrałam mu ubrania do Londynu. Wzięłam ze sobą również szczotkę i poszłam do łazienki. Ubrałam się, uczesałam, wystarczyło jeszcze zjeść śniadanie. Wróciłam do pokoju. Blondyn jeszcze spał. Wyglądał uroczo. Znaczy co-. Zdałam sobie sprawę, że to jego włosy mnie łaskotały. 

 Pierwszy raz w tym mieszkaniu było tak cicho, bo przecież jest wcześnie rano. Miałam dużo czasu. Postanowiłam zjeść coś bardziej kulinarnego niż zwykłe kanapki, więc zrobiłam tosty z serem plus smażony bekon i jakaś sałata. JESTEM FIT KOCHANI (jasne na pewno). Poszło nawet gładko, nie licząc tego, że przy smażeniu bekonu tłuszcz mi prysnął na rękę 🤠. Uczucie takie 2/10. Nie polecam.

=== Time Skip ===

Pov.  Dream

Najspokojniej w świecie przeglądałem sobie tiktoka, co z tego, że tam nic ciekawszego nie było, ale jakby kogo to obchodzi. Drzwi do pokoju miałem nie zamknięte, bo po jaki grzyb. Usłyszałem strzępy rozmowy.

N - Serio już wracasz, Y/N?
Y/N - No tak...
N - To kogo ja będę swatał...
Y/N - Siebie z Karlem :}
N - Co?
Y/N - Co? 
N - A gdzie będzi-
Y/N - U Kendall

Poszedłem do nich. Sapnap dodał jeszcze, że się z Y/N już nie zobaczy, bo musi gdzieś jechać czy coś. Także się z nią pożegnał i poszedł.

Y/N - Zaraz dwunasta, też muszę wychodzić, jeśli mam zdążyć na odprawę
C - Zawiozę cię na lotnisko
Y/N - Oczywiście, że zawieziesz. Po co mam wydawać hajsy na taxi, skoro mam tu prywatnego szofera
C - 👁👄👁
Y/N - No to chodź już

Wyszliśmy z mieszkania. Udaliśmy się w stronę windy. Ta szybko przyjechała i mogliśmy do niej wsiąść. Przy samochodzie zapytałem ją, czy na pewno wszystko wzięła. Odpowiedziała, że jeśli nie, to mam jej to wysłać pocztą. Także mocium panie. Bezpiecznie dojechaliśmy na miejsce, Y/N przeszła odprawę, ja koło niej (nigdy nie latałam samolotem, so nie wiem jak to jest). Do odlotu zostało już tylko dziesięć minut. Zatrzymaliśmy się niedaleko wyjścia nr. 27, za którym czekała ogromna maszyna. 

C - Y/N...
Y/N - Was?
C - A ty co? W Niemca się bawisz?
Y/N - Nooo... Nie
C - Wypadałoby się pożegnać. Nie wiadomo, kiedy się znowu zobaczymy
Y/N - Mam nadzieję, że nigdy. A i oby cię pociąg potrącił
C - Wtf, ja chcę poważnie porozmawiać
Y/N - Ok, więc?

Poprawiłem jej bluzę i chwyciłem za talię. Przyciągnąłem ją do siebie.

C - Jesteś dla mnie najważniejsza. Zrozumiałem to po czasie. Zrozumiałem, czym jest miłość. I choć mówię ci to teraz, to pamiętaj na zawsze: kocham cię i nigdy nie przestanę. 

Y/N nic nie powiedziała. Zbliżyła się do mnie jeszcze bardziej. Nasze twarze prawie się stykały. Czułem jej oddech na mojej skórze. Położyła swoją małą dłoń na moim policzku, tym samym przysuwając moją głowę do jej. Nasze usta się złączyły. To był krótki, ale czuły i szczery pocałunek. Gdyby to nie była Y/N tylko jakakolwiek inna dziewczyna* to może by płakała. Ale nie ona. Była nieskora do okazywania uczuć, często je ukrywała przed światem i dawała poznać najbliższym, a czasami nawet nie. Była silna. 

Y/N - Kiedyś się zobaczymy. Dopilnuję tego

Powiedziała po tej chwili. Chwyciła moją rękę i zaczęła bawić się palcami. 

Y/N - Wygląda na to, że muszę już iść... To do zobaczenia!
C - Do zobaczenia!

Pomachałem do niej ręką, którą jeszcze przed chwilą trzymała. Odmachała i wyszła, a mi nie zostało nic więcej, jak wrócić do domu i znów przeglądać nudne tik toki. 

-------------------------------------------------------------------------------------------------------
*Zazwyczaj dziewczyny są wrażliwsze, dlatego dałam tam "dziewczyna", a nie "osoba", co oczywiście nie oznacza dyskryminacji czy coś, chłopcy też mają prawo okazywać uczucia i płakać. Dziękuję, do widzenia

605 słów

Tak, to znowu ja aka kapitan Soplica aka Gołomb.

Ło panie, co to było! Nie wierzę w siebie, ale jestem też z siebie trochę dumna, bo udało mi się napisać taki nawet romantyczny rozdział. Mało brakowało, a bym się porzygała przy pisaniu tego. Takie rzeczy to zazwyczaj pisała Kredka. MAM NADZIEJĘ, ŻE PRZEŻYLIŚCIE.

I pytanko na koniec: chcecie opisy przyrody?

MOCIUM PANIEEEEEEEE SCHODY CIEMNE, MACAĆ TRZEBAAAAAAAAAAAA

<3

I see a dreamer / Dream x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz