44

409 25 28
                                    

Pov. George

W - Przyznaję, tego się nie spodziewałem...
G - Pff... Wiem

Przez chwilę między nami nastała cisza, zagłuszana jedynie hałasem na drodze (jak to przed świętami bywa - ruch jest bardzo duży).

G - Może się napijesz?

Zaproponowałem towarzyszowi wskazując na butelkę stojącą przed nami. 

W - Dzięki, ja nie piję.
G - W takim razie - już sięgałem, aby dokończyć czystą, ale Will chwycił mnie za przedramię.
W - Nie. Starczy tego. 

Spojrzałem na niego poirytowany. Jesteś pijany - usłyszałem z jego ust. Musiałem się z nim zgodzić. Prawda, wypiłem zbyt dużo, co nie oznaczało, że nie chciałem więcej. Wilbur na razie mnie pilnował, więc nie mogłem nic zrobić. 

W - Weź prysznic, wtedy poczujesz się lepiej.
G - Cóż... Jestem zmuszony ci zaufać.

Pov. Y/N

Nigdy nie lubiłam gotować i nie byłam w tym za dobra, ale dzisiaj mnie naszła taka wena, że postanowiłam zrobić takie kuchenne rewolucje jakich nawet Magda Gessler w życiu nie widziała. Wszystko przez to, że w jakiejś mojej teczce znalazłam przepisy na Wigilię od mojej super babci. W piekarniku piekł się cudowny indyczek nadziewany jaPkami, ugotowałam również barszczyk czerwony jak kre- znaczy po prostu czerwony. Zerknęłam na wcześniej wystawione na blat do ostygnięcia 🥵PJERNIDŻGI🥵. Nie były już gorące, więc uśmiechnęłam się pod nosem. Czas na ozdabianie.

D - A ty cały dzień będziesz w kuchni stać?
Y/N - O, miałam cię wołać! Czyli mi pomożesz?
D - Ale co
Y/N - Pierniczki ozdabiać, stary zgredzie
D - Po pierwsze: jestem młody i piękny, a po drugie: ponawiam pytanie
Y/N - Jak mi nie pomożesz, to tak

Przez następne pół godziny bawiliśmy się w malarza polityka w edycji świątecznej. Tylko w naszej wersji dostał się na wymarzone studia. Tak poza tym, zielony ufolud się mnie jeszcze pytał, po co niektóre ciastka są zadźgane. To mu powiedziałam, że będą wisieć na choince razem z super pluszowymi ozdobami jakie znalazłam w jego mieszkaniu. To nie tak, że przeszukałam dosłownie każdą szafkę. 

Y/N - Zmęczona jestem, chyba pójdę się zdrzemnąć.
D - Może ci kawę zaparzyć?
Y/N - Ale ona śmierdzi!
D - Kiedyś piłaś normalnie i nie narzekałaś 
Y/N - Kiedyś. Pilnuj indyka

Nie jestem pewna, czy to był dobry pomysł, ale zostawiłam typa w kuchni. Może nie trzeba będzie dzwonić po strażaka Sama.

Gdy się położyłam i mogłam pozbierać myśli doszło do mnie, że trochę mi brakuje George'a. Ale to w sumie jego wina, nie moja. Sam chciał stąd wyjechać. Jako iż serio byłam zmęczona, co było dziwne, bo spałam aż 12 godzin, to znowu poszłam spać (była dopiero piętnasta).

==Time Skip==

(cringe alert (maybe))

Pov. George

Niby już było lepiej. Nie musiałem patrzeć na moją siostrę szczęśliwą u boku Dreama. Szczerze to chciałbym nic nie czuć. Życie byłoby wtedy takie proste. Dzisiaj była Wigilia... Łzy mimowolnie napłynęły mi do oczu. Chciałbym cofnąć czas i nie popełniać tego błędu. Moja dalsza egzystencja nie miała sensu. Wziąłem telefon i słuchawki, włączyłem moją playlistę z piosenkami, których słuchałem gdy było mi smutno. Wyszedłem z mieszkania.

Na ulicach nie było dużego ruchu. Wszyscy ludzie siedzieli w swoich domach razem przy świątecznym stole, jedli kolację. A ja chodziłem sam po ciemnym mieście. Nie miałem sił na dalsze życie, nie umiałem bez NIEGO. Ale nie, oczywiście pan super święty musiał się z moją siostrą przelecieć i dzieciaka w dodatku zrobić. Udałem się w kierunku Tower Bridge. To było jedno z moich ulubionych miejsc, kiedyś spotykałem się tu z Dreamem. Mało myślałem nad tym, co robię, jednak gdy przechodziłem przez ten most, do głowy wpadł mi pewien pomysł. W tamtej chwili wydawał mi się on jedynym i najlepszym wyjściem.

Skocz z tego mostu. Po prostu się zabij.

Zatrzymałem się i uśmiechnąłem do siebie. Nie był to uśmiech radości, nic z tych rzeczy. Był pełen goryczy. Rozejrzałem się. Wszystko było takie... Inne. Zupełnie jak w jakiejś tragedii. Spojrzałem na telefon. Godzina 20.20. Zamknąłem oczy, aby przypomnieć sobie najlepsze chwile spędzone z NIM. Dzień, w którym się spotkaliśmy, dzień, w którym dostałem wyzwanie pocałować go... Spodobało mi się i wtedy przestałem traktować go jak przyjaciela. Tą imprezę, na której znów mogłem posmakować jego ust, chociaż on był kompletnie pijany. 

Rozchyliłem powieki. Wciąż stałem przy barierce. Powoli na niej usiadłem. Właśnie włączyła mi się piosenka "Another love". Spuściłem głowę i ujrzałem falującą toń ciemnej wody. Oczy znów mi się zaszkliły. Nie powstrzymywałem łez, chciałem krzyczeć, ale na to już nie mogłem sobie pozwolić. Szalały we mnie różne, nawet sprzeczne emocje. "Żegnaj świecie" wyszeptałem do siebie, spychając się z Tower Bridge. Ostatnie co poczułem to... Spokój...

Pov. Y/N

N - A więc ja ci życzę dużo zdrowia, czasu i fajnego dzieciaka, bo ja nie mam zamiaru się nim zajmować jak cię wkurzy
Y/N - Dzięki, wszystkiego dobrego - odpowiedziałam ze śmiechem.
K - Bardzo smaczne jedzenie tu macie. Kto gotował? Czy zamówiliście?
D - Y/N się w kucharkę bawiła, swoją drogą ona sama teraz ma jakieś wahania osobowości
Y/N - Ej! Nie mam rozdwojenia jaźni!
N - Dawaj te pierniczki, złożyłem życzenia!

O co chodzi? Nasz kochany Sapinapi zjadł prawie cały talerz pierników przed kolacją, zatem kazałam mu złożyć życzenia.

Y/N - Nie ma tak łatwo
N - No, ej! Obiecałaś!
Y/N - To chociaż ziemniaczki zjedz, a mięsko zostaw - powiedziałam bez wyjścia
N - Widać już zaczynasz mamuśkować - Sap przewrócił oczami i wrócił do jedzenia. 

Obrzuciłam go piorunującym spojrzeniem. Nagle zadzwonił mój telefon. Wzięłam go i odebrałam. W słuchawce usłyszałam Wilbura z zapłakanym głosem.

W - Y/N, coś ty znowu zrobiła!

Zamurowało mnie. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć, nie wiedziałam, co się stało, nie wiedziałam, dlaczego Will płakał, nie wiedziałam, czemu na mnie krzyczy.

Y/N - A-a o co chodzi? Coś... Aż tak złego? - zapytałam go łamiącym się głosem. Dream zauważył to, podszedł do mnie i mnie objął.
W - Złego? A żeby to tylko złe było! Dziewczyno, twój brat miał próbę samobójczą!

Nie mogłam nic mówić, nie mogłam oddychać, nie mogłam myśleć, nie mogłam stać, nie mogłam krzyczeć, nie mogłam płakać, nie mogłam puścić telefonu, nie mogłam nic zrobić. Zaczęło mi się kręcić w głowie. 

W - Jest w szpitalu.

Wilbur rozłączył się po tych słowach.

--------------------------------------------------

Ja jesse Sienkjeficzeee

A tak serio super hiper rozdział z okazji naszej hot rocznicy na wattpadzie, która miała miejsce wczoraj czyli 13.12. No i mamy tu 1000 słów. 

Tak więc do przeczytania :}

PS. KOCHAMY NASZYCH CZYTELNIKÓW!!!

I see a dreamer / Dream x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz